Rozdział 20.

5.1K 316 98
                                    

  - W sumie to nawet dobry pomysł. - mruknął Harry ze śmiechem. - Albo po prostu zawołaj Lucjusza i niech powie o jakimś nieznanym członku rodziny, przyjmę jego imię i po problemie.

  - Żartowałem. - westchnął Severus kręcąc głową, wiedział że Lucjusz będzie stwarzał same problemy. - Ale rzeczywiście to może się udać. Jest tylko jeden mały szkopuł... czy inne stworzenia zaufają ci jeżeli będą myśleć, że jesteś Malfoyem? Wątpię.

  - Po prostu Lucjusz musi znaleźć kogoś kogo można połączyć z jego rodziną jeżeli ktoś będzie szukał, jednak nikt nie będzie wiedział o bliskości od razu. - powiedział Voldemort, po czym strzelił palcami, aby zawołać elfa. - Przynieś whisky Severusowi, a później znajdź Glizdogona i go do mnie przyprowadź.

  - Tak jest. - elf skłonił się, znikając nim zdążył się wyprostować.

  Zadowolony Harry rozsiadł się wygodniej na swoim partnerze, jego nogi położone na wolnej części kanapy. Zaczął się rozglądać, wiedząc że temat nie zostanie kontynuowany póki nie pojawi się Lucjusz. Jego oczy wylądowały na regale wypełnionym książkami, był ciekawy o czym one są. Z racji, że Harry to Harry postanowił podejść do półek. 

  Fenrir obserwował jak oczy jego małego wilka rozświetlają się w ciekawości, więc kiedy tylko chciał się podnieść pozwolił mu. Obserwował jak Harry podchodzi do książek, jego bursztynowe oczy wbite w lekko kołyszące się biodra jego partnera. Mimo, że ciuchy były specjalnie kupione dla Harry'ego, jego wychudzone ciało nadal nie wypełniało ich do końca. Nie rozumiał jak chłopak mógł być tak szczupły, przecież w Hogwarcie było pełno jedzenia. Wiedział, że Harry nie miał łatwego życia i widocznie łączyło się to też z jego zdrowiem. Miał ochotę zabić tego kto skrzywdził jego małego partnera. 

  - Masz tutaj pamiętniki Salazara? - zszokowany głos Harry'ego wyrwał Voldemorta z zamyślenia. - Myślałem, że Dumbledore zniszczył wszystko co było w Hogwarcie o założycielach, oczywiście to co jest prawdziwe.

  - Te pamiętniki były schowane w skarbcach Slytherina. - powiedział Voldemort wstając ze swojego miejsca przy palenisku. - Jeżeli chcesz możesz je przeczytać. Poza mną i tobą nikt nie jest w stanie ich zrozumieć, są napisane w języku węży. 

  Harry mruknął bezmyślnie, zbyt zafascynowany pierwszą stroną, na której otworzył. Z zadowoleniem zauważył, że wyjął pamiętnik, w którym Salazar opisywał jego początki z założycielami. Nie zwracając uwagi na Voldemorta, który patrzył na niego z rozbawieniem podszedł do Fenrira, ponownie rzucając się na jego kolana. Dopiero zaczął, ale już zdążył polubić sposób pisania Salazara. Nie pisał staromodnie, co było zaskakujące, jego styl przypominał bardziej typowy język jaki jest używany teraz. Nie był pewien czy to dlatego, że jest to napisane w języku węży, czy po prostu Salazar rzeczywiście tak się wyrażał. 

  - Cóż, chyba go straciliśmy na najbliższy czas. - mruknął Severus biorąc whisky od elfa, który pojawił się w pomieszczeniu wraz z szarpiącym się Glizdogonem. - Dlaczego po prostu nie użyłeś mnie, żeby przywołać Lucjusza?

  - Nie będę sprawiać ci bólu Severusie. - głos Voldemorta był smutny, czarnowłosy mężczyzna poczuł jak rumieniec pojawia się na jego twarzy, ale jednocześnie był zdziwiony. 

  Czarne tęczówki spojrzały w czerwone, Severus zobaczył tam emocje, które ostatni raz widział wiele lat wcześniej. Nie chciał ich widzieć, już raz w nie uwierzył i został za to prawie zabity, nie miał zamiaru popełniać tego błędu kolejny raz. Odwrócił wzrok zwracając swoją uwagę na szklankę z alkoholem, jednocześnie jego dłoń powędrowała do blizny, która przecinała jego szyję.

Only youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz