„When I'm gone,
You're gonna miss me when I'm gone."— Jak już panu wspomniałam...
— Kochana, pomińmy to, wierzę ci na słowo, co powiesz na drinka? — Przerwał mi niezbyt uprzejmie blondyn, błyskając białymi zębami w uśmiechu, który wcale nie wzbudził we mnie odruchu by go odwzajemnić. Powstrzymałam się jednak przed skrzywieniem się i westchnęłam cicho, prostując się i opierając o oparcie wygodnego krzesła.
Nie podobała mi się ta propozycja, ani tym bardziej ton jaką ją złożył.
— Przypominam, że to spotkanie biznesowe — powiedziałam, wysilając się na uśmiech. Sztuczny, pełen rezerwy, ale zawsze jakiś.
— Nie udawaj, lecisz na mnie — zignorował moje słowa i pochylił się w moim kierunku, kładąc dłoń na mojej. Cofnęłam pospiesznie rękę i przekrzywiłam głowę.
Może gdyby mężczyzna nie był tak przesadnie zadbany, wręcz zbyt dupkowaty w pewności siebie, mogłabym uznać go za przystojnego: z krótkim, jasnymi włosami, czy też błękitnymi oczami i zabójczym uśmiechem. I najpewniej by tak było, aczkolwiek od samego początku naszego spotkania, irytował mnie, robiąc aluzję, czy rzucając dwuznaczne uwagi.
— Panie Łukaszu, przypominam, że to nadal nasze spotkanie. I jeśli nie jest pan zainteresowany naszą ofertą, proszę powiedzieć — dodałam nieco ostrzej, mniej przyjemnie, uśmiechając się złośliwie. Zdecydowałam się również wrócić do oficjalnej formy, żałując, że w przypływie jakiegoś przebłysku sympatii względem niego, zgodziłam się na przejście na „ty".
Nigdy nie sądziłam, że dojdę do momentu, w którym będę musiała spławiać kogoś, kto był potencjalnym klientem naszej firmy. Dodatkowo, nigdy nie zdarzyło mi się to, by ktoś tak jawnie ignorował moje słowa, a skupiał się na moim dekolcie.
— A ja przypominam, że nie stać was na stratę takiego klienta, powinnaś to przemyśleć — oświadczył pewnie, przyglądając mi się uważnie.
Rozchyliłam lekko, z niedowierzaniem usta i przekrzywiłam głowę, wyczuwając groźbę jaka kryła się w jego słowach. On naprawdę był dupkiem.
— To nie burdel, pomylił pan agencję! — Warknęłam, za głośno, ponieważ kilka osób, które siedziało przy sąsiadujących stolikach, zerknęło na nas ukradkiem.
Podniosłam się z miejsca, zebrałam dokumenty i rzuciłam mężczyźnie zniesmaczone spojrzenie. — Na tym skończymy.
I nie czekając na jego reakcję, ruszyłam w stronę drzwi. I właściwie, nie żałowałam tego, chociaż faktycznie, miał rację. Potrzebowałyśmy zlecenia, które dawała jego firma, ale nie sądziłam bym potrafiła upaść tak nisko dla pieniędzy.
Odetchnęłam, docierając do drzwi. I najpewniej cieszyłam się zbyt szybko, ponieważ blondyn dopadł do mnie i złapał mój łokieć, zbyt mocno, w uścisk swoich palców.
Szarpnął mną i przekręcił, zmuszając do spojrzenia na niego.
Skrzywiłam się, starając się wyrwać rękę, bezskutecznie.
— Proszę mnie puścić!
— Proszę to przemyśleć, nie składam takich ofert dwa razy — oznajmił cicho, pewnie, powoli jakby sądził, że nie zrozumiałam tej aluzji za pierwszym razem.
— Puść! — Zażądałam, próbując nadal uwolnić się z jego chwytu.
I nim zdołałam chociaż, cokolwiek dodać, obok mnie pojawił się kolejny, zdecydowanie bardziej przystojny mężczyzna.

CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...