„No one knows what it's like Behind these eyes
Behind this mask"Chciałam uciec. To był mój jedyny cel i moja jedyna myśl, ale nim dotarłam chociaż do końca ogrodu, Mateusz pojawił się za mną i chwycił moje przedramię, zatrzymując mnie tym sposobem w miejscu.
— Aśka, zwariowałaś? — Spytał wyraźnie wkurzony brunet, wpatrując się we mnie uparcie.
Żyłka na jego szyi drgała, a szczękę zaciskał na tyle mocno, że wydawało mi się, że jeszcze chwila i zmiażdży swoje zęby. Nie do końca rozumiałam, dlaczego był tak zdenerwowany i zły, ale z drugiej strony, zachowywałam się jak idiotka i nie powinnam się temu wcale dziwić.
— Jest późno, nie pamiętasz okolicy. I jesteś w samej koszulce, co z tobą? — Wyliczał, nie poruszając się.
Stał przede mną, trzymając moją rękę i czekał na jakąś błyskotliwą odpowiedź, która wcale nie miała nadejść.
Zaintrygowana jego słowami spojrzałam na siebie i rozchyliłam z niedowierzaniem usta, ponieważ faktycznie mój strój był zdecydowanie skąpy, a i bose stopy były dobrym pomysłem do snu, ale nie do przebieżek po okolicy. Szczególnie, że właśnie docierało do mnie jak bardzo irracjonalnie się zachowywałam.
— Przepraszam — wymamrotałam.
— Gdzieś mam twoje przeprosiny — oświadczył, obserwując mnie. — Chcę tylko mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Martwię się — dodał już nieco łagodniej, ciszej, poluźniając uścisk swoich palców.
Właściwie to nawet zupełnie mnie puścił, by móc przeczesać z zakłopotaniem swoje włosy.
— Pracuję nad tym, chodźmy spać.
— A nie możesz mi powiedzieć teraz? Co się dzieje? Takie to trudne? Naprawdę nie potrafisz mi zaufać? — Zapytał z wyrzutem.
— To nie tak. To... — zaczęłam się tłumaczyć, ale nawet i to marnie mi szło. — Musze ułożyć sobie to wszystko w głowie, naprawdę. To nie tak, że nie ufam tobie.
— A jak?
— Nie ufam samej sobie — mruknęłam z niezadowoleniem. — Nie wiem, co jest prawdą, co domysłem, a co mi się tylko wydaje, rozumiesz? Ja po prostu nie wiem, więc nie potrafię ci powiedzieć, bo nie wiem — przyznałam, kręcąc z niechęcią głową.
Faktem było, że moja głowa przypominała jeden wielki sajgon i pustkę, gdy ja zdawałam się być uczestnikiem jakiegoś wielkiego show, w którym tylko ja nie znałam odpowiedzi. Momentami odnosiłam wrażenie, że pytań również nie znałam.
— Asia...
— Nie — przerwałam mu, unosząc dłoń, chcąc nie dopuścić do tego, by coś powiedział. — Nie pokazuj ponownie jaki jesteś idealny, bo tego nie zniosę, słowo. Po prostu poczekaj. Daj mi czas, daj mi żyć, nic więcej. Potrzebuję spokoju i czasu — wyjaśniłam, robiąc unik, gdy tylko zauważyłam, że chciał mnie przytulić.
— Aha — pokiwał głową, wpatrując się we mnie, a w jego oczach dostrzegłam jakiś cień bólu, rozczarowania i bezsilności.
Moje słowa go zraniły, dogłębnie. I wcale tego nie ukrywał.
— W porządku, pojadę do biura, dam ci spokój, ale to nie oznacza, że mi to pasuje, rozumiesz? Bo nie jesteś pieprzonym strusiem i nie możesz ciągle chować głowy w piasek, gdy coś cię przerasta — oznajmił wściekle, celując we mnie palcem wskazującym.
I nie dając mi nawet dojść do słowa, odwrócił się i odszedł, by po chwili móc zniknąć we wnętrzu domu.
A ja stałam tak, obejmując dłońmi ramiona i zastanawiałam się, co poszło nie tak? W którym momencie tak bardzo nawaliłam? A co ważniejsze, dlaczego?
CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...