"This is the best thing that could’ve happened."
Poranek nastał naprawdę bardzo szybko, zwłaszcza, że po nocnej rozmowie z Mateuszem wróciliśmy do punktu wyjścia i pomiędzy nami nadal panowało napięcie, którego nie sposób było rozładować.Mateusza nie było już w domu, a ja pakowałam dokumenty do torebki i potrzebne mi rzeczy, wiedząc, że dotarcie do szpitala zajmie mi co najmniej godzinