Witajcie! Wiem, wiem, długo mnie nie było, ale mam taki bałagan życiowy, że dopiero teraz udało mi się coś napisać. Mam nadzieję, że się podobało. Nie jestem dobra w "LEMONKACH", ale a nóż nie było tak źle :P Dajcie znać w komentarzach co myślicie <3
Opadła kompletnie zmęczona na trawę. Czuła swój każdy mięsień, każde ścięgno. Obróciła głowę, spoglądając na rozłożony zwój, który z dnia na dzień irytował ją jeszcze bardziej. Minął już miesiąc od kiedy zaczęła nad nim pracować. Próbowała przeróżnych rzeczy i nic to nie dawało. Tak jakby jakakolwiek wiedza, jaką posiadała na temat magii pieczętowania, była teraz niczym. Westchnęła ciężko i usiadła, biorąc łyk zimnej herbaty, którą przygotowała jej Mira.
Była jej wdzięczna, bo zawsze rano, witała ją z pudelkiem śniadania 'na drogę' i zimną, przepyszną herbatą owocową, która dawała jej większego kopa niż jakikolwiek drink. Ale nie dzisiaj. Czuła się zmęczona i bez chęci. Nie ważne co by zrobiła ten cholerny zwój ją odrzucał. Raz, kiedy podziałała na niego trzecio-poziomowym zaklęciem, zadziałał, jakby sam się bronił. Jeszcze dzisiaj miała na dłoni bandaż po poparzeniu.
Miała już powoli dosyć. Czuła się, jakby z nią pogrywano. Jakby ten zwój, tak naprawdę nie posiadał w sobie żadnej tajemnicy, czy ukrytego zaklęcia. A ona jednak, codziennie przychodziła na tę opuszczoną polanę, kilkanaście kilometrów, od jakiejkolwiek żywej duszy, aby spróbować go odszyfrować.
„Jak zawsze uparta, jak osioł."
Zdążyła się już stęsknić za Laxusem. Po ich wspólnie spędzonej nocy, wszystko układało się jeszcze lepiej. Pomimo tego, że nie spędzali ze sobą zbyt dużo czasu, to każda jej minuta była dla niej jak podróż do raju. Kiedy budziła się rano i widziała jego spokojną twarz, jej serce biło mocniej a uśmiech automatycznie pojawiał się na jej ustach. Oczywiście oboje byli amatorami jeśli chodziło o związki, ale czuli się u swym boku wystarczająco dobrze, aby szybko kończyć jakiekolwiek kłótnie. Głównie spowodowane zazdrością Laxusa, lub jego chęcią chronienia jej przed jakimkolwiek złem tego świata, jakby była z kruchego szkła, które przy niewielkim dotyku, miałoby się rozpaść. Jednak wiedziała, że robił to wszystko bo ją kochał i, właśnie ta jedna myśl odganiała jakąkolwiek złość.
– Trochę się zawiodłem. – odskoczyła momentalnie, słysząc znajomy głos. Ciemnowłosy mag, spoglądał na nią ze smutną miną. Był ubrany, jak zawsze w swoje czarne szaty z białą togą, opiewającą go wokoło piersi. Patrzył na nią swoimi czarnymi tęczówkami, które wędrowały od niej po zwój i z powrotem. Przełknęła ślinę i przyjęła obronną postawę. – Nie przyszedłem tu walczyć – odpowiedział cichym, spokojnym głosem. – Chciałem tylko zobaczyć, jak ci idzie rozszyfrowywanie mojego małego prezentu. – Kąciki jego ust powędrowały minimalnie, kiedy dziewczyna przycisnęła pergamin do piersi, jak matka chroniąca swoje dziecko. – Miałem małą nadzieję, że do tego czasu, przynajmniej będziesz w stanie go otworzyć. – Uśmiech z jego ust zniknął, a twarz na nowo przybrała smutnego wyglądu.
– Natsu... – Zaczęła z przerażeniem stwierdzając, jak bardzo obawia się tego mężczyzny. Wspomnienia z walki powracały. Jej stan, obolałe ciało, zniszczone żebra i miesiące rehabilitacji, sprawiło, że nie była w stanie kontrolować swoich trzęsących się nóg. – Co ma z tym wspólnego Natsu. – Mogła przysiąc, że imię chłopaka, poprawiło mu humor, ale jedynie na sekundę.
– On jest tym, który mnie zabije. – dziewczyna przegryzła wargę z przerażeniem. A więc jej wspomnienia były prawdziwe. Natsu naprawdę miał coś w tym wspólnego. – Dałem ci ten zwój, abyś go chroniła! – Nagle jego aura się zmieniła, a jego tęczówki stały się srogo czerwone. Wiedziała, co to znaczyło, ale nie była w stanie zareagować na czas. Odskoczyła, ale syknęła z bólu, czując spływającą po ramieniu krew. – Czemu jesteś taka słaba?! – Spytał wściekle, spoglądając na nią z irytacją. – Miałaś być tą, która go ochronić w kluczowym momencie! – Nagle się uspokoił i spojrzał na nią ze łzami w oczach. – Nie po to zostałaś stworzona. – Poczuła, jak traci kontakt ze światem. Oddech robił się głębszy i szybszy i szum w uszach potęgował ból głowy który przyszedł gwałtownie. Opuściła zwój i spoglądała na niego z niedowierzaniem. Nie była pewna, czy się przesłyszała, czy może Zeref rzucił jakimś głupim żartem, którego nie zrozumiała.
CZYTASZ
Dom
FanfictionSuna Arashi, mag klasy S powraca po 7-letniej misji do domu. Powrót do rzeczywistości może jej zająć jednak więcej czasu niż myślała. Ale z pomocą przyjaciół i przyjaciela z dzieciństwa, Laxusa, dziewczyna na nowo będzie mogła czuć się jak w domu.