Spojrzałaś na wielki budynek przed sobą. Twoje nieco przydługie rude włosy powiewały na wietrze a niebieskie oczy spoglądały na wielki znak Sabertooth. Uśmiechnęłaś się lekko. Słyszałaś, że po odejściu tyrana Jiemmy, miejsce to stało się przyjazne i lubiane przez innych.
Żałowałaś, że nie mogłaś obejrzeć ich walki podczas Igrzysk, ale cieszyło Cię, że miejsce do której należy twój przyjaciel podąża w dobrym kierunku.
Wzięłaś głęboki oddech i pchnęłaś wielkie drewniane drzwi. Kiedy przekroczyłaś próg wszystkie spojrzenia przeszły na Ciebie, jednak nie speszyły cię one. Nigdy nie byłaś niewinną, biedną dziewczynką. Wielka sala była pełnaod magów, śmiejących się, pijących i po prostu spędzających wspólnie dobre chwile.
- Kitsune?- spojrzałaś przed siebie i z wielkim uśmiechem rzuciłaś się na szyję ciemnowłosego chłopaka, który wtulił się w twoje rude włosy. Wszyscy spoglądali na waszą dwójkę ze zdziwieniem- co tu robisz?!- spytał odsuwając cię od siebie. Mogłaś mu się lepiej przyjrzeć. Zmężniał i urósł tak bardzo, że musiałaś podnieść głowę aby spojrzeć w jego czarne jak smoła oczy. Zachichotałaś, kiedy mały kot wskoczył Ci w ramiona wtulając się w ciebie.
- Przyszłam odwiedzić moich ulubionych zabójców smoków!- wyszczerzyłaś do niego swoje białe zęby- a gdzie twoja weselsza wersja?- brunet burknął coś pod nosem niezbyt zadowolony z twojej uwagi, co sprawiło, że uśmiechnęłaś się bardziej.
- Rano poszedł załatwić coś do miasta. Niedługo powinien wrócić- odpowiedział po chwili, prowadząc cię do barku na środku gildii. Zamówił coś czego nie jeszcze zdecydowanie nie piłaś. Coś jakby połączenie wina z sodą. Musiałaś przyznać, że nie było takie złe- a więc co sprowadza liska do tygrysa- zmierzyłaś go złowrogim spojrzeniem aby przypomnieć mu jak nie znosisz kiedy cię tak nazywa.
- Sabertooth w końcu może nazywać się gildią, więc jak nie ma już tego starego pryka to postanowiłam Was odwiedzić.
- Najwyższy czas!- odwróciłaś się słysząc ukochany głos za sobą. Wstałaś i rzuciłaś się w ramiona blondyna. Poczułaś jak z oczu zaczynają Ci lecieć łzy, które szybko starłaś. Spojrzałaś w jego piękne niebieskie oczy, które jakby zrobiły się trochę ciemniejsze- nie śpieszyło Ci się- zaśmiał się.- Fro też tak myśli!- spojrzała w dół na dwa koty, które uśmiechały się do Ciebie
- Cóż nie widziałam abyście Wy starali się ze mną skontaktować- burknęłaś śmiejąc się jak dziecko
- Nie mieliśmy jak. Wiesz igrzyska, zmiana Mistrza- wtrącił się Lector, wskakując na twoje kolana, kiedy usiedliście przy jednym ze stolików.
- Pewnie szukajcie wymówek!- zaśmiałaś się, głaskając kociaka za uszkiem.
- Dobrze cię widzieć- wtrącił się Sting, uśmiechając się do ciebie lekko. Poczułaś jak na twoich polikach pojawił się niewielki rumieniec. Kiedy ich ostatnio widziałaś mieli 15 lat a ty 13 i byli dzieciakami o marzeniach cięższych niż mogliby udźwignąć. Tym bardziej zawsze głośny, nie panujący nad sobą blondasek, który wyrósł na prawdziwego mężczyznę- zmieniłaś się- mruknął, nie spuszczając z niej wzroku.
- Wy też. Teraz muszę podnieść głowę aby spojrzeć wam w oczy- mruknęłaś przypominając sobie jak jeszcze 5 lat temu mogłaś spokojnie spoglądać na nich z góry. Oboje zaśmiali się. Nim się spostrzegłaś zaczęliście wspominać przeszłość. Dzień w którym się poznaliście. Pamiętasz go tak dobrze jakby to było wczoraj.
Miałaś 8 lat i zgubiłaś się w lesie. Zbliżał się wieczór a ty cholernie bałaś się ciemności. Kucnęłaś pod jednym z drzew zalewając się łzami. Nagle usłyszałaś jak coś rusza się w krzakach i już miałaś zacząć krzyczeć, kiedy przed tobą pojawił się mały blond-włosy chłopczyk, który uśmiechał się od ucha do ucha.
CZYTASZ
Dom
FanfictionSuna Arashi, mag klasy S powraca po 7-letniej misji do domu. Powrót do rzeczywistości może jej zająć jednak więcej czasu niż myślała. Ale z pomocą przyjaciół i przyjaciela z dzieciństwa, Laxusa, dziewczyna na nowo będzie mogła czuć się jak w domu.