14.

15 2 0
                                    

To niemożliwe....- szepnęłam. Przed sobą nie widziałam nikogo innego jak mojego starszego, zaginionego brata. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co powiedzieć.
Nagle usłyszeliśmy alarm, wiec nie mogliśmy zbytnio porozmawiac. Biegliśmy długim ciemnym korytarzem. Idąc usłyszeliśmy kroki. Nagle zza zaułka wydostały się bardzo znajome mi twarze. Konkretnie Luke, Calum, Peter, Jake i Ashton. Nie mogłam wytrzymać wiec pobiegłam i rzuciłam mu się w ramiona.

- Kto to jest? - zapytał Luke

- Aaa, no tak, to jest Edward, Daniel, James i znana wam już Laura.

- A oni nie są przypadkiem w The Snakes?

- Nie, chcieli nas uratować no a potem spotkaliśmy was.- Gdy opowiedziałam Calum uznał, że trzeba już iść. Szliśmy długim korytarzem, kiedy natknęliśmy się na ochronę. Zaczęto do nas strzelać, próbowaliśmy się bronić, niestety ich okazalo sie byc wiecej. Nie mieliśmy szans. Otoczyli nas i zwiazali.

Prowadzono nas w stronę dużej sali. Nie chciałam tam wracać. Gdy weszliśmy znów ich zobaczyłam. Grupę największych drani na tym pojebanym świecie. Jai jednak nie umiał utrzymać buzi na kłódkę.

- No proszę, proszę, proszę. Kogo ja znów widzę. Annie strasznie sie pewnie stęskniłaś.

- Bardzo śmieszne Jai - fuknęłam w jego stronę

- Wiesz że kocham jak jesteś zła- zaśmiał się - widzę że przyprowadziłaś prawie wszystkich.

- Nie ciesz się zbyt długo bo raczej kolejny raz tu nie wrócę

- Tak uważasz? No to zobaczymy. Zresztą chciałem tylko porozmawiać, nie wiem czemu od razu się tak denerwujesz.- odparł

- No proszę, czyżby mój brat postanowił mnie odwiedzić?- zapytała Lola, śmiejąc mu się w twarz

- Lola? Co ty tu robisz? Co oni ci zrobili?

- Wiesz czemu tu jestem? To przez ciebie, zostawiłeś mnie dla nich, na pastwe losu. Jakoś musiałam sobie radzić.

- Ale ja cię nigdy nie zostawiłem

- Tak uważasz? To przypomnij sobie dzień wstępu do grupy i następne miesiące. Pewnie nie pamiętasz.- Skończyła

- No a żeby jeszcze zniszczyć atmosferę mamy z Jai'em coś do powiedzenia - oznajmiła Ellie.

- Ellie o co ci znowu chodzi?

- Mianowicie. Trochę to trwało ale myślę, że czas wyznać prawdę.

- O czym ty gadasz?- zapytał Luke

- Wiesz o czym? Ash mówiłeś, że zaginęła ci siostra tak? W takim razie ci ją przedstawiam.. o to Natalie.- Jai pokazał na Ellie

- Nie to nie prawda, to nie może być ona.- wątpił Ash

- Niestety drogi braciszku, ale to prawda- zaśmiała się

- Dlaczego? Tak długo cię szukałem, myślałem, że nie żyjesz.

- Wiesz dlaczego? Byłeś najważniejszy, zawsze ci się lepiej powodziło niż mi. Nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi. Rodzice dbali o ciebie i Belle o wiele lepiej niż o mnie. Byłeś ich oczkiem w głowie. Miałam tego dość i tak jak Lola chciałam zemsty na swoim bracie. A teraz nareszcie dostane swą wymarzoną zemstę i nic z tym nie zrobisz.- Zaczęła się śmiać. Niestety nie na długo bo nagle przez drzwi weszła reszta naszego gangu z Michael'em na czele. Zaczęła się niekontrolowana bitwa. Nie wiem ile to trwało ale w końcu nas odwiązali. Chciałam już uciekać ale poczułam lufę przy skroni.

- Nie tak szybko księżniczko - odparła Natalie z Jai'em - Nikt się nie rusza bo ją zabije.

Cała grupa się zatrzymała. Natalie nadal trzymała mi pistolet przy skroni - cofnijcie się chce rozmawiać ze swoim bratem.

Where does the wind carry meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz