Poniedziałek
-Lydiaaaa!
-Tak mamo...?- usłyszałam jej głos, biegnącej po schodach do mojego pokoju. Czesałam właśnie włosy kiedy wparowała do mojego pokoju.
-Co to jest? – pomachała do mnie mama garścią ubrań.
-Pranie...?- odpowiedziałam nie pojmując o co się tak wścieka.
-Widzę!- wrzasnęła, co mnie trochę zdziwiło.- Lydia czy chcesz mi coś na ten temat powiedzieć?- pokazała mi pare koszulek męskich i dwie pary bokserek z Calvin Klein. Wiedziałam do kogo należą, ale nie mogłam powiedzieć mamie.
-Koszulki są moje. Dobrze wiesz, że bardzo lubię chodzić w męskich koszulkach, ale to zapewne wiesz, ponieważ chodziłaś czasem ze mną na zakupy.
-A bokserki.
-Pewnie taty.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Tata nie nosi Calvin Klein tylko... - chyba dotarło do niej o co mnie oskarża. Usiadła na moim łóżku i gestem dłoni pokazała, że mam usiąść obok niej. –Lydia dorastasz...
-Mamo...- wsparłam czoło o dłoń, ponieważ wiedziałam co zaraz usłyszę, kolejną przemowę na temat dojrzewania.
-Kochanie jesteś nastolatką i to normalne w twoim wieku, że interesują ciebie różne mankamenty życia wyzwolonej kobiety, ale jeśli będziesz chciała o czymkolwiek porozmawiać, wiesz dobrze, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc.
-Mamo...? Czy ty mi sugerujesz...
-Nie w żadnym razie nie namawiam ciebie do uprawiania seksu, ale jeśli kiedykolwiek będziesz chciała abym ci kupiła...
-Mamo...- zerwałam się na równe nogi.- Nie chcę abyś mi cokolwiek kupowała, bo jak dobrze zauważyłaś jestem dojrzała i rozsądna. Dobrze wiesz, że nie ciągnie mnie do tego typu czynności i...
-Lydio czy ty masz chłopaka?- wybiła mnie z rytmu.- Może on ciebie wykorzystuje? A może po prostu uprawiasz z jakimś chłopakiem nic niezobowiązujący seks?
-Mamo...
-Z wieloma?
-Nie mamo!- wrzasnęłam.- Chris mnie w żaden sposób nie wykorzystuje! Jestem stuprocentową dziewicą i tak zostanie na długo! Nie musisz się martwić o mnie bo dobrze wiesz, że nie jestem głupia i nie dam się wykorzystać.
-Czy ty jesteś z Chris? Myślałam, że lubisz chłopców.- chlasnęłam się ręką w czoło.- Toleruje twoje wyboru, nie martw się ja z tatą akceptujemy ciebie taką jaką jesteś.
-Mamo nie jestem i nigdy nie byłam lesbijką. Chris to chłopak okay...- mama spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem. –Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale nie było kiedy. A teraz przepraszam bo zaraz spóźnię się do szkoły, pogadamy jak wrócę.
-Dobrze.- podeszła mama i mnie mocno uściskała.- Ale jeśli będziesz potrzebowała rady, albo pomocy pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie.- wyszła z mojego pokoju. Wzięłam w garść rzeczy, które zostawiła i włożyłam do szuflady, w której trzymam rzeczy Chrisa.
***
-Jesteś pewien, że to dobry pomysł.- zapytałam, kiedy zaparkował pod wejściem do mojego domu.
-A masz lepszy pomysł? Nie martw się twoja mama polubi mnie, gorzej z tatulkiem.- pocałował mnie za uchem, a ja go odepchnęłam.
-Chris! Jeśli moi rodzice się dowiedzą, że jesteś... byłeś fuckboyem, zabronią mi się z tobą widywać. Oni są ludźmi starej daty iii...
-O niczym się nie dowiedzą. Uwierz, umiem się zachować odpowiednio do wymaganej sytuacji.
-W to nie wątpię, ale...
-Ale co ? Jeśli im się nie spodobam to trudno. Nie schowają ciebie przede mną w wieży i zakażą ci się ze mną spotykać.- poprawił mi kosmyk włosów za ucho.- Chyba, że nie chcesz i się rozmyśliłaś, to możemy jechać do mnie.
-Nie! Nie rozmyśliłam się. Chodź bo o 7 jemy. – wysiadłam z samochodu i poszliśmy uliczką w stronę mojego domu. Nie wiem czym tak się stresuję, bo to przecież Chris ma poznać moich rodziców, a nie ja jego. Wydawał się jakoś dziwnie spokojny. Może dlatego, że nie pierwszy raz idzie poznać rodziców swojej dziewczyny, albo po prostu nie ma się czym przejmować. Łatwo idzie mu poznawanie nowych ludzi i łatwo ich przekonuje, do siebie. Otworzyłam drzwi do domu i weszliśmy do środka.
-Hej .
-Jak dobrze, że już jesteś. Właśnie miałam podawać do kolacji.- weszłam przez przedpokój do kuchni, gdzie byli moi rodzice. Chris szedł tuż za mną.
-Emmm... mamo...- Lydia ogarnij się.- To jestem mój chłopak Chris.- rodzice spojrzeli w moją stronę. Mama miała uśmiech od ucha do ucha na widok Chrisa, a tato obdarzył go lodowatym spojrzeniem.
-Doby wieczór.- stanął obok mnie, w ogóle nie był zestresowany.
-Paul.- uścisnął rękę Chrisa.- A to moja żona Ana. Mam nadzieję, że jesz mięso, żona zrobiła wyśmienitą pieczeń.
-Tak.
-Widzisz Lydia powinnaś jeść mięso, a nie to twoje to fu. Bierz przykład ze swojego chłopaka.
-Nie tato... wole moje tofu.
-Może chociaż tobie uda się jej przemówić do rozsądku.- powiedział mój tata i zasiedliśmy do stołu.
-Próbuje, ale jest nieugięta. Jak się już na coś uprze, nie odpuszcza.
-Jak tatulek.- powiedziała mama nakładając mi na talerz kotlecik sojowy i usiadła obok taty.
-Chodzicie do tej samej szkoły?- spytała mama.
-Tak. – odpowiedziałam.
-Ta sama klasa?
-Nie jestem w 3 klasie, właściwie to za niecały miesiąc kończę szkołę.- odpowiedział, a mój tata obdarzył go morderczym spojrzeniem, który mówił, to jest mała dziewczynka.
-Tak.- powiedziała zainteresowana mama.- Paul też jest ode mnie starszy dwa lata. Grasz w jakiejś drużynie?
-Tylko w szkolnej, w koszykówkę.
-A wiec jesteś typem sportowca?- spytała mama, która była nim zafascynowana.
-Można tak powiedzieć, ale kiedyś tańczyłem, teraz mam rzadko czas.
-Chris jest świetnym uczniem.- dodałam, aby mój tata nie zadał żadnego niewygodnego pytania. –Jest świetny z matmy, jeździł dużo w zeszłym roku na konkursy matematyczne.
-Czyli chodzący ideał.- skwitował sarkastycznie tata. – Zapewne wybierasz się na ekonomię, albo zarządzanie.
-Jeszcze nie wiem. Kiedyś myślałem o wojsku, ale teraz nie jestem pewien.
Reszta kolacji przebiegła normalnie i gładko. Tata odpuścił trochę Chrisowi, kiedy dowiedział się o jego zainteresowaniach motoryzacją i można powiedzieć, że nawet go polubił. Natomiast moja mama była nim zafascynowana i nom stop opowiadała, jaka to byłam w dzieciństwie. Pokazała mu też kilka moich starych zdjęć, które stały na komodzie, co mnie wprawiło w zażenowanie.
-Mówiłem, że nie masz się czym martwić.- zamknął drzwi za nami i poszliśmy w stronę jego samochodu.
-Przepraszam, po prostu trochę bałam się, że ciebie nie zaakceptują .- skrzyżowałam ręce na piersi.- O dziwo mój tata ciebie polubił, a mama wpatrywała się w ciebie jak w obraz.
-Widać, że potrafię działać na kobiety z twojej rodziny.- szturchnęłam go łokciem i zaśmiałam się. Złapał mnie za ramiona i oparł o drzwi od swojego samochodu.
-Co się tak szczerzysz? – nie musiałam długo czekać na odpowiedź, ponieważ jego usta,
znalazły się na moich. Jak zwykle przeszedł mnie dreszcz, a moja wymrożona, skóra rozgrzewała się pod jego dotykiem.-Hej. – odepchnęłam go od siebie i poszłam w stronę domu, śmiejąc się, a on odjechał z piskiem opon.