Rozdział 34

196 15 3
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że mój ukochany przyjaciel się żeni. Ach...a pomyśleć, że jeszcze do tak niedawna szalał na moim punkcie. W sumie to pewnie właśnie dlatego chciałam tak strasznie poznać jego wybrankę. Przecież musiała być pod jakimś względem piękniejsza ode mnie. Tak niesamowita, że Michael stracił dla niej głowę. Miło, że znalazł sobie kogoś. Tak mocno dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że go zraniłam.

Mój telefon zadzwonił nagle, wyrywając mnie z zamyślenia.

-Halo?

-Alice tu Jordan- usłyszałam i od razu poczułam gniew.

-Pomyłka-odparłam szybko.

-Zaczekaj Al...-usłyszałam jeszcze i wcisnęłam czerwony przycisk.

Nim zdążyłam wyjść z pokoju ktoś włamał się do niego przez okno. Tym kimś, jakże by inaczej, był Jordan. Spojrzałam na niego i splotłam dłonie na piersi. Stał przez chwilę wyprostowany, ale widząc moją gniewną minę szybko przygarbił się i opuścił nieco ramiona. Był bez koszuli. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił. W to, że był gotów zrobić mi krzywdę w ramach zemsty.

-Alice...- szepnął.
Był cały we krwi. Pobity. Z trudem nie ruszyłam w jego stronę.

-Nic nie mów!!-krzyknęłam.- Moi rodzice jeszcze nie wiedzą, ale gdy to wszystko wyjdzie na jaw będziesz miał co chciałeś, wyjdziemy i już mnie nie będziesz musiał oglądać- odparłam.

Chyba pierwszy raz od dawna nie byłam miłą, małą dziewczynką.

-Żałuję tego co się stało i nie wiedziałem, co chcą zrobić moi koledzy, przepraszam Cię-odparł cicho.

-Alice, skarbie, wszystko w porządku?-zapytał Jasper stając za mną.

-Tak, Jordan właśnie wychodzi- odparłam, a on spojrzał na mnie w sposób,który wcześniej wywołałby u mnie poczucie winy, ale nie teraz.

Odwróciłam się do niego plecami i wtuliłam w idealnie wyrzeźbione ramiona Jaspera. Jazz objął mnie czule i pocałował w czoło.

-Już poszedł...wszystko będzie dobrze, przy mnie nic Ci nie grozi- odparł, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy o tym cudownie złotym kolorze.

-Kocham Cię majorze i mogłabym spędzić z Tobą resztę życia

-Tak będzie kochanie, bo ja nie pozwolę ci nigdzie odejść, już nie- odparł szepcząc mi do ucha swoim niskim głosem.
Uśmiechnięta zapomniałam się nieco i zdradziłam niespodziankę.

-A wiesz, że Michael się żeni?- zapytałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.

-Mówimy o tym samym, zakochanym w tobie Michaelu?-zapytał. Zaskoczona jego stwierdzeniem aż cofnęłam się o krok. Potem spojrzałam na niego rozbawiona i oparłam dłonie na biodrach.

-No proszę...Ktoś tu jest zazdrosny?

-O Ciebie? Zawsze- odparł z westchnieniem.

-Michael to stare dzieje, jest szczęśliwy, znalazł swoją wybrankę, a ja muszę ją poznać- odparłam szybko.

-Ja też-odparł znowu mnie zaskakując.- Ciekawi mnie jaką kobietą zastąpił sobie Ciebie- zaśmiałam się i pocałowałam go.

-Kochanie? Myślisz, że mnie można sobie od tak kimś zastąpić?-zapytałam z lekką groźbą w głosie. Jasper jednak wyczuł, że żartuję i jęknął cicho.

-No w sumie jakby tak Beyonce...- zastanawiał się z rozbawieniem wypisanym na twarzy.

-Och ty...- rzuciłam się na niego, a on jedną ręką przerzucił mnie sobie przez ramię kładąc na łóżku pod sobą.

-Nie ma takiej drugiej jak ty milady, jestem tego pewien- odparł teraz zupełnie poważnie i zaczął całować mnie po szyi.

-Majorze, czy to wypada tak napastować kobietę w jej sypialni?-zapytałam z rozbawieniem.

-Nie, ale mogę mieć ten grzech moja damo serca- odparł i zaczął mnie rozbierać.

-No dalej zajrzyj pod koszulkę, kupiłam nową bieliznę niedawno, jeszcze jej nie testowałeś- odparłam, a on zaśmiał się i znowu zaczął mnie pieścić.

Oczami Jordana

Zrezygnowany po prostu szedłem przez las. Nagle do moich uszu debiegł stłumiony płacz. Ruszyłem w tamtą stronę. Chyba wiedziałem już kto to. Angel siedziała pod drzewem. Nie miała na sobie śladów uderzenia jak ostatnio, ale zdawała się być całkiem rozbita.

-Angel ? Cześć-odparłem siadając obok niej.

-A ty co?!! To już w lesie nawet nie można sobie płakać w samotności?- zapytała wciąż ukrywając twarz między kolanami.

-Mam zacząć płakać, żeby móc obok Ciebie siedzieć?-zapytałem, a ona spojrzała na mnie i na jej twarzy odmalowało się przerażenie.

-Co ci się stało?-zapytała.

-Nic wielkiego- skłamałem, bo czułem się coraz gorzej. Tygrysy może i goiły się szybko, ale nie, gdy zranił je inny tygrys.

-Wyglądasz strasznie, dasz radę iść, niedaleko jest mój dom- odparła, a ja skinąłem głową i powoli podniosłem się z ziemi czując mdłości i z lekkimi mroczkami przed oczami.

Kiedy dotarliśmy do jej ogrodu nareszcie coś powiedziała. Męczyła mnie ta droga w milczeniu. Angel zajrzała do domu i po chwili zaprosiła mnie do środka. Jej dom był nie duży. Wszystko wskazywało na to, że ma ona dobre warunki do życia. Jednak mój węch powiedział mi więcej. Zapach alkoholu roznosił się tu z tak silną wonią, że z trudem zapanowałem nad odruchem  wymiotnym. Tygrysy czuły mocniej. Czułem więc to czego nie wyczułby już człowiek.

Angel zaprowadziła mnie do swojej łazienki. Puściła wodę pod prysznicem i mocząc gąbkę zmywała delikatnie krew z mojego ciała. Moje serce zabiło mocniej, gdy spojrzała na mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Nie mogłem się powstrzymać. Jedną ręką podniosłem ją i pocałowałem. Nie spodziewałem się tego, że odwzajemni mój pocałunek. Cofając się wszedłem pod prysznic, który oblewał nas od stóp do głów ciepłą wodą. Angel tuliła się do mnie jak małpka całując coraz to czulej po szyi.

-A...twój Jasper?-zapytałem, a ona spojrzała mi w oczy i delikatnie przejeżdżając palcem po ramie na moim czole odparła.

-Wolę tygrysy- uśmiechnąłem się, uświadamiając sobie, że tak naprawdę ta jedyna od tak dawna była na wyciągnięcie ręki.

Pocałowałem ją raz jeszcze i delikatnie postawiłem na ziemi słysząc zbliżające się kroki po schodach. Zdążyłem wybiec z łazienki i wyskoczyć oknem w pokoju na przeciwko, kiedy do Angel dotarł jej ojciec.

- Co ty wyprawiasz?- zapytał.

Bałem się, że może mieć przeze mnie kłopoty.

-Tyle razy ci mówiłam, że trzeba naprawić prysznic, ale ty masz mnie i wszystko gdzieś!!!-krzyknęła i ruszyła do swojego pokoju.

Wyjrzała przez okno machając mi na pożegnanie. Uśmiechnąłem się i ukłoniwszy jej lekko ruszyłem w stronę domu. Byłem cały mokry, poraniony i ...zaskoczony tym co się właśnie przydarzyło.

#Od Autorki

No i kolejny rozdział, który zbliża nas do końca.

Jak wam się podoba?

Myślę, że ciekawie się zrobiło.

Dawajcie komentarze i gwiazdki

Pozdrawiam

Roxi

Kołysanka Alice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz