Rozdział 23.

3.9K 235 101
                                    

    Severus podszedł do drzwi prowadzących do pokoju Marvolo. Wiedział, że mężczyzna uda się tam, aby się na niego dąsać. Z jakiegoś powodu ich wspólna sypialnia zawsze była w pewien sposób sanktuarium Voldemorta, nawet w czasach jego szaleństwa. Nie wróciłam tam po jego ucieczce, był tego świadomy i nie dziwił się w żadnym stopniu. Biorąc głęboki oddech, aby uspokoić swój oddech i serce po szybkim marszu jaki wykonał z ogrodu, zapukał do drzwi.

  - Co? - pełen irytacji głos Marvolo dobiegł z pokoju.

  - Mogę wejść? - zapytał Severus przewracając lekko oczami.

  Nastała cisza, która niestety nie została przerwana. Wykrzywiając się ze złością Severus popchnął drewnianą przeszkodę. Pierwszy raz od piętnastu lat zobaczył ich starą sypialnię, jedynie pomieszczenie, gdzie tylko Severus mógł zobaczyć prawdziwego Voldemorta. Otrząsając się ze wspomnienia rozejrzał się po pomieszczeniu szukając drugiego mężczyzny, który okazał się siedzieć przy oknie tuż obok łóżka. Ich oczy spotkały się w niemej bitwie woli.

  - Wiesz, musisz nauczyć się cierpliwości. Zadałeś mi trudne pytanie, na które odpowiedź, mimo że wydaje się prosta, nie jest taka łatwa do powiedzenia. - powiedział Severus powoli zbliżając się do nadal odwróconego do niego plecami mężczyzny. - Nadal cię kocham i wątpie, że kiedykolwiek przestanę, nieważne co zrobisz i co mogłoby się stać. 

  Tom natychmiast obrócił się w stronę mówiącego, przez chwilę Severus martwił się, że mężczyzna naciągnie sobie jakiś mięsień. Wstając ze swojego miejsca podszedł do Mistrza Eliksirów z oczami wypełnionymi nadzieją.

  - Prawdopodobnie z czasem ponownie ci zaufam, ale nie dam rady od razu wrócić do tego co kiedyś mieliśmy. - powiedział Severus nie  mogąc już patrzeć w czerwone oczy.

  - Oczywiście. Nadal mam zamiar cię zdobywać. - Voldemort uniósł swoje dłonie, aby wziąć w nie twarz drugiego mężczyzny. - Czyli dasz mi szansę?

  Severus przełknął głośno i z lekkim uśmiechem skinął głową w potwierdzeniu. Ku jego zdziwieniu jego usta zostały złapane w pocałunku, stał w szoku przez kilka sekund, jednak w końcu poddał się swoim pragnieniom, aby go odwzajemnić.

***********************************************************************************************

  Syriusz siedział z kubkiem kawy przy stole wpatrując się pusto w czarny płyn. Nie miał na nic ochoty, a jego dni były wypełnione martwieniem się o Harry'ego i Remusa, który podobnie jak on nie mógł pogodzić się ze zniknięciem chłopaka. Lupin przeżywał gorzej tą sytuacje z powodu swojego wilka, który próbował ukarać go za nie dopilnowanie ich szczeniaka. 

  Z ciężkim westchnieniem mężczyzna wstał ze swojego miejsca i podszedł do zlewu, aby wylać reszte napoju. Powinien obudzić wilkołaka i wmusić w niego trochę jedzenia, jednak za nim zdążył nawet wyjść z kuchni do pomieszczenia wleciała nieznana mu sowa. Zamrugał bezmyślnie na zwierzę, po chwili ostrząsnął się i podszedł do niego. Na nodze ptaka była mała paczka, nie był pewien czy było na niej zaklęcie pomniejszające, więc z wielką uwagą zdjął pakunek z sowy. 

  - Od kogo to? - zapytał zmęczony głos zza jego pleców, mężczyzna podskoczył w zaskoczeniu, prawie upuszczając paczkę.

  - Nie strasz mnie tak. - westchnął Syriusz kładąc lekko powiększoną paczkę na stół. - Nie zdążyłem sprawdzić. Myślałem, że nadal śpisz.

  - Poczułem coś i się obudziłem. - mruknął Remus ze zmęczeniem.

  Wilkołak wyglądał okropnie. Pod jego oczami łatwo było zauważyć sińce spowodowane brakiem snu, a na jego dłoniach i twarzy widoczne były świeże blizny. Owinięty był w ciemny sweter i spodnie od piżamy, które zwisały z jego chudej osoby. Z ciężkim trudem przesunął się do stołu chcąc lepiej poczuć znajomy zapach.

Only youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz