Poniedziałek
-Lydia!- macha do mnie Vilda stojąca z resztą na placu, przed szkoła.
-Hej.-przywitałam się z każdą po kolei.- O co chodzi...? Cała szkoła o czymś plotkuje. Chyba jestem tutaj jedyną osobą, która nic nie rozumie z tego.
-Okay, no więc ... Wczoraj napisałam do niego: Słyszałam, że była bójka w piątek. Wszystko w porządku?- Powiedziała Vilda, a ja w duchu sama zapytałam siebie , co za bójka.- Nie odpowiedział. Byłam strasznie zmartwiona, że coś złego mu się stało.
-Słyszałam, że nawet go tam nie było.- powiedziała Eva.
- Od kogo to słyszałaś?- zapytała zaciekawiona Vilda.
- Rozmawiałam z Iben Iona powiedziała, że tam był tylko Chris i paru innych.-plotki, które wysłuchiwałam dzisiaj na korytarzach przez cały dzień, zaczęły nabierać sensu.- Dlatego to było takie niesprawiedliwe. Bo chłopaków z Yakuzy było 20 czy coś koło tego. Szukali Williama, ale jego tam nie było. Więc zostali pobici. Kiedy William był w domu, pieprząc jakąś dziewczynę.- Noora spojrzała na mnie przerażona, ale nic im nie powiedziała na temat tego, gdzie William znajdował się piątkowego wieczoru.
-Jaką dziewczynę?- zmarszczyła brwi Vilda.
-Yyyyyy – widać było po Evie, że nie chcę sprawić Vildzie przykrości i po chwili dodała.- To plotka. Nie wiem czy to prawda.
- Czy William odpisał?- spytała Chris.
-Nie, nie odpisał. Wysłałam mu kolejną wiadomość:- Vilda odczytała nam treść SMSa.- William, możesz mi odpisać czy jesteś żywy? Bardzo się o ciebie martwię. Wted/y odpisał o 11:33: Żywy. Jestem żywy.
-Czy ktoś ich widział?- spytała po chwili Eva.
-Nie chodzą do szkoły. Słyszałam, że Chris jest wciąż w szpitalu.
- Czy to nie samochód Williama?- spytała Sana, wskazując nam głową wejście na teren szkoły.
Rozmowy wszystkich ucichły i wszystkie głowy skierowały się w ich stronę. Odwróciłam się, aby zobaczyć to na co wszyscy wybałuszają oczy. Z samochodu wysiadł William, a za nim Chris i jeszcze dwóch chłopaków z ich busa. Mieli posiniaczone i zakrwawione twarze. Jeden chłopak próbował zakryć wielkiego siniaka i zakrwawione czoło. William szedł w kapturze i ze spuszczoną głową, widać było po nim, że czuje się za to odpowiedzialny. Noora cały czas przyglądała się Williamowi, który ją zlekceważył i nawet na nią nie spojrzał. Kiedy przychodzili obok nas złapałam chwilowy kontakt wzrokowy z Chrisem. Noora spojrzała na mnie, wiedziałam co to oznacza, potrzebuje rozmowy ze mną i to jak najszybciej.
-Czy Isben powiedziała coś więcej o tej dziewczynie, z którą był William?- Noora zmierzyła ją lodowatym spojrzeniem, ale po chwili opamiętała się.
***
Otwieram drzwi od sali od biologii, w której zostawiłam piórnik na poprzedniej lekcji. Kiedy już weszłam do środka, dostrzegłam siedzącego na ławce chłopaka, bez koszulki.
-Przepraszam już wychodzę, wezmę tylko ammmm- rozejrzałam się po klasie w poszukiwaniu mojej własności.- O!!! Tu jest. – podchodzę i zabieram go z ławki przed, którą siedział chłopak.
Kieruję się w stronę wyjścia, kiedy już łapie za klamkę słyszę jak chłopak przeklina pod nosem. Sumienie nie pozwoliło mi zostawić go bez pomocy. Z powrotem zamykam drzwi od klasy i odwracał się na pięcie, w stronę chłopaka , który siedział plecami do mnie. Wzięłam głęboki oddech i poszłam w jego stronę. Usiadłam naprzeciw niego.
-Źle to robisz.- Zabrałam mu świeży opatrunek. Wzięłam ze stolika płyn do przemywania ran.- Będzie szczypać.- chłopak zaśmiał się ironiczne, ale po chwili wydał cichy syk.
- Czemu mi pomagasz?- osuszałam ranę i odkleiłam plaster, aby przykleić go w miejsce cięcia, na lewych żebrach.
-Może i jesteś dupkiem, ale nie odwracam się plecami do osoby, która ewidentnie potrzebuje pomocy.- zaśmiałam się pod nosem.
-Dałbym sobie radę.- unosi się Chris.
- Uwierz, nie szło ci za dobrze.- docisnęłam delikatnie krawędzie, dużego opatrunku i wsunęłam się głębiej na ławkę, na której siedziałam.- Christoffer co ci się stało?
- A nie widać. – zaciągnął bluzę na siebie, ale po mimo ogromnego oporu, ukradkiem spojrzałam na jego klatkę piersiową. – I nie mów do mnie Christoffer, mów do mnie Chris.
-Nie bo Chris jest dla przyjaciół, a my nimi nie jesteśmy-zaśmiał się.-Czemu to wam zrobili?- nie chciałam być wścibska, ale przez cały dzień wysłuchuje plotek, a w tym momencie mogę dowiedzieć się prawdy z wiarygodnego źródła.
- William nagrabił sobie u gościów z Yakuzy, trafili na nas, a że nie było z nami Williama to rekreacyjnie spuścili nam niezły wpierdol.
- Dwudziestu na trzech to mało uczciwa walka.- spojrzał na mnie jakby chciał się zapytać ,skąd to wiem, ale na pewno zdał sobie sprawę, że ich bójka jest dzisiejszym newsem nr.1.
- Dokładnie.-prychnął.
- To ja już muszę iść.-zeszłam ze stołu i poszłam w stronę wyjścia z sali.
-Lydia...- odwróciłam się w jego stronę.- Dzięki.
- Polecam się na przyszłość.- uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z klasy. Ruszyłam korytarzem na kolejne zajęcia, które rozpoczną się za dwie minuty.
***
Piątek
-....no dawaj Lydia!!!! Ta impreza jest świetna.- powiedziała Chris.
-Nie mam ochoty, może innym razem.-przełożyłam telefon komórkowy do drugiej dłoni- a poza tym rodzice są w domu i chcą obejrzeć jakiś film.
- Film możesz innym razem obejrzeć, a taka impreza może się już nigdy nie powtórzyć !- wrzasnęła Vilda.
-Nie dziewczyny ja odpadam. Nie mam ochoty na imprezowanie .
- Okay, ale jak się rozmyślisz to adres mieszkania Williama podsyłam ci SMSem- poczułam jak mój telefon zadrżał, a na ekranie wyświetlił się adres.- A ty Noora...?
-Raczej też odpadam.
-Ale jesteście sztywneeee- w głosie Evy, można było wyczuć, że jest już nieźle wcięta.
-Dobra to jak się rozmyślicie to wpadajcie.-powiedziała Chris i się rozłączyła. Na lini zostałam ja z Noorą.
-Czemu nie idziesz...?- zapytałam.
-Bo nie chce spotkać się z Williamem- krzyknął Eskild, najwyraźniej Noora rozmawiała tak jak dziewczyny na głośnomówiącym .
-Ale ty nie idziesz na imprezę, aby cała swoją uwagę skupić na jakiś kolesiu, tylko żeby dobrze się bawić.
- W sumie to chyba masz rację.- rzuciłam się na łóżko.
- Nie chyba lecz na pewno.-zaśmiałam się do słuchawki.- Eskild pomóż jej z ubraniami i na imprezę Noora! Jak to dziewczyny powiedziały '' taka impreza może się już nigdy nie powtórzyć !''
-Dobra przekonałaś mnie.- zaśmiałyśmy się obie. – Nie zapomnij spytać się rodziców czy będziesz mogła, jechać z nami do domku Chris babci, w górach.
-Już spytałam, ale raczej się zgodzą.
-No to pa.
-Pa.-rozłączyłam się. Leżałam tak jeszcze chwilę na plecach, po czym usłyszałam wołający mnie głos mami i poszłam do salonu, oglądać z nimi film. Przez cały wieczór odbierałam miliony snapów od przyjaciółek, a instagram był zawalony nowymi zdjęciami i filmikami z imprezy. Impreza musiała być przednia.