22.

9 2 1
                                    

*Ashton Pov*

Minął 1 tydzień od dnia, gdy dowiedziałem się, że nie znaleźli ciała Annie. Ludzie przestali pocieszać mnie, James'a, Jake'a czy nawet Skip'a. W przyszłym tygodniu miał przyjechać do nas Tom wraz z Maxem, aby wybrać nowego szefa. Pogrzeb miał się odbyć w następny czwartek. Nie wiedziałem czy jestem na to gotowy. Jedyna rzecz z której niektórzy byli zadowoleni była nasza nowa członkini Katy. Dziewczyna, opiekowała się Skip'em podczas porwania. Okazało się, że to kuzynka Jai'a, dawno temu dowiedział się, że jest dobrą złodziejka i wkręcił ją w gang. Dopóki nie zobaczyłem, nie umiałem w to uwierzyć. Najbardziej zdziwiło mnie to, że ona ma tylko 16 lat. Wiem, mówię jak pierdolony dorosły, ale no błagam was, to tylko dziecko. Mniejsza z tym. Jest mi bardzo ciężko. W dzień chodziłem po domu nie wiedząc co ze sobą zrobić, w nocy siedziałem w jej pokoju i płakałem. Do tej pory pamiętam dokładny przebieg rozmowy z Niall'em

- Ashton, Annie nie żyje

- Nie pierdol Niall, bo to nie jest śmieszne- warknąłem

- Przykro mi Ash

- Jak to?- zapytałem ze łzami w oczach

- Przeszukaliśmy cały teren i okolice, niestety nic nie znaleźliśmy. Podejrzewamy, że podczas wybucha została rozszarpana na strzępy- odparł smutno

- To nie możliwe- wstałem najszybciej jak potrafiłem i podbiegłem w stronę wyjścia. Niestety nim zdążyłem otworzyć drzwi Luke i Philip trzymali mnie w ramionach, płakałem jak małe dziecko, którym w środku dalej byłem.

- To nie prawda- łkałem- mieliśmy być zawsze razem... ona musi żyć.- wszyscy moi przyjaciele podeszli i mnie przytulili. Oczywiste, że nie mogło mi być od razu lepiej, w końcu straciłem drugą najważniejszą osobę w swoim życiu.

Postanowiłem, że pójdę spędzić trochę czasu ze Skip'em. Gdyby Annie tu była chciałaby abym dbał o jej braci. Chociaż James ma 26 lat, no ale cóż. Bylaby szczęśliwa, że jestem dla młodego Sky'a. Wstałem z łóżka ruszyłem w stronę jego pokoju. Kiedy tam dotarłem, zapukałem do drzwi i otworzyłem. Na łóżku zobaczyłem Sky'a, Belle, Katy, oraz jakiś dwóch chłopaków.

- Hej Ash- przywitał sie Skip'er

- Cześć, chciałem ci dotrzymać towarzystwa, ale widze, że już kogoś znalazłeś.

- Em, tak. Belle i Katy znasz. To są Alex i Matt.

- Siema- krzyknął Alex

- Cześć- odezwał się Matt

-Hej, jestem Ashton. To ja wam nie przeszkadzam.

- Okey- odkrzyknęła Bella. Wróciłem do ''jej'' pokoju i się położyłem. Nawet się nie zorientowałem kiedy zasnąłem.

*2H później*

- Ashton, wstawaj- usłyszałem znany mi głos

- Już wstaje

- Cześć kochanie- czułem jak siedzi na mnie okrakiem i całuje w usta

- Hej skarbie- otworzyłem oczy i patrzyłem w jej niebieskie tęczówki.

- Kochasz mnie Ashi?- zapytała Annie

- Najbardziej na świecie

- Na pewno?

- Na pewno. Nie pozwoliłbym aby stała ci się krzywda.- pocałowałem ją. Dziewczyna zaczeła się śmiać.

- No nie wiem... nie wierze ci- odparła

- Na prawde?- szybko obróciłem nas tak, że to ja leżałem na niej i zacząłem łaskotać.- nadal mi nie wierzysz?- zapytałem śmiejąc się.

- Ashi, przestań!- krzyczała śmiejąc się

- Nie, dopóki nie powiesz, że mówie prawdę i że mnie kochasz

- No dobrze, dobrze. Masz rację i bardzo cie kocham.- mówiła dziewczyna, nie potrafiąc się uspokoić. Przestałem ją łaskotać i zawisłem nad nią.

- Ja też cię bardzo kocham- odparłem całując ją namiętnie. Nagle usłyszałem głośny krzyk.

- ASHTON, KURWA, JAK ZARAZ NIE WSTANIESZ TO ZRZUCĘ CIĘ Z TEGO JEBANEGO ŁÓŻKA!- szybko otworzyłem oczy, jpdl to był tylko sen... Nade mną stał bardzo wkurwiony Luke- NO NARESZCIE, ILE MAM CIĘ BUDZIĆ?!- zapytał z irytacją

-Czego chcesz Luke?

- Był listonosz i dał mi cos dla ciebie

- Nie mogłeś mi tego dać później?- zapytałem z taką irytacją jak on wcześniej

- NIE KURWA! Bierz i nie marudź- odparł podając mi kopertę po czym wyszedł. Powoli zacząłem otwierać przesyłkę. W środku znajdował się łańcuszek z wężem oraz list.

Sydney, 13.03.16r.

Drogi Ashtonie

Ostatnio w moim życiu nie układa się najlepiej. Po śmierci Peter'a jest mi bardzo ciężko komukolwiek zaufać. Lecz skoro Annie potrafiła powiedzieć ci prawie wszytko, dlaczego i ja nie mogę. Aktualnie znajduję się w Gold Coast i staram się ułożyć sobie życie na nowo. Wiem, że może ci się teraz wydawać, że ludzie cię zostawili, przestali wspierać. Znam te uczucie. Chcąc naprawić swoje błędy postanowiłam się dowiedzieć co stało się z Annie. Dostałam posadę w policji przez co będę mogła zrobić małe dochodzenie. Możesz uważać, że kłamię lub nie, ale nie wierze w to, że nie udało jej się uciec. W kopercie znajduje się jej naszyjnik. Pomyślałam, że chcesz go mieć, jest to również moja 1 poszlaka. Wiedz, że to wszystko zmieniło moje życie. Nikt oprócz mojego "przyjaciela" nie znał mojej historii, lecz chce się nią z tobą w jakiś sposób podzielić. Miałam bardzo ciężką przeszłość, wraz z Peterem mieliśmy kochającą matkę lecz nienawidzącego nas ojca. Trudno powiedzieć co się z nim stało, ale zawsze życzyłam mu śmierci. Kilka lat później zostaliśmy oddani do sierocińca. Okropnie tęskniłam za mamą. Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałabym wiedzieć co się z nią teraz dzieje. Kiedy już chodziłam do podstawówki byłam wyśmiewana i nie lubiana. W gimnazjum poznałam pewnego chłopaka, który niestety udawał tylko mojego przyjaciela. Po tej sytuacji już nikomu nie ufałam, oprócz swojemu bratu. Teraz zostałam całkiem sama... Nie chciałam tego całego cyrku z gangiem, ale miałam nadzieję, że zasłużę na szacunek. Niestety zostałam wyśmiana i uznana za słabą. Możesz teraz zaprzeczać Ashton, ale dobrze wiesz, że mam rację. Koło Jai'a czułam się kimś więcej, ale byłam traktowana jak rzecz. Cieszę się, że mam to wszytko za sobą. Do tej pory nie wiem, dlaczego piszę ten list akurat do ciebie. Może myślałam, że mnie zrozumiesz? Nie wiem. Mówiąc szczerze, na początku miał być to list pożegnalny, w dodatku do Annie, lecz postanowiłam wszystko naprawić i ułożyć sobie życie. Jak obiecałam, będę pisać jeśli dowiem się czegoś nowego o twojej ukochanej. Mam nadzieję, że nie będziesz jak ja i pozwolisz sobie pomóc. Dla całej ekipy jesteś bardzo ważny, nie zmieniaj się przez to co się stało. Wierze w ciebie.

Lola

Nie wiedziałem co mam zrobić, co myśleć. Chciałbym móc jej powiedzieć, że może mi ufać, że nie jest sama. To było nieprawdopodobne, chce mi pomóc dowiedzieć co mogło stać się Annie. Nadal miałem nadzieję. Czułem się silniejszy, pomimo tego jakich okropnych rzeczy się o niej dowiedziałem. Ciężko powiedzieć co mogłem teraz począć. Postanowiłem, że wezmę chłopaków do baru na piwo i spróbuję choć na chwilę zapomnieć o tej pojebanej rzeczywistości.

Where does the wind carry meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz