quatorze.

2K 228 75
                                    

Dzień 12

- Gardienne, to byłaś Ty, prawda?

Otworzyłam szeroko oczy, w kółko powtarzając sobie owe zdanie w głowie. Między nami zapanowała dziwna cisza. Obserwowałam Ezarela, rozważając odpowiedź. W jego oczach widniała pewnego rodzaju nadzieja, którą tak bardzo chciałam spełnić.

- Co Ty wygadujesz...? Prawda, że mamy ze sobą tak wiele wspólnego, jednak ja jestem tu po raz pierwszy. Pochodzę z innego świata, nie miałam nawet możliwości-

- Ona też z niego pochodziła, a jednak jakoś się tu znalazła.

- Ezarel, przykro mi, ale...

- Skoro znowu tu się pojawiłaś, to znaczy, że Eldarya jest Ci przeznaczona - mówił z takim przejęciem, że powoli skłaniałam się ku uwierzeniu w jego słowa.

- Ez, przestań... Zaczynasz mnie przerażać.

- Myślisz, że czemu Valkyon i Ewelein Cię rozpoznali? Czemu Wyrocznia wskazała na Ciebie? Rozważałem to już od dłuższego czasu i nie mogłem przestać szukać podobieństw...

- Wydaje mi się, że już wystarczy na dzisiaj, chyba jesteś zmęczony - wstałam z łóżka, zachęcając go, żeby zrobił to samo. - Przykro mi z powodu Twojej straty, jednak nie jestem tą dziewczyną. Nigdy nie było mnie w tym świecie i proszę, nie wmawiaj mi tego. Rozumiem, że byłeś z nią blisko, a ona po prostu zniknęła bez słowa, ale nie szukaj jej we mnie, bo dzielimy tylko imię. Jestem pewna, że była świetną dziewczyną, skoro zyskała Twoją sympatię, jednak musisz się z tym pogodzić. Ona nie wróci.

Niebieskowłosy zamilkł na dosłownie trzy sekundy. Spuścił głowę na tyle, by włosy zakryły mu oczy, po czym zacisnął wargi, w geście zawiedzenia. Następnie wstał i zaczął kierować się ku wyjściu. Dopiero będąc przy drzwiach, zatrzymał się na chwilę i nawet nie odwracając się w moją stronę, powiedział ostatnie słowa, przed zniknięciem w głąb korytarza.

- Masz rację - usłyszałam.

Nie wiedzieć czemu, poczułam się winna, słysząc te słowa. Miałam wrażenie, że potraktowałam go zbyt ostro, dobijając jeszcze bardziej. Moja empatia... Gdzie się podziała, kiedy mówiłam, że ta dziewczyna już nie wróci?

- Ez... Ezarel! - krzyknęłam, wybiegając za nim z pokoju.

Szybko rozejrzałam się w obie strony, szukając niebieskiej czupryny. W oddali zauważyłam tylko, znikający za zakrętem długi kucyk, za którym od razu podążyłam. Ezarel szedł spokojnym krokiem, nie dając po sobie poznać, że przed chwilą odbyliśmy trudną rozmowę. Zmrużyłam oczy, czując jeszcze większe poczucie winy, wywołane moimi słowami, co sprawiło, że chciałam, aby jego teoria okazała się być prawdą.

Ignorując wcześniejszy zakaz, który mi nałożono, podbiegłam do niebieskowłosego i wtuliłam się w jego plecy. Tym samym sprawiłam, że elf zmuszony był się zatrzymać. Czekałam na ochrzan, już miałam w głowie jego podwyższony ton, jednak nic takiego nie nastąpiło.

- Nie dotykaj...

Ja jedynie splotłam ręce wokół niego, nie pozwalając mu odejść dalej. Staliśmy więc w tej samej pozycji przez kilka minut.

- Przepraszam - wyszeptałam.

W tym samym momencie poczułam, jak na moją dłoń skapuje pojedyncza łza. Był to dla mnie szok. Nie spodziewałabym się po nim takiej reakcji. Wtedy jednak zrozumiałam dokładniej, jak bardzo ważna była dla niego ta dziewczyna.

- Powiedziałem...

- Jeśli Ci przeszkadzam, zignoruj mnie na chwilkę.

- Skoro nie jesteś nią, nie pozwalam.

Na te słowa, poluźniłam uścisk, żeby łatwo mógł odejść, co uczynił od razu.

Senność || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz