Rozdział 11.

7.8K 467 107
                                    

  Duszne ciemne pomieszczenie, wypełnione oparami z kociołków, które bulgotały eliksirami przygotowanymi przez uczniów. Pomiędzy zapełnionymi stolikami kroczył czarnowłosy mężczyzna, jego ciemne oczy obserwowały każdy ruch uczniów stojących nad kociołkami. W każdym z metalowych naczyń znajdował się eliksir w różnych stadiach gotowości. Można było usłyszeć ciche szepty między pracującymi parami, które pomagały sobie w pracy jak najbardziej mogły, kiedy jednak profesor podchodził do stolików, nastolatkowie wstrzymywali oddechy ze strachem. Jedynymi, którzy nie czuli strachu byli domownicy Slytherinu. Pewni swego immunitetu pozwalali sobie na luźne rozmowy nie mające nic wspólnego z lekcją, jednak wciąż odczuwali respekt względem profesora, więc ich rozmowy nie były bardzo zauważalne.

  Jednak w całej klasie była jedna nietypowa para, która miała całkowite skupienie wypisane na twarzach, jako jedyni nie zwracali uwagi na kroczącego Snape'a. Mężczyzna z ledwo zauważalnym uśmiechem stanął nad parującym kociołkiem. Jego czarne oczy skupiły się na pewnych ruchach dłoni zielonookiego nastolatka, obok niego blond włosy chłopak z ostrożnością dodawał pokrojone lub posiekane składniki. Widać było, że obaj chłopcy wiedzieli co robią, ich pewność siebie w żadnym stopniu nie pomagała innym uczniom, których eliksiry prawie wcale nie przypominały tego co powinny.

  Stał jeszcze kilka minut przy ich stoliku, aż wreszcie ze skinieniem głowy odszedł do innych, którzy byli bliscy łez. Severus miał ich wszystkich dość, mimo tylu lat w zawodzie nauczyciela, wciąż nie mógł uwierzyć, że uczniowie mogą być takimi imbecylami. Nie mieli podstawowych umiejętności czytania ze zrozumieniem, aby wykonać podstawowy eliksir. Zamiast spojrzeć czasami do książki przed nimi, wpatrywali się w tablicę jakby oczekiwali, że nie będzie sprawdzał ich wiedzy. Powinni już się nauczyć, że nie ważne co się robi zawsze trzeba sprawdzić, czy wszystko jest zgodne, nie polega się na swojej wiedzy. Czarne tęczówki wylądowały na dziewczynie o nieokiełznanych włosach, wyglądał na pewną siebie, jej twarz była wykrzywiona w złośliwym uśmieszku, który miała skierowany w stronę Pottera, który nie zwracał na nic uwagi prócz jego i Dracona eliksiru.

  Severus zajrzał do jej kociołka, jego twarz wykrzywił szyderczy grymas, jego oczy natychmiast skierowały się na dziewczynę, która wciąż nie zarejestrowała jego obecności.

  - Nie rozumiem skąd u pani uśmiech na twarzy, panno Granger. - powiedział zimno Snape, jego głos był wyjątkowo cichy. - Ponieważ nie widzę w pani kociołku niczego co mogło spowodować zadowolenie. 

  Severus wyjął różdżkę z rękawa, w którym była schowana i jednym pewnym ruchem pozbył się jego całej zawartości. Z zadowoleniem zobaczył jak twarz Hermiony robi się bledsza, a oczy rozszerzają się w niedowierzaniu, otworzyła usta w zamiarze powiedzenia czegoś, jednak zimne spojrzenie posłane jej przez profesora natychmiast ją zamknęło. Severus czuł na sobie mordercze spojrzenia Gryfonów, jednak nie zwracał na to uwagi, kontynuował swoją wędrówke między stolikami.

  W końcu po pół godziny dzwonek zadzwonił, można było usłyszeć zbiorowe westchnienie ulgi uczniów znajdujących się w ciemnej sali. 

  - Na następną lekcję macie napisać esej na temat użytku irysów w eliksirach, trzy stopy pergaminu. - powiedział Snape siadając za swoim biurkiem. - Potter zostań na chwilę.

  Wszyscy spojrzeli na Harry'ego, który wciąż siedział w swojej ławce obok Draco, który spojrzał na Severusa ze zdziwieniem. Nikt nic nie powiedział, wszyscy starali się wyjść jak najszybciej z klasy, zbyt przerażeni pobytem w jednym pomieszczeniu z Mistrzem Eliksirów dłużej niż to potrzebne. Kiedy nikogo już nie było w pokoju Harry spojrzał na Severusa lekko przechylając głowę w niemym pytaniu. 

  - Pan chce wiedzieć, czy ten incydent z piórem to jedyne co zrobiła ta kobieta. - powiedział Severus przeglądając papiery na biurku. - Był bardzo stanowczy jeżeli chodzi o tą sprawę.

Only youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz