„Proszę nie mów muszę odejść, tyle jeszcze na nas czeka
Nawet jeśli to co było już nie wróci
Nawet jeśli dziś już nic to nic nie znaczy"Miałam serdecznie dość. Ciągłych podejrzeń, ciągłej walki i namawiania Mateusza byśmy w końcu porozmawiali.
Miałam serdecznie dość własnego męża, sytuacji i tego, że z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej.
Miałam świadomość, że nieco winy leżało po mojej stronie, ale nie mogłam wiecznie, wszystkiego mu odpuszczać.
Nie na tym polegało małżeństwo.
Zacisnęłam szczękę, powstrzymując się przed jakimś niewłaściwym komentarzem i wysiliłam się na sztuczny, ociekający złośliwością uśmiech.
— Elwira, przekaż mojemu mężowi, że na niego czekam — oznajmiłam, akcentując dość wyraźnie każde słowo, tracąc powoli cierpliwość do tej kobiety.
Z trudem opanowałam się i zmusiłam do nie wywracania oczami. Sekretarka wyjątkowo działała mi na nerwy, zdając sobie z tego sprawę. Nie lubiłam jej, ale nie mogłam nakłonić Mateusza do zwolnienia jej. Chociaż ten szlauf tylko na to zasługiwał.
— Jak już mówiłam, Mateusz jest zajęty — odparła przymilnie, szczerząc się jak głupia.
— Dla ciebie pan Szyller — mruknęłam, opierając dłoń na swoim boku.
— Przykro mi, ale jednak jesteśmy z szefem na ty. I jak już mówiłam, Mateusz nie ma czasu. Jest zajęty, on chociaż pracuje — oznajmiła złośliwie, sugerując mi tym samym, że byłam jego utrzymanką.
Zacisnęłam szczękę i potrząsnęłam głową, a potem poprawiłam włosy, które przez ten gest opadły na moje czoło.
— Uważaj, bezczelność na dłuższą metę nie popłaca — ostrzegłam, ale blondynka zupełnie nic sobie nie robiła z moich słów.
Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Mateusza, mając nadzieję, że tym sposobem dostanę się do jego gabinetu.
Potrzebowałam go, aczkolwiek i tym razem brunet nie odebrał.
Westchnęłam ciężko.
Nie miałam ani czasu, ani ochoty na słowne potyczki z jakąś tlenioną panienką, a wiedziałam, że gdybym na takową się zdecydowała, szybko bym nie odpuściła. Ona tym bardziej.
— Mateusz jest zajęty, wyraźnie zaznaczył, że nikt nie może mu przeszkadzać, nic ci na to nie poradzę — blondynka wzruszyła ramionami, sięgając po kubek, z którego upiła łyk kawy.
Już miałam jej na to odpowiadać, ale usłyszałam czyjeś kroki, więc odwróciłam głowę by móc dostrzec ciemnowłosego mężczyznę, który kierował się w naszą stronę.
— Asia, piękna, co słychać? — Podszedł do mnie, całując mój policzek, oddając jednocześnie teczkę z dokumentami Elwirze.
Uśmiechnęłam się wesoło, szczerze i odetchnęłam z ulgą, ponieważ jego widok akurat mnie cieszył.
— Cześć, w porządku, mam sprawę do Mateusza, dlatego wpadłam — odpowiedziałam, poprawiając materiał krawatu, który mu się podwinął. — A u ciebie? Co u Uli?

CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...