~ 4 ~

605 40 4
                                    

~~ Emily ~~

Po rozmowie z Rose, udałam się do ogrodu. Usiadłam na huśtawce i wsłuchałam się w śpiew ptaków. Po jakimś czasie jeden z nich przyfrunął do mnie. Usiadł mi na kolanach. Delikatnie go pogłaskałam.
Od urodzenia kochałam zwierzęta. Nienawidziłam, gdy ktoś robił im krzywdę.

Spojrzałam na nasz ogród. Piękny, kolorowy, zadbany. Rose zdziałała cuda. Nie dziwię się. Siostrzyczka ma zamiłowanie do natury. Uwielbia dbać o roślinny. Kocha piękne i słoneczne dni, ale też i kiedy pada deszcz, śnieg lub grad. Kiedy była mała, niezależnie od pogody bawiła się na dworze. Nasze dzieciństwo było wspaniałe. Niestety, nic co dobre nie trwa wiecznie.

Gdy ptak odleciał wróciłam do domu. W salonie zastałam wszystkich gości, oprócz jednego.

- A gdzie Lloyd? - spytałam

- Rozmawia z Rose. - odpowiedział Jay szczerząc się jak głupi

- Emm, w porządku. - nie wnikam o co mu chodzi, ale chyba się domyślam

******

Nya i reszta już wyszli. Rose czuła się już lepiej, więc zeszła na dół. Nalała sobie wody do szklanki.

- Idziesz jutro do szkoły? - zaczęłam

- Tak. - wzięła łyka

- A tak z czystej ciekawości o czym rozmawiałaś z Lloyd'em? - spytałam uśmiechając się

- O różnych rzeczach, a co? - spojrzała na mnie mrużąc oczy

- A nic. Tak sobie tylko pytam. - podniosłam ręce do góry na znak obrony

Reszta dnia minęła szybko i nim się obejrzałam, leżałam już w łóżku. Po chwili zasnęłam.

~~ Rose ~~

Następnego dnia razem z Emily, wracałam ze szkoły. Przechodziłyśmy przez park. Nagle usłyszałyśmy krzyki przerażonych ludzi. Mijali nas uciekając. Spojrzałam na moją siostrę. Jej wyraz twarzy też wskazywał zakłopotanie. Po dłuższym namyśle powoli zmierzałyśmy w stronę, z której wszyscy uciekali.
Chyba każdy się domyśla kogo tam spotkałyśmy. Mała podpowiedzieć: ostatnio utrudnia mi życie. Zgadza się! Chodzi o tego, jak mu tam, nie mam pojęcia. W pewnej chwili w naszą stronę poleciały dwie katany.
Zanim się zorientowałyśmy, ktoś nas odepchnął. Spojrzałam na mojego wybawcę. Był to jeden z ninja. Jego strój był zielony. Pomógł mi wstać. Kątem oka dostrzegłam, że Emily pomaga czarny ninja. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wróg znowu nas zaatakował. Obydwaj zaciągnęli nas w bezpieczne miejsce i kazali tam zostać. Sami wrócili do niego.

- Nic ci się nie stało? - usłyszałam pytanie

- Nie. - przypatrywałam się walce

Zobaczyłam, że wszyscy zostali powaleni. Szybko wstałam.

- Co ty chcesz zrobić? - spytała się

- Pomóc im. - odpowiedziałam

Pobiegłam tam. Chwyciłam kamień i rzuciłam w niego. Dostał prosto w głowę.
Chyba się wściekł.

- Hej, ty! Ponoć mnie szukałeś! No to mnie teraz złap! - wystrzelił we mnie jakąś czarną kulą ale ją ominęłam - Serio?! Tylko na tyle cie stać?!

Trzeba przyznać. Strasznie się bałam. Ale nie mogłam pozwolić, by zrobił coś ninja. Na szczęście udało im się szybko dość do siebie. Używając mocy pokonali go. Niestety chwilę potem on zniknął.
Obok mnie pojawiła się Emily.

- Ty wariatko, wiesz że mogła ci się stać krzywda? - pytała

- No co? Musiałam im pomóc. - broniłam się

Po chwili pojawili się ninja.

- Dzięki za pomoc. - odezwał się czerwony ninja

- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. - uśmiechnęłam się

- A o co ci chodziło z tym, mówiąc że to ponoć ciebie szuka? - spytał biały ninja

- Eee.... a tam, palnęłam jakąś głupotę, by odwrócić jego uwagę, hehe. - zaśmiałam się nerwowo

- No dobrze. Musimy już spadać. Do zobaczenia i uważajcie na siebie. - pożegnał się zielony ninja, po czym zniknęli nam z oczu

My wróciłyśmy do domu.

- Zastanawiam się czy to co zrobiłaś mu mega odważne czy mego głupie? - odezwała się

- I to i to. Wiesz jaka jestem. Przynajmniej mu pokazałam. - uśmiechnęłam się szeroko

- Ehh, przynajmniej nic ci nie zrobił. Choć było blisko. - westchnęła

- Spokojnie. Umiem o siebie zadbać. A jakby mi się coś stało to Cole zawsze Cię pocieszy. Jak poprzednio. - mrugnęłam do niej, a ona się zarumieniła

- Skąd ty... - zaczęła

- Myślisz, że nie widziałam jak cię przytula. - zaśmiałam się

- No dobra. Kończymy ten temat. - poszła do swojego pokoju

Reszta dnia minęła szybko. Wciąż byłam uśmiechnięta. Jak to ja. Optymizm mnie nigdy nie opuszcza.

Za to Emily przez cały dzień była cała w rumieńcach. Bawiło mnie to strasznie.
Koniec końców dzień minął. Po położeniu się do łóżka szybko odpłynęłam.

******

Ninjago - NierozłączneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz