~~~ Emily ~~~Szłam przed siebie już od dobrych paru minut. Nie było nikogo, niczego.
W końcu jednak na obiekcie dostrzegłam coś co przypominało budynek. Zaczęłam iść szybciej, a po chwili już biegłam. Na miejscu zobaczyłam stary klasztor. Wyglądał na opuszczony od lat. Na drzwiach miał dokładnie ten sam wzór co na książce Mistrza. Nawet zniszczony symbol. Podeszłam jeszcze troszkę bliżej.
Czemu tylko on jest taki? Czy to ma jakiś konkretny powód? A może to tylko zbieg okoliczności?
Chciałam pociągnąć za klamkę i wejść do środka, ale nie mogłam.
Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Chcąc nie chcąc uchyliłam powieki, by zobaczyć kto jest tym winowajcą. Widząc Lloyd'a przypomniałam sobie co się stało. Szybko wstałam z podłogi. Chociaż czy mogę to nazwać podłogą?
- Udało się czy nie? - spytałam otrzepując się z niewidzialnego kurzu
- Wygląda na to, że tak. - wskazał ręką na otaczającą nas przestrzeń
- Świetnie, więc bierzmy się do roboty.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie będzie aż takie łatwe jak na początku się wydawało. Przed nami rozciągał się bardzo długi korytarz pełen różnych drzwi. Każde z nich było inne.
- Jak my tutaj cokolwiek znajdziemy? - spytał mój towarzysz
- Jedyne co mi przychodzi do głowy to sprawdzanie po kolei. Nawet jeśli zajmie nam to wieki. - odparłam ruszając przed siebie
Zatrzymałam się przy pierwszym wspomnieniu.
- Albo możemy się rozdzielić. Wtedy będzie szybciej. - wzruszyłam obojętnie ramionami
- Dobry pomysł. Tylko czego my tak właściwie mamy szukać?
- Szczerze, nie mam pojęcia. Ale mistrz mówił nam, że sami będziemy wiedzieć o co chodzi, gdy już to znajdziemy. Czy coś w tym stylu. Nie pozostaje nam nic innego jak skorzystać z tej pomocy. Powodzenia.
- Nawzajem. - zniknął za drzwiami na przeciwko
Ja również już po chwili znalazłam się po drugiej stronie drewnianych drzwi.
Stałam teraz w miejscu, które przywoływało tak wiele wspomnień. A mianowicie w moim starym domu.
Gdy odwróciłam wzrok w prawą stronę ujrzałam moją młodszą siostrę. Jednak nie była taka jak jest teraz. Krótsze włosy, dziecięca twarz. Wyglądała na dwunastolatkę.
Leżała na kanapie, ale jej głowa zwisała na dół. Przed twarzą miała którąś z kolei część jej ulubionej powieści. W pewnej chwili kątem oka zerknęła w okno. Szybko wstała, odłożywszy swoją lekturę na stolik. Przeczesała ręką włosy chcąc choć trochę doprowadzić je do ładu. W tym celu zdjęła z głowy swoją ukochaną czarną opaskę, z którą się nigdy nie rozstawała. Po ułożeniu już swojej fryzury założyła ją z powrotem.
- Emily! Chodź szybko! Musisz to zobaczyć! - krzyknęła podbiegając do okna
- No co jest? - młodsza ja pojawiła się na schodach
- Podejdź prędko! Spójrz na to. - machnęła ręką na znak by podeszła do niej
- No już, już idę. To o co cho.... o rany julek! - wlepiła swój wzrok na to co działo się na zewnątrz
Z nieba sypały się piękne śnieżynki, które otulały wszystko. Widok był bajeczny. Jakby ktoś przykrył całe miasto białym kocem. No tak. W końcu to zima. Jednocześnie również ulubiona pora roku Rose.
