1️⃣1️⃣

62 0 0
                                    

Poniedziałek
-Fajny kombinezon.- siedziałam razem z Noorą i Saną na oparciu ławki, kiedy William i Chris przeszli koło nas.- Mechanik dzwonił, że masz się nie spóźnić do pracy.
-Hahaha bardzo śmieszne, pogadamy jak będziesz Russem. To ja w piątek zaczynam świętować, a ty będziesz musiała sobie jeszcze dwa lata pochodzić. do szkoły.- pocałował mnie i poszedł dalej z Williamem, którego musiał oderwać od Noory.
-Idziemy do nich w piętek na imprezę w busie?- spytała Sana.
-Chyba tak. – odpowiedziałam.
-William powiedział mi, że dzisiaj ruszają ich przygotowanie na imprezę w busie. Ciekawe co planują.
-To co zwykle.- powiedziała Eva siadając z nami i resztą naszej paczki. –Muzyka, alkohol i seks.
***
Środa
-Przestań kręcić!!!- krzyczałam z całej siły, a zarazem nie mogłam przestać się śmiać. Siedzieliśmy na karuzeli.
-Okay.- Chris zatrzymał karuzelę, a ja poleciałam na niego zwalając go z nóg i lądując na piasku.
-Przepraszam.-śmiałam się tak przeraźliwie, że tchu mi zaczynało brakować. Chris położył mi dłonie na biodrach i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, aby mnie pocałować.- Musimy już wracać.
-Dopiero 22:30.
-Miałam być pół godziny temu w domu, rodzice wrócili i na pewno będą się martwić.
-Dzisiaj przylecieli?- podniósł się na łokciach, a ja nadal na nim siedziałam.
-Tak, już powinni być w domu. Godzinę temu lądowali.
-Czyli dziś nie śpię u ciebie...?
-Nie ma nawet takiej opcji.- zrobiłam dłońmi X w powietrzu. Wstałam z niego i wyszłam przez bramkę z placu zabaw, dla dzieci. Chris otworzył pilotem samochód, wsiedliśmy i ruszyliśmy z piskiem opon.
Na szczęście wróciłam dosłownie przed rodzicami. Posiedziałam z nimi chwilę i poszłam na górę umyć się i iść spać. Wślizgnęłam się do ciepłego łóżka . Wzięłam telefon do ręki i napisałam wiadomość: 'Tak dziwnie i spać bez ciebie.' Po chwili usłyszałam brzdęk telefonu: 'Daj mi 10 minut. ' 'Oszalałeś?!!! Moi rodzice są w domu.' 'Otwórz okno i nie marudź'. Wstałam otworzyłam okno, a chwilę później Chris znalazł się w moim pokoju. Pchnął mnie na łóżko, ściągnął koszulkę, spodnie i położył się obok mnie. Automatycznie przytuliłam się do niego.
-Wiesz, że jak moi rodzice tu wejdą to będziesz martwy. – poprawiłam mu włosy z czoła.
-Raz się żyje.- pocałował mnie w czoło.- Przynajmniej zrobię pierwsze, dobre wrażenie.
-Bynajmniej ciebie zapamiętają. – zaśmiałam się, ale szybko przerwałam, aby nie pobudzić rodziców, którzy znajdują się na pierwszym piętrze, na drugim końcu domu.
-Mogłabyś zrobić coś dla mnie?
-Oho już się zaczyna. Co mam zrobić?- zapytałam trochę podejrzliwym tonem.
-Mogłabyś jutro ubrać moją bluzę. Zanim odmówisz przemyśl to , że jutro jest mój ostatni dzień w szkole i miło by było, gdybyś ją założyła dla mnie. –już chciałam się wtrącić, ale mi na to nie pozwolił. –I nie martw się, nikt nie będzie ciebie utożsamiał z pustą laską. Zgoda?
-Okay.- zamknęłam oczy i zasnęłam.
***
Piątek
Nadeszła tak długo wyczekiwana impreza wśród 3 klas, zaczął się Russ. Przed wejściem do busa stał William z Theo, Noora pomachała do swojego chłopaka. To co działo się w autobusie, było nie do opisania. Nie lubię tego typu imprez, ale dziewczyny namówiły mnie, abym z nimi poszła. Noora od razu została porwana przez Williama, który ja cały jego bus, był ubrany w czerwony kombinezon. Bawiłam się świetnie z dziewczynami, tym razem nie musiały mnie wyciąć na parkiet. W pewnym momencie dostrzegłam Chrisa, który podbiegł do Williama. Miał dosyć poważną minę. Wszyscy z The Penetrators zaczęli wychodzić z busa.
-Zostań tu i nie wychodź. – podszedł do mnie, powiedział i wybiegł za Williamem.
-Lydia o co chodzi?- podeszła do mnie Noora. Usłyszałyśmy donośne krzyki z zewnątrz. Bez zastanowienia wybiegłyśmy wszystkie na zewnątrz.
-To chłopacy z Yakuza. – powiedziała Vilda i ruszyłyśmy szybkim krokiem, w stronę zgromadzenia. Ogarnęły mnie złe przeczucia.
Rozległy się głośne krzyki. William rozbił butelkę na głowie jednego z chłopaków i rozpoczęła się wielka bójka. Zakryłam z przerażenia usta dłonią. Długo nie zastanawiając się ja i Noora, odwróciłyśmy się na pięcie i opuściłyśmy te miejsce. Jak Chris mógł go uderzyć? Przecież nic mu ten chłopak nie zrobił. Wbiegłam do domu i pognałam prosto do pokoju. Byłam wściekła na Chrisa, nienawidziłam go w tym momencie za to co zrobił. Kazał mi zostać w środku, tylko dlatego, abym nie widziała jak będzie się bić.
-Lydia co się stało?
-Nic mamo.- poprawiłam włosy i odwróciłam się w stronę mamy, która stała w drzwiach, od mojego pokoju.
-Myślałam, że nocujesz dzisiaj u Evy? Coś się stało?
-Nie mamo, plany po prostu się zmieniły. Ta impreza Russ.- oparłam się o biurko.-... to był jeden wielki niewypał.
-Lydia czy ktoś ci coś zrobił?- zapytała zaniepokojona mama.
-Nie! Nie po prostu klimat mi nie odpowiadał i tak dalej.
-Dobrze. Lydia jak będziesz chciała porozmawiać to pamiętaj, że zawsze możesz Siudo mnie zwrócić.- mama pocałowała mnie w czoło.- W każdej sprawie.
-Dobrze mamo. – uściskałam ją, po czym wyszła z mojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
***
Było już późno, poszłam się myć. Wzięłam cholernie długi prysznic. Nie miałam siły, ani ochoty na nic. Uchyliłam okno w pokoju, aby wpuścić trochę świeżego powietrza, które pomoże mi odetchnąć i zapomnieć, o dzisiejszych przeżyciach. Usiadłam na łóżku, oparłam się o ścianę i podkuliłam kolana por brodę. Siedziałam tak i siedziałam, i myślałam, aż z mojego zamyślenia wyrwało mnie głośnie zamknięcie okna. Podniosłam głowę, aby sprawdzić co zamknęło okno i od razu zerwałam się na równe nogi.
-Nie! Wyjdź stąd.- wrzasnęłam na niego, a on gestem ręki próbował mnie uciszyć.- Myślisz sobie, że możesz tu przychodzić tak po prostu? Wchodzić przez okno i robić to co ci się żywnie podoba?- usiadł na moim łóżku. Miał na głowie kaptur, a w pokoju panował mrok. Stałam nad nim i wymachiwałam rękoma.
-Daj mi wytłumaczyć...
-Nie! Nie mam mowy!!! Nie chcę tego słuchać. Jak w ogóle mogliście, jak mogłeś? Myślałeś, że jak zostanę w busie to się nie dowiem, że pobiłeś tych kolesi z Yakuzy?
-Nie my zaczęliśmy.- powiedział poirytowanym tonem, ale nie pozwoliłam mu dalej kontynuować mojej wypowiedzi.
-Nie obchodzi mnie kto to zaczął, tylko to co mu zrobiłeś. Mogłeś go przecież zabić!- zaczęłam wymachiwać nad nim rękoma.- Pomyślałeś chociaż przez moment o konsekwencjach, hmmm....? Tak mi się wydawało. Chris ja tak nie mogę! Proszę wyjdź,- wskazałam mu ręką drzwi.-ale jak człowiek, przez drzwi.- Nic nie odpowiedział. Czekałam, aż wyjdzie, aby ukrócić moje cierpienie, ale on tylko zdjął kaptur i spojrzał na mnie. Dotknęłam opuszkami palców cięcia od noża, na jego łuku brwiowym. Przyciągnął mnie do siebie, z moje biodra i oparł czoło o mój brzuch.
-Jesteś pewna, że chcesz abym wyszedł i nie wrucił?
-Tak.- próbowałam powstrzymać łzy, które spływały mi do oczu.- Czemu ty taki do cholery jesteś?- popchnęłam go ręką i zrobiłam krok do tyłu. – Czemu?
-A kochałabyś mnie gdybym był inny?- wstał. –Pytam czy nadal byś mnie kochała jakbym był zwykłym, przeciętnym nastolatkiem?
-Ale tu pojawia się problem, ponieważ ja ciebie nie kocham. Ciebie nie da się kochać!
-Twierdzisz, że to ja jestem dupkiem, który nie ma żadnych ludzkich odruchów, ale to ty nie jesteś zdolna do czucia. Czemu nie możesz się do cholery przyznać, że mnie kochasz. Bo to ja się chyba pogubiłem, a nie ty. Nom stop mnie zwodzisz. To ty się mną bawisz, a nie ja tobą.
-Nie prawda!
-Nie? Ja robię wszystko, abyś dostrzegła we mnie to czego najbardziej potrzebujesz. Staram się za każdym pieprzonym razem być taki, jakiego sobie mnie wymarzyłaś, ale mi to cholernie utrudniasz. Nie wiem co mam zrobić, abyś mi zaufała i w końcu uwierzyła. Do cholery to ja nie mogę wytrzymać z tobą, a nie ty ze mną!
-To odejdź...- spłynęła mi jedna łza po policzku, którą szybko wytarłam.
-Nie rozumiesz, że nie mogę?
-Czemu?! To nie takie trudne. Otwierasz drzwi, wychodzisz i nigdy więcej nie wracasz. Idź!
-Nie mogę! Do cholery Lydia kocham cię.- poczułam jak łzy zaczęły ściekać po moich policzkach.- Nie wiem czemu, ani jak ale po prostu, stało się.- poprawił nerwowo włosy.- Powiedź cokolwiek proszę. – chciałam powiedzieć, aby wyszedł, ale w głębi wiedziałam, że jak to zrobi, to już nigdy nie wróci. Zrobiłam pare kroków do przodu, wyglądał jakby czekał na wyrok. Poprawiłam mu włosy z czoła i spojrzałam mu w oczy. Nie wiem czego szukałam, ale chyba jakiegoś błysku, który powie, że nie kłamie. Sposób w jaki na mnie patrzył, wszystko mi wyjaśnił. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, chwilę się zastanawiałam, po czym go pocałowałam. Ten pocałunek był inny niż dotychczas. Był pełny bólu, cierpienia, żalu, emocji i tego czegoś co czułam tylko przy nim. Otarł mi łzy z policzka.
-Idź spać, potrzebujesz snu.
-Okay, ale zostaniesz ze mną?-
-Nigdzie się nie wybieram.- uśmiechnął się. Położyliśmy się i od razu, wtuliłam się w niego. Był jak zwykle ciepły. Leżałam tak i myślałam nad wszystkim, nie mogłam zasnąć, ale poczucie, że on tu jest, i nic mu nie jest, trochę mnie uspokajało.

I will be your nightmore // SKAM // ChrisWhere stories live. Discover now