" Sometimes solutions aren’t so simple
Sometimes goodbye’s the only way. "— Ja nie chcę by to źle zabrzmiało, ale ty naprawdę okropnie wyglądasz — oświadczyła Konstancja, odzywając się po dłuższej chwili milczenia i mojej niedyspozycji.
I tak całkiem długo wytrzymała bez komentarza, gdy ja walczyłam z własnym, spanikowanym organizmem. Wydawało mi się, że to będzie łatwiejsze, że odzyskanie pamięci da mi upragnioną ulgę, a nie masę lęku i strachu.
I pomimo złudzeń stałam tak w miejscu, starając się kontrolować urywany oddech, będąc bliską paniki.
Po chwili, która zdawała się trwać nieskończoność, odchyliłam głowę i przekrzywiłam ją, by móc spojrzeć na siostrę, która stała tuż za mną, marszcząc brwi.
— Nic mi nie jest — skłamałam, wygładzając materiał mojej koszuli, chcąc skupić się na czymś innym jak strach.
Nie mogłam się bać, nie mogłam pozwolić by przerażenie odebrało mi resztki odwagi i zmusiło do schowania się w domu, gdy potrzebowałam odpowiedzi.
— Nie wydaje mi...
— Przestań — weszłam jej w słowo, kręcąc w ramach zaprzeczenia głową. — Jedziesz ze mną czy mam iść sama? — Spytałam, wsuwając w końcu klucz do zamka.
Przekręciłam go i wrzuciłam do torebki, odwracając się na pięcie, kierując się w stronę bramy, za którą stał samochód mojej siostry.
— Jadę, jadę — skapitulowała blondynka, przestając się ze mną spierać i wygrzebała z kieszeni kluczyki, otwierając pojazd.
Zajęłam miejsce pasażera i oparłam głowę o zagłówek, pozwalając moim myślą dręczyć mnie. I chociaż mi się to nie podobało podejrzewałam Mateusza o najgorsze, nawet jeśli serce sugerowało, że nie może to być prawdą. Mój mąż mnie kochał, udowadniał to na każdym kroku, aż do niedawna, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo teraz, pamiętając wszystko miałam całe multum wątpliwości.
Co jeśli moje zniknięcie było mu na rękę? Co jeśli nie zapłacił okupu, bo chciał wolności?
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tych przypuszczeń i zerknęłam kątem oka na siostrę, która bez słowa prowadziła samochód.
Cieszyłam się, że dawała mi taką przestrzeń, ale z drugiej strony nadal byłam wściekła. Na nią. Na siebie. Na męża. Na Fabiana i cały świat.
Złość kipiała we mnie wraz z bezsilnością.
I pomimo chęci wykrzyczenia tego światu, milczałam. I pozwalałam by trawiły mnie obawy, podejrzenia i strach.
(...)
— Asia, pójdę z tobą — oświadczyła Konstancja, parkując samochód na odpowiednim miejscu.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam na nią, zwilżając koniuszkiem języka wargi. Potrzebowałam zrobić to samodzielnie, nie mogła wiecznie prowadzić mnie za rękę.
— Dam radę, to mój mąż, moje życie i...
— Wiem, ale po prostu tam wejdę. To wszystko — wzruszyła lekko, dość obojętnie ramionami, wysiadając z samochodu.
Nie miałam wyjścia, zrobiłam to samo i westchnęłam ciężko, rozglądając się dookoła, dostrzegając ludzi pędzących gdzieś oraz znajomy budynek, w którym wynajmował całe piętro mój małżonek.
Powstrzymałam się od wywrócenia oczami i ruszyłam w wybranym kierunku, zerkając co jakiś czas na siostrę, która posyłała w moją stronę pokrzepiające uśmieszki. Nie pomagała mi tym. Nie istniała żadna osoba, która mogłaby mi teraz pomóc, no może Mateusz, ale nie byłam pewna jak prawda wpłynie na moją psychikę.

CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...