- Myślisz o tym samym co ja? - blondynka zwróciła się do trzynastoletniej brunetki z wielkim bananem na twarzy
- Na bank. - przybiły sobie żółwika
~~~ Lloyd ~~~
Po wymianie zdań wybrałem pierwsze drzwi z brzegu i przestąpiłem ich próg. Nie znajdowałem się już na korytarzu a w przytulnym pokoju. Naprzeciwko mnie, przy stole siedziało dwóch dorosłych. Mężczyzna i kobieta. Pili razem herbatę i żywo o czymś dyskutowali.
Nagle z góry, po schodach zbiegła mała dziewczynka o blond włosach. Na oko miała jakieś siedem lat.
Podbiegła do najpewniej swoich rodziców.
- Nie zdradźcie mnie. - poprosiła ukrywając się pod stołem
Ledwo zdążyła to zrobić a na dół zbiegła mała brunetka.
- Mamo. Tato. Widzieliście gdzieś Rose? - spytała rozglądając się
- Niestety nie skarbie. - odezwał się jej ojciec
- Tutaj jej nie było. - dołączyła się mama, po czym oboje wskazali na kryjówkę małej Rose
- Aha! - podskoczyła lekko
Cofnęła się kilka kroków, by zaraz potem z mocnego rozpędu wbiec pod obrus. Już po chwili obydwie wyturlały się po drugiej stronie śmiejąc się głośno.
- A jednak mnie zdradziliście. - powiedziała z udawanym wyrzutem zakładając ręce na piersi
Widząc tą scenę wszyscy znów popadli w śmiech.
- Musisz się nauczyć, że nie wszystko będzie zawsze tak jak chcesz skarbie. Gdy będziesz już duża spotkasz na swojej drodze nie lada wyzwania. - mama uklękła obok sióstr
- Ale jedno jest pewne. Razem dacie sobie radę ze wszystkim. - do trójki dołączył tata
- A jakie to będą wyzwania? - spytała brunetka
- Takie, od których zależeć będzie cały nasz świat i nie tylko. - pogłaskała ich po głowach
- My sobie poradzimy. Co nie? - niebieskooka zwróciła się do swojej siostry
- Pewnie. Razem. - przybiły ze sobą piątkę
******
- I jak? - spytałem mijając się z Emily
- Nijak. Niby fajnie wrócić do przeszłości i powspominać lata dzieciństwa, ale powoli zaczynam mieć dość. Sprawdziłam już jakieś dwadzieścia różnych wspomnień i nic. Może coś źle robimy?
- A ja wiem. Ale chyba nie ma innego sposobu. - na oślep złapałem za kolejną klamkę
- Emm, coś mi się wydaje, że tutaj nie wejdziesz tak łatwo. - podrapała się po głowie
- Dlaczego? - odwróciłem się - Wow.
Drzwi były całe owinięte łańcuchami, które nie wyglądały na takie, co łatwo się niszczą.
- Aż boję się pomyśleć co może się tam kryć? - oznajmiła
- Czy Rose mogła mieć jakieś okropne wspomnienie, o którym chciała zapomnieć czy coś w tym stylu? - spytałem
- Nie. Raczej nie. Nigdy takich nie miała. Może to jakiś strach? Chociaż nie wiem. No nic, skupmy się najpierw na naszej misji, a później pomyślimy nad tym co tu jest. - odwróciła się na pięcie i zniknęła za kolejnym wspomnieniem
Ja jeszcze przez chwilę przypatrywałem się im, po czym z westchnieniem poszłem śladami Emily, mając nadzieję, że już niedługo Rose będzie znowu z nami a ja wreszcie odważę się wyznać jej miłość.
**********
CZYTASZ
Ninjago - Nierozłączne
FanficPo śmierci rodziców dwie siostry - Rose i Emily, przeprowadzają się do Ninjago, by tam zacząć wszystko od nowa. Nie wiedzą jednak, że ich świat niedługo obróci się o 180°. Co się stanie, gdy w ich życiu pojawią się ninja? Czy odkryją w sobie moc? ...