„Hold, hold on, hold on to me, cause I'm a little unsteady, a little unsteady."
Wszystko działo się naprawdę szybko, ponieważ nim chociażby zdołałam podnieść się z łóżka, Mateusz złapał kobietę, która była moją siostrą za nadgarstek i wyciągnął ją z sali. Albo może powinnam użyć określenia wyszarpał, bo jasnowłosa wyrywała się i protestowała, używając przy tym sporo wulgaryzmów.Oczywiście, chciałam za nimi pobiec, dowiedzieć się, o co właściwie chodzi, ale byłam zbyt wolna. Chociaż, jeśli miałam być szczera, musiałam przyznać, że to moje cholerne zawroty głowy zmusiły mnie do ponownego spoczęcia na łóżku.
Po chwili mdłości minęły, a ja podniosłam się i wyjrzałam na korytarz. Jasne, sztuczne światło sączące się z jarzeniówek oślepiło mnie, więc zamrugałam powiekami, chcąc przyzwyczaić się do niego. Rozejrzałam się dookoła, ale na białym korytarzu, prócz kilku pielęgniarek, nie było nikogo. Zmarszczyłam z niezadowoleniem brwi i uznałam, że nie pozostało mi nic innego jak czekać.
Tak też uczyniłam.
Nie wróciłam jednak do łóżka, ale podeszłam do okna i sięgnęłam do klamki, by móc je uchylić. Chłodne, rześkie, wiosenne powietrze uderzyło w moją twarz, więc jakoś tak mimowolnie, uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki, powolny wdech i zamknęłam oczy, starając się pozbyć dręczących mnie myśli.
Skąd tyle wrogości w mojej siostrze względem mojego małżonka?
Zmarszczyłam brwi i jęknęłam cicho, przeklinając w duchu własną amnezję. Nie wiedziałam nic, nic nie rozumiałam i wszystko zdawało się nie mieć sensu. Żadnego.
Nie wiem ile czasu minęło, aż w końcu ta dwójka wróciła do sali, ale wyraźnie słyszałam ich podniesione głosy oraz kroki. Mimo to nie odwróciłam się. Trwałam w miejscu, z dłońmi opartymi płasko na parapecie i zaciskałam powieki. Nie czułam się dobrze. I nie chodziło tutaj o fizyczny stan, a o psychikę. Niepewność otaczała mnie z każdej strony, a frustracja, wynikająca z braku rozumienia czegokolwiek również nie pomagała.
— Nim którekolwiek wpadnie na pomysł by się odezwać, proszę byście sobie poszli, nie mam ochoty na rozmowy, z nikim! — Warknęłam nieco wścieklej, niż początkowo zamierzałam i odwróciłam się powoli, by móc spojrzeć na tę dwójkę.
Mateusz zatrzymał się w progu i skrzyżował dłonie na wysokości klatki piersiowej sprawiając, że materiał koszuli opiął się na jego ciele, ukazując walory jego umięśnionej, wysportowanej sylwetki. W dodatku, zmarszczył z niezadowoleniem brwi i prychnął cicho wyrażając tym samym swoją dezaprobatę. Zignorowałam to.
A kobieta, która stała dużo bliżej mnie po prostu się we mnie wgapiała. I musiałam przyznać, że pomimo tego, że tak bardzo różniła się ode mnie, miałyśmy podobny, stalowoniebieski odcień oczu. I na tym kończyły się nasze podobieństwa. Była kilka centymetrów wyższa, chociaż musiała to być zasługa obcasów, które miała na stopach. I szok, który malował się na jej twarzy, wcale nie był udawany, aczkolwiek nie robił na mnie wrażenia. Nawet jej pełne, rozchylone usta, które zamykała i otwierała, jakby nie wiedziała jak zareagować na moje słowa.
— Świetnie, aniołku, ponieważ zostawię was na chwilę, mam coś do załatwienia — oznajmił brunet i pokonał dzielącą nas odległość, by móc ucałować czubek mojej głowy. A przynajmniej próbował, ponieważ uchyliłam się, zrobiłam krok w bok i pokręciłam w ramach zaprzeczenia głową, przy okazji zaciskając usta w wąską linię.
To również nie zrobiło na nim wrażenia, zaśmiał się cicho i przeczesał palcami swoje włosy, wzruszając lekko, nieco obojętnie ramionami.

CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...