Prolog

685 35 7
                                    

***

W miękkich fałdach twej sukni zgubiony ustami
Piję złotej godziny czar... Niech nas omami...

Krótko trwa rozkosz... Szczęście, co żyło dzień, kona...
Od warg mych pokraśniały ci nagle ramiona...

Włosy cię jeszcze kryją... Jutro przemoc losów
Rozdzieli nas na zawsze... Wyjdź z lasu twych włosów...

Wśród dwojga kwiatów, piersi twych, śnieżnych swą bielą,
Pocałunki mym ustom ciepłe gniazdo ścielą...

***

Leopold Staff,, Czar"

                            Stąd moja droga Alice będzie miała najpiękniejszy widok w tym domu- pomyślałem wchodząc do jednego z pokojów na piętrze. - Alice pozwól do mnie- zawołałem, a chwilę później dziewczyna znalazła się u mojego boku- Co powiesz o tym pokoju? - zapytałem, a ona uśmiechnęła się do mnie z tym przepięknym błyskiem w oku, za który byłem w stanie nawet się unicestwić. - Kochanie wiem, że starasz się, żeby wszystko było dla mnie idealne, ale nie ważne gdzie będę mieć pokój, może to być nawet piwnica, byle tylko twój pokój był blisko mojego- odparła, a ja uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem w usta z namiętnością o jaką sam siebie nie podejrzewałem.
                             Dopiero znaczące chrząknięcie przywróciło nas do porządku. W drzwiach stała Esme- Widzę, że ten pokój jest zarezerwowany- odparła z rozbawieniem, a ja skinąłem głową. - Tak samo jak ten na przeciwko- odparłem, a obok Esme stanął Carlisle- My i tak wolimy parter, prawda skarbie? - zapytał, a Esme uśmiechnęła się do niego i pocałowali się tak samo jak my wcześniej.
                        Tym razem to Alice odchrząknęła. Poczułem jej zakłopotanie i odrobinę pobawiłem się jej emocjami i po chwili się rozluźniła. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu nie zwracała uwagi na to, że wykorzystuję na niej swój dar.
Może dawne wydarzenia obojgu nam pokazały o co nie warto się złościć? Bo przecież mamy siebie, a to tak wiele. - Ykhm- odkaszlnął Carlisle najwidoczniej doprowadzając samego siebie do porządku i spojrzał na nas z zadowoleniem, a z własnego doświadczenia wiedziałem, że takie spojrzenie niczego dobrego nie wróży- Jutro idziecie do szkoły- odparł, a Alice zaklaskała w dłonie.
                            Ja nie byłem aż tak szczęśliwy, bo w końcu ile razy można kończyć liceum, na swoim koncie miałem już jakieś czterdzieści świadectw dojrzałości albo i więcej. No, ale widząc radość Alice nie mogłem zrobić niczego innego jak tylko się uśmiechnąć.-To super - odparłem udając entuzjazm, a wszyscy to kupili.
                                   W sumie to lepiej będzie znów się uczyć, przynajmniej materiał będę znał na bieżąco- pomyślałem, a kiedy rodzice zeszli na dół pocałowałem ponownie Alice i odsuwając się odrobinę przycisnęłam mocno usta do jej czoła- Kocham cię, idę się rozpakować- odparłem i wyszedłem do swojego pokoju.
                         Miałem go tylko dlatego, żeby w razie wizyty znajomych nie wywoływać dziwnych reakcji. Chwyciłem pierwsze pudło i usiadłem z nim na łóżku.


# Od Autorki

No i jest! Początek nowej, czwartej części opowiadania o Alice i Jasperze. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Pozdrawiam i zachęcam do czytania moich opowiadań.

Całuski 😘😘😘😘

Roxi

Kołysanka Alice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz