"But baby she had all my trust
And I guess that was never enough"Nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze, aż tak wątpić w właściwość podjętej przez siebie decyzji jak w momencie, w którym trafiłam na komendę policji, z własnej, nieprzymuszonej woli.
Od dobrej godziny siedziałam w pozbawionym kolorów pokoju przesłuchań i wsłuchiwałam się w trzask jarzeniówki, która w moim mniemaniu mrugała, informując tym samym o swoich ostatnich chwilach żywotności. Dodatkowo czas dłużył mi się niemiłosiernie, ponieważ byłam w pomieszczeniu sama.A przecież miałam im tak wiele do powiedzenia, gdy tak naprawdę nikt nie chciał mnie słuchać.
Cisza zdawała się mnie osaczać, a i szare kolory, które dominowały w pomieszczeniu wcale nie wpływały pozytywnie na mój nastrój. Szczególnie, że przez tę samotność miałam zbyt wiele czasu na myślenie, które w tym przypadku było zgubne.
Mateusz mnie nie ratował, ponieważ nie miał o niczym pojęcia, faktycznie, ale nie zmieniało to tego, że nasze małżeństwo pozbawiało się sensu w ostatnich miesiącach. I zachowanie mojego męża nie pomagało mu ani trochę.
Oczywiście, nie byłam bez winy, ponieważ po stracie dziecka zamknęłam się w domu, twierdząc, że nic nie ma sensu, a żadne żyli długo i szczęśliwie nie istnieje, ale jednak to nie był wystarczająco dobry powód by odpuścić.
Sobie czy też mi.
Ja uciekłam w samotność, a ciemnowłosy w pracę.
I najpewniej bardzo długo męczyła bym się podobnymi myślami, ale usłyszałam chrząknięcie, które przywróciło mnie do rzeczywistości.
Do pokoju wszedł mężczyzna w sile wieku, z czarnymi jak smoła włosami i wąsami, które zajmowały niemalże większą część jego twarzy, nadając mu nieco komicznego wyglądu. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie jego mina, która sugerowała, że znalazł się tu za karę. Dosłownie.
Uniosłam brwi, czekając, aż nieznajomy odezwie się pierwszy, ale on tylko odsunął z łoskotem krzesło znajdujące się naprzeciwko mnie i usiadł na nim, zaczynając przeglądać dokumenty, które ze sobą przyniósł.
Ciszę pomiędzy nami zakłócał szelest kartek. I musiałam przyznać, że tego to się zupełnie nie spodziewałam.
— Ee, przepraszam — zaczęłam niepewnie, chcąc zwrócić na siebie uwagę swojego towarzysza.
Spojrzał na mnie, mrużąc z niezadowoleniem oczy, mrucząc coś pod nosem, co zapewne miało mnie zniechęcić do mówienia, albo może jednak nie.
— Nie powinien pan zadawać pytań? Albo cokolwiek takiego, co przypominało by przesłuchanie? W końcu...
— Piękniutka, a co ja niby robię od dobrej godziny? — Zapytał ironicznie, przyglądając mi się.
— Nie mam pojęcia, bo zamknęliście mnie tutaj i...
— Właśnie wykonujemy swoją pracę, dokładnie tak. I zapewniam, że nie tylko pani naoglądała się tych bezsensownych filmów akcji, gdzie policja działa na ślepo, od razu znając całą prawdę — skomentował, marszcząc czoło.
Pokręcił z niedowierzaniem głową, a ja rozchyliłam z niedowierzaniem usta, zastanawiając się gdzie jestem i co właściwie tutaj robię?
Miliardy dziwnych myśli bombardowało moją głowę, ale ugryzłam się w język i opadłam na niewygodne oparcie krzesła, decydując się poczekać. W końcu kiedyś ten człowiek musiał cokolwiek mi powiedzieć, albo coś zrobić. Innego wyjścia nie było.

CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomantikNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...