Rozdział 13.

6.8K 418 63
                                    

  Harry wpatrywał się w pergamin, na którym zapisał swoje odpowiedzi ze sprawdzianu z transfiguracji, miał zamiar oddać swoją pracę, jednak nie był w stanie wstać. Tuż przed jego oczyma słowa rozmazywał się, czuł zmęczenie ogarniające jego ciało. 

  - Harry... - szepnął do niego Draco, siedzący obok niego. - Wszystko dobrze? Jesteś strasznie blady.

  Chłopak bez słowa pokiwał głową i podpierając się o blat stolika, podniósł się ze swojego miejsca. Stał chwilę w bezruchu i głęboko oddychał próbując opanować swoje ciało, po kilku sekundach w końcu całe pomieszczenie przestało się kręcić. Prostując się pewnym krokiem ruszył do biurka profesor McGonagall, która patrzyła na niego niepewnie, oczy błyszczały zmartwieniem, jednak nic nie powiedziała i jedynie skinęła głową, kiedy Harry położył pergamin na jej biurku.

  Zielonooki chłopak ruszył do wyjścia, chciał jak najszybciej dostać się do swojego dormitorium, gdzie mógłby odpocząć. To była jego ostatnia lekcja, więc nikt później by go nie szukał. Z ciężkim westchnieniem zaczął wspinać się po schodach, miał wrażenie, że wchodzenie po nich zajmuje mu wieczność. W końcu stanął przed obrazem Grubej Damy, która skinęła mu ze zmartwieniem głową, jednocześnie się otwierając, aby go wpuścić. Pomieszczenie było puste, jedynie ogień na kominku wydawał jakiekolwiek dźwięki. Harry stanął przed schodami i spojrzał w górę, miał wrażenie, że nie da rady wspiąć się po kamiennej przeszkodzie, jedyne co miał teraz w głowie to chęć na położenie się gdziekolwiek i zwinięcie się w kłębek, schować się przed całym światem, czekając aż Fenrir do niego przyjdzie. Każdy schodek był torturą dla jego zmęczonych kończyn, z głośnym jękiem popchnął dębowe drzwi prowadzące do jego pokoju. Bez rozglądania się, Harry rzucił się na swoje łóżko i jednym machnięciem różdżki zasunął czerwone kotary wokół posłania. 

  Nie wiedział ile leżał próbując zasnąć, ale z rozczarowaniem stwierdził, że nie jest w stanie oddać się w ramiona Morfeusza. Nie miał jednak zamiaru wstawać z łóżka, czuł jakby jego kończyny były z betonu, jego powieki ciążyły mu coraz bardziej, mimo to jego umysł nie dał mu zasnąć. 

  Harry pochłonięty swoimi myślami nie usłyszał otwierających się drzwi. Przez nie do pomieszczenia wsunął się rudowłosy chłopak, rozejrzał się uważnie jakby czegoś szukając. Kiedy jego niebieskie oczy wylądowały na osłoniętym posłaniu, natychmiast się zwęziły, a usta wykrzywił mu grymas wściekłości. Zamknął drzwi najdelikatniej jak umiał, nie chciał obudzić Harry'ego, który prawdopodobnie nie zauważył jego przybycia skoro jeszcze nie wychylił się zza kotar.

  Jego twarz rozjaśnił uśmiech, kiedy zdał sobie sprawę, że może sięgnąć po zemstę za upokorzenie, nikt mu teraz nie przeszkodzi skoro większość udała się na ucztę, jednak on wyjątkowo chciał najpierw odnieść książki, które ciążyły mu na ramieniu. Ron czuł się jakby dostał nagrodę za opanowanie jakie okazywał do tej pory względem rozpieszczonego bachora jakim był Harry Potter.

  Wyciągnął pulchną dłoń w stronę czerwonych zasłon okalających łóżko Harry'ego, jego palce muskały już ciężką tkaninę, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie, a w nich ukazała się zdyszana Hermiona. Jej oczy błyszczały szaleńczo, kiedy zobaczyła Rona stojącego tuż przy posłaniu Harry'ego na jej ustach wymalował się grymas wściekłości.

  - Co ty robisz? - zapytała spokojnie, co kontrastowało z jej wyglądem. - Nie powinieneś być na uczcie?

  - A ty? - warknął w jej stronę Ron, wściekły że zemsta została odebrana mu w taki sposób i to przez osobę, którą ta zemsta dotyczyła.

  - Skończyłam jeść i chciałam przyjść zobaczyć jak czuje się Harry. Nie wyglądał najlepiej. - powiedziała Hermiona prostując się i unosząc zadziornie podbródek. - Myślę, że powinieneś pójść zjeść zanim posiłek się skończy.

Only youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz