Jak dziecko

1.6K 112 3
                                    

Siedzia łna krześle przy jej łóżku. Dobrze wiedział, że szpital i tak jej nie pomoże. Tak więc zabrał ją z powrotem do hotelu. Owinął bandażami oparzenia i położył do łóżka okrywając kołdrą. Spała tak spokojnie. Wyglądała teraz tak niewinnie, mimo że jakiś czas temu stoczyła niesamowitą walkę. Czuł, że cały się trzęsie kiedy przypominał sobie jej siłę. Potężna. Zbyt potężna. Klasa S na pewno nie określa idealnie jej poziomu. Była pewnie tak samo silna jak Gildarts a jak nawet nie potężniejsza. Dotknął swego brzucha. Z rany po mieczu nie było śladu. Jego połamane żebra też zostały wyleczone. Jej magiczna energia jest niesamowita.

Ten przeciwnik. To zdecydowanie nie była misja rangi A. Będą musieli sobie pogadać z burmistrzem miasteczka. To była na pewno klasa S i zdecydowanie nie za marne milion kryształów.

Zastanawiał się o śnie w którą wprowadził ją shinigami. Musiał być przyjemny jeśli nie mogła się z niego wybudzić. A może po prostu nie chciała.

Jej serce i dusza. To co mówił ten cholerny shinigami wryło mu się w głowie. Czyżby utrata jego jako przyjaciela tak nią wstrząsnęła. Był pewien, że pogodziła się z tym kiedy postanowiła trzymać się od niego z daleka.

Drgnął kiedy zobaczył jak powoli otwiera oczy. Podszedł bliżej i usiadł na skraju łóżka.

- Laxus- mruknęła cicho, uśmiechając się lekko


- Yo, trochę spałaś- zaczął- jak się czujesz?


- Twoja rana- spojrzała w bok na jego brzuch- czy ... czy wszystko z nią w porządku


- Hai. Nie przejmuj się mną, co


- Jak mam się nie przejmować tobą- przerwała mu a w jej oczach pojawiły się łzy. To co stało się podczas walki dopiero teraz do niej wracało. Zraniła... Prawie zabiła Laxusa- to wszystko moja wina


- Spokojnie- przerwał jej, uśmiechając się lekko – już po walce


- Jak mam być spokojna- pośpiesznie wstała czując ból w klatce piersiowej. Spojrzał na nią ze zdziwieniem- ja... Ja cie prawie zabiłam... Co jeśli bym się nie obudziła. Co jeśli- ale przerwała czując jego dłoń na swej głowie.


- Uspokój się. To ja zawaliłem, nie ty – zaczął powoli- zapomnijmy o tym. Teraz odpocznij i wracajmy do domu – spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jego głos był taki miły i łagodny. Patrzył na nią z troską i czułością. Opuściła głowę przypominając sobie jego zachowanie w lochach Rady. Był taki sam. Nie powinna się przyzwyczajać. Kiedy wypocznie i wróci do normalnego stanu, wrócą to omijania się. Ona wróci do bycia cieniem, który musi ukrywać się aby nie zranić uczuć swego przyjaciela.


-Czuję się lepiej, jeśli chcesz możemy już wracać- mruknęła cicho, nie patrząc na niego


- Nie śpieszy mi się. Nie chce abyś się przemęczała


- Spotkałeś się z burmistrzem miasteczka?- spoglądał na nią ze zdziwieniem. Jej głowa była spuszczona a sama bawiła się rąbkiem pościeli.


- Jeszcze nie. Uznałem, że będzie lepiej jak się spotkamy z nim wspólnie. Na dodatek- tu przerwał i wstał podchodząc do okna- to ty odwaliłaś większość roboty

DomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz