początek Sierpień
-Co robisz?- powiedział do mnie Chris leniwie przeciągając się na swoim łóżku.
-Czytam.- przyciągnął mnie do siebie i wytrącił mi książkę z dłoni.- Ej... nie skończyłam.- zaśmiałam się.
-Skończyłaś.- powiedział swoim łobuzerskim tonem i zaczął mnie całować.
-Chris przestań.- zaczęłam się śmiać i wyskoczyłam z jego łóżka. Otworzyłam drzwi od jego pokoju i zbiegłam schodami na dół.
-Mam cię!.- złapał mnie w talii i zaczął mnie łaskotać i całować.
-Chris przestań, nie mogę oddychać...- nie mogłam przestać się śmiać.- Chrisss...
-Mam przestać...- zaśmiał się.
-Tak.- powiedział męski głos, za naszych pleców, a Chris mnie puścił i się wyprostował. Zagarnął mnie za siebie.
-Cześć Lydia.- powiedziała Mia machając w moją stronę.
-Mieliście być dopiero w przyszłym tygodniu.
-Postanowiliśmy z twoją matką przyjechać szybciej. Jutro są urodziny Iana, więc mam nadzieję, że zachowasz się godnie i należycie.
-Zawsze się tak zachowuję.- powiedział sarkastycznie.
-Tylko tym razem nic nie odwalcie z Ianem , przyjedzie jutro paru ważnych sponsorów. A tymczasem ubierz się chłopcze i zaproponuj swojej towarzyszce coś do jedzenia.- Chris burczał coś pod nosem, pchając mnie przed sobą, po schodach, na górę. Kiedy zamknął za nami drzwi od swojego pokoju, od razu wybuchliśmy śmiechem.
-Chłopcze...- zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w talii.- Chyba nie zrobiłam dobrego pierwszego wrażenia.
-Nieee skądże ... przecież dziewczyna w samej koszulce syna i do tego on sam w samych bokserkach, to codzienny widok dla każdego rodzica.
-Ej, mam na sobie bieliznę.- zaśmiałam się.
-Szkoda.- wysyczał i mnie pocałował. Popchnął mnie na swoje łóżko i po chwili znalazł się nade mną.
-Chris...- powiedziała Mia, która właśnie stanęła w progu jego pokoju.
-Czego chcesz smarkaczu?- krzyknął za siebie, a ja go zepchnęłam i poprawiłam jego koszulkę na sobię.
-Chciałam pogadać z Lydią.
-No dajesz.- powiedziałam.
-Wolałabym bez Chrisa.- prychnął śmiechem.
-Okey... daj mi 5 minut i zaraz do ciebie przyjdę.- dziewczyna posłała mi uśmiech i wyszła za drzwi.
-Witamy w domu wariatów.- zaśmiał się Chris i znowu mnie pocałował.
***
-Mogę wejść?- zapukałam do drzwi pokoju.
-Wchodź Lydia.- krzyknęła Mia, a ja nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Fajny pokój.
-Dzięki.- uśmiechnęła się do mnie i poklepała miejsce obok siebie, na swoim łóżku.- Muszę ściany odmalować .
- O czym chciałaś pogadać?- podciągnęłam kolana do góry i usiadłam po turecku.
-No bo... jest taki chłopak...- zaśmiałam się pod nosem.- Tylko, że jest starszy.
-Chris też jest ode mnie starszy, to nie jest taki wielki problem jak się wydaje. A nawet lepiej jest, kiedy twój chłopak jest od ciebie starszy. Sama dobrze wiesz jak oni wolno dojrzewają.- szturchnęłam ją ramieniem i obie zaśmiałyśmy się. – No to ile ma lat? 17? 18?
-24.- powiedziała, a mi oczy wyszły na wierzch.- Ale jest naprawdę miły i fajny.- zaczęła się tłumaczyć.- Poznałam go w szkole. Dokładniej to w kawiarni niedaleko położonej od szkoły, pracuje tam.
-Mia, ale on jest chyba trochę...- nie wiedziałam jak to ująć, aby jej nie urazić.- za dojrzały...
-Ale on jest naprawdę dobrym człowiekiem. Opiekuje się mną, pomaga mi w nauce, studiuje psychologię , lubi grać w koszykówkę, umie gotować i jest taki przystojny.- objęła się sama ramionami.- Naprawdę go kocham Lydia, on przyjedzie jutro.
-Tutaj?- zrobiłam zaskoczoną minę.- Na urodziny twojego brata? Co na to twoi rodzice, albo Ian?
-Nie powiedziałam im o nim.- wzruszyła ramionami i zaczęła bawić się misiem, który leżał na jej łóżku.- Proszę abyś nikomu nie powiedziała, nawet Chrisowi, okay?
-Ale...
-Proszę Lydia!- złapała mnie za nadgarstki i mocno trzymała, patrząc mi w oczy.- Chcę im go przedstawić, ale jeszcze nie teraz. Teraz by nie zrozumieli. Proszę.- przewróciłam oczami.
-Okay, ale jak cokolwiek będzie chciał ci zrobić to powiedz, sama go odprawię.
-Dzięki, dzięki!- rzuciła mi się na szyję.- Nawet nie wiesz ile bym dała, aby mieć taką siostrę jak ty, a nie tych dwóch półgłówków jak Ian czy Chris.
-Heh, okay... To ja już pójdę, muszę wracać do domu.- wstałam z łóżka i wyszłam z jej pokoju. Nie pukając weszłam do pokoju Chrisa.
-Chris ja będę się już zbierać.- podniosłam torbę z podłogi.- Jezu Chryste! – wrzasnęłam, zakryłam oczy ręką, a on zaczął się śmiać.
- Nie przesadzaj. Już się ubieram.- śmiał się cały czas.- Już. To idziemy na śniadanie?
- Nie ma mowy.- powiedziałam odwracając się w jego stronę.- Ja idę do domu... Koszula?- wskazałam palcem na jego białą koszulę, której zapinał guziki.
-Tatusiek nie uznaje bluz.
-A od kiedy robisz to co ktoś ci każe?
-Nie potrzebna mi kolejna kłótnia. – wziął ze stolika kluczyki od samochodu.- Idziemy?
-Nie! Ty zostań ja pójdę na autobus, albo się przejdę. Ty lepiej zostań z rodziną, zapewne macie wiele do obgadania.
-Ta na pewno.- gestem ręki pokazał mi, że mam wyjść. Zeszliśmy po schodach i weszliśmy do jego samochodu, na szczęście udało nam się minąć jego rodziców.
-Czego chciała od ciebie Mia?
-Nic szczególnego.- wzruszyłam ramionami, nie lubię go okłamywać.- Babskie sprawy i tyle. Chciała mi tylko trochę poopowiadać itd.
-Okay. Mam dzisiaj wpaść?
-Nie. Rodzice dzisiaj przyjeżdżają z polski, więc odpada.
-Czemu?- spojrzałam na niego, robiąc minę mówiącą ''serio xd'', a on zaśmiał się.
-Mój tata widzący ciebie w samych bokserkach z jego córcią nie zachowałby się tak jak twój.
-Przecież nic takiego nie robimy. Nie z mojego wyboru rzecz jasna.
-Ej...- szturchnęłam go łokciem.- Uwierz źle by to się skończyło. Wtedy powinieneś się modlić, aby okno było otwarte bo wyrzucenie przez okno, które jest oszklone, mogłoby cholernie boleć.- zaśmiał się.
-Bez przesady.- znów moje spojrzenie mówiło samo za siebie.- Okay.- zatrzymał się pod wejściem do mojego domu, a gdy wychodziłam z samochodu dodał.- Będę jutro po ciebie o 19, tylko nie ubieraj bluzy.
-To ubiorę worek na śmieci.- zaśmiałam się i zamknęłam za sobą drzwi od auta, i ruszyłam w stronę domu.
Niecałą godzinę później przyjechali rodzice i spędziliśmy resztę dnia na długim spacerze po mieście. Rzadko mamy czas na takie rzeczy typu: spacer i np. gofry, ale jak nadarza się taka okazja, zawsze staramy się ją wykorzystać na maksa. Rodzice cały czas pracują, a gdy wyjechaliśmy do Polski na wakacje, ich telefon nom stop dzwonił. Kiedy mama dowiedziała się o moim jutrzejszym wyjściu od razu zaciągnęła mnie prosto z parku do galerii handlowej i zmusiła do przymierzenia z tuzina sukienek, i butów. Tata jak zwykle mówił, że w każdej mi dobrze, a mama ''Może jeszcze jedną przymierzysz, aby porównać?". W ten sposób minęła mi reszta dnia.
