Poniedziałek
-Lydia daj spokój!- krzyknęła za mną Vilda. Dziewczyny próbowały mnie dogonić.- To tylko głupie plotki.
Było już za późno, na zmianę decyzji, pomimo usiłowań i prób zatrzymania mnie przez przyjaciółki. Szarpnęłam za klamkę i pełna furii, wparowałam do szatni męskiej.
- Co ty sobie wyobrażasz?!- popchnęłam go z całej siły, ale Chris ledwo co cofnął się do tyłu.
- Uuuuu to może być ciekawe.- powiedział jeden z chłopaków, teraz wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie i Chrisa.
-O co ci chodzi?- spytałam ze zaskoczoną miną Chris, rozkładając pytająco ręce.- Jakbyś nie zauważyła to jest szatnia męska, nie masz tu wstępu.- dopiero teraz zauważyłam, że jest owinięty w pasie ręcznikiem, jak większość tu obecnych chłopaków. Poczułam się trochę skrępowana, ale moja złość sprowadziła mnie z powrotem na ziemię.
- Czemu do cholery cała szkoła mówi, że zaliczyłeś mnie na stole bilardowym?!!!
-A myślałem, że w samochodzie.- powiedział śmiejący się obok nas chłopak, a wszyscy dołączyli do niego.
-Chris!
-Nie rozumiem o co ci chodzi?- powiedział ironicznie uśmiechając się.- Nie jedna laska, będzie ci teraz zazdrościć. Nie pieprzę się z byle kim.
Słyszałam jak wszyscy w koło szydzili, gwizdali i śmiali się. Kiedy Chris wypowiedział ostanie zdanie, nerwy mi puściły. Nawet nie wiem kiedy moja lewa dłoń znalazła się na jego policzku. Stałam teraz w ciężkim szoku, niedowierzając w to co właśnie zrobiłam. Chris był wstrząśnięty, a jego policzek był cały czerwony. Dotknął palcami swojego policzka, a ja odwróciłam się na pięcie i pokierowałam się w stronę wyjścia.
-Chris teraz już rozumiem czemu ją tak długo ukrywałeś, ma niezły charakterek. Jak już z nią skończysz, to ja ją przelecę. Uwierz lepiej sobie poużywam, niż ty.- Powiedział Seb.
Resztę drogi pokonałam z podniesionym środkowym palcem, w górę. Wszyscy, których mijałam mierzyli mnie wzrokiem od stóp do głowy. Zatrzasnęłam drzwi za sobą. Dziewczyny stały przede mną z wytrzeszczonymi oczami w moją stronę. Vilda podbiegła do mnie i mocno przytuliła, reszta poszła w jej ślad. Otarłam łzy rękawem kardigana.
- Będzie dobrze, ludzie przestaną jutro gadać.- powiedziała Sana co mnie wcale nie pocieszyło.
- Co on dokładnie ci powiedział. –uspokoiłam się i im wszystko opowiedziałam. Usiadłam na umywalce w łazience szkolnej, a dziewczyny stały wokół mnie.
-Ale z niego dupek. Czemu się po prostu nie mógł przyznać? – spytała Chris.
- Bo jego reputacja fuckboya, mogłaby legnąć w gruzach.- powiedziała Eva.
-Jak go tylko dorwę. –powiedziała Noora.
-Nie Noora, to nie ma sensu. Jego słowo przeciwko naszemu. – poprawiłam kosmyki włosów za uszu.
-Pieprz go! Pieprz to wszystko i chodźmy na lody. Co wy na to?- wszystkie spojrzałyśmy zadziwione na Sane.
-Sana ty i wagary, po tobie bym się tego nie spodziewała. Mamy na ciebie demoralizujący wpływ. – zaśmiałam się.
- No i właśnie o ten uśmiech mi chodziło. Chodzie póki jeszcze przerwała trwa. – pociągnęła mnie za sobą do wyjścia i opuściłyśmy teren szkoły.
***
-Hahaha to nie taki głupi pomysł.- powiedziałam zanurzając łyżkę w moich litrowym kubełku lodów.- ale i tak nie uwierzą, że wszystkie na raz źle się poczułyśmy.- oparłam nogi o ścianę, nad moim łóżkiem.
- Zawsze możemy spróbować.- powiedziała Eva leżąca na moim brzuchu. –Wymiana?- spytała i wymieniłyśmy się kubełkami lodów.
-To tylko dwie godziny, nie zabiją nas za to. –powiedziała Chris, na której kolanach trzymałam głowę.
- Boże zaraz mi mózg zmrozi, od takiej dużej ilości lodów!- powiedziała leżąca Vilda na Evie, a wszystkie na te słowa wybuchłyśmy śmiechem.
- Oj tam ciesz się smakiem, a od jutra będziesz liczyć kalorie.- zaśmiałam się poczym, dokonałyśmy wszystkie kolejnej wymiany do przodu. – Oooo truskawkowe. – poczułam wibrowanie w mijej kieszeni, oznajmiające, że dostałam powiadomienie.
- Kto to?- spytała Sana.
-Chris coś do mnie napisał.- przesunęłam palcem po powiadomieniu. – ignoruj.
-Takkk!- zaśmiała się Eva, a ja pomazałam ją lodami po noise.- O ty... chcesz wojny to ją będziesz miała.
Wrzasnęłam i zerwałam się na równe nogi, a Eva poleciała za mną. Dorwała mnie w kuchni i upaciała mnie lodami, po chwili dziewczyny dołączył do nas i zaczęła się prawdziwa wojna na lody.
-Rozejm.- krzyknęłam kiedy kolejna garść lodów wylądowała na mnie.
- Hahaha skończy mi się amunicja. – powiedziała już leżąca na podłodze Chris. Bitwa zakończyła się rozejmem.
- O boże jak ja was kocham, chodźcie tu do mnie moje kolorowe kulki.- wszystkie przytuliłyśmy się. Nagle usłyszałyśmy pstryk aparatu.
-Mamooo!- odchyliłam głowę do tyłu.
-No co do rami włożę.- powiedziała mama śmiejąc się. Właśnie wróciła z tatą z delegacji, kompletnie o tym zapomniałam.
-Dzień dobry. – powiedziały chórem dziewczyny.
-Jeśli skończyłyście już imprezę w lodach to ładnie tu Lydia posprzątaj. Zamawiam pizzę, ile chcecie?
- Dużo!- zaśmiałam się i zabrałyśmy się do sprzątania, wygłupiając się i śmieszkując przy tym.
Nigdy wcześniej nie miałam przyjaciółek, ale z dumą mogę przyznać, że nie wymieniłabym je za żadne skarby świata na inne. Przy nich czuję się tak prawdziwie i dobrze się z tym czuję. Kiedy mama przesłała mi to zdjęcie, od razu wstawiłam je na instagrama i po raz pierwsze mogłam użyć #bff.