Srebrna łuna półksiężyca oświetlała twarz Severusa, który wpatrywał się w odlatującą sowę powoli znikającą między drzewami. Jego emocje szalały w jego umyśle, jednak fizycznie nie dało się tego zobaczyć, dobrze ukryte pod maską obojętności. Był ubrany w swoje typowe czarne szaty, jednak krój różnił się od tego co nosił jako profesor. W szacie brakowało zdawałoby się nieskończonej ilości guzików, materiał był otwarty, a pod nim widoczne były czarne spodnie od garnituru oraz czarna koszula z odpiętymi dwoma górnymi guzikami.
- Severus. - zza drzwi dobiegł go znajomy baryton, który powodował u niego przyspieszone bicie serca. - Jesteś gotowy?
Zamiast odpowiedzieć mężczyzna podszedł do wielkich dębowych drzwi otwierając je nim zdążył przemyśleć to co robi. Jego oczom ukazał się Marvolo ubrany w szaty podobne do jego własnych z niewielką różnicą czerwonych detali wokół rękawów. Oddech utknął w płucach Severusa, patrząc na przystojną twarz Riddle'a wszystkie wspomnienia, o których próbował zapomnieć wróciły ze zdwojoną siłą.
- Możemy iść Severusie? Czy potrzebujesz coś jeszcze zrobić? - Marvolo próbował spojrzeć w czarne tęczówki mężczyzny przed nim, jednak ten wprawnie unikał jego krwawego spojrzenia.
- Nie, oczywiście możemy udać się na naszą kolację. - głos Severusa wydawał się być spokojny, wręcz obojętny, jednak Voldemort znał młodszego czarodzieja od dekad i wiedział, że ten jest przerażony.
- Jeżeli czujesz się niekomfortowo możemy... - jednak nim ten skończył mówić długowłosy mężczyzna mu przerwał.
- Wszystko jest dobrze. Możemy iść.
Voldemort westchnął, jednak nie miał zamiaru się kłócić. Wysunął przedramię przed siebie w oczekiwaniu. Severus w końcu uniósł wzrok z podłogi wpatrując się tym razem w oferowane mu przedramię. Biorąc głęboki oddech wsunął dłoń w zgięcie łokcia przysuwając się do swojego byłego kochanka. Jego serce biło jak oszalałe, sam nie był pewien czy w strachu, czy w podekscytowaniu.
- Niestety Dumbledore wie jak ja wyglądam i jest w trakcie poszukiwania ciebie, więc musimy zadowolić się moimi kwaterami. - powiedział Marvolo kładąc swoją wolną dłoń na dłoni Severusa.
Mistrz Eliksirów pokiwał głową niepewny swojego głosu. Szli kilka minut omijając okna wychodzące na ciemny ogród, w którym Severus potrafił zmarnować cały swój dzień. Ku jego zdziwieniu wyszli do ogrodu, gdzie wśród obfitych krzaków bzu, które nie powinny być rozwinięte, stał stół wypełniony różnymi potrawami. Próbując powstrzymać swój uśmiech pozwolił usadowić się w krześle.
- Mam nadzieję, że nadal lubisz bez. - powiedział Marvolo siadając naprzeciwko Severusa, mimo że wolałby usiąść tuż obok niego.
- Tak, dziękuje. - Severus nie mógł powstrzymać delikatnego zaróżowienia jego policzków.
- Nie masz za co mi dziękować. Byłoby to głupie z mojej strony gdybym nie znał twojego ulubionego kwiatu, kiedy próbuje cię ponownie zdobyć. - na twarzy Marvolo pojawił się delikatny uśmiech.
- Jestem wdzięczny, że nadal pamiętasz mimo tych piętnastu lat, byłbym wdzięczny nawet jeżeli bez nie byłby już moim ulubionym kwiatem.
- W takim razie liczę, że również dobrze trafiłem z twoimi ulubionymi daniami. Dzisiaj mamy pewnego rodzaju bufet, więc nałóż sobie na cokolwiek masz ochotę.
Severus skinął głową i przyjrzał się dokładniej rozłożonemu przed nim jedzeniu. Z dużym zadowoleniem stwierdził, że wszystkie potrawy były jego ulubionymi, nawet te których Tom nie mógł znieść.
CZYTASZ
Only you
FanfictionHarry zostaje ugryziony przez Fenrira, przez co zostaje towarzyszem wilkołaka. Wspomnienia chłopaka wracają, a świadomość co się dzieje powraca. Jak zareaguje na ugryzienie? Czego się dowie o 'jasnej' stronie? Kto jest dobry, a kto zły? Kto mu pomoż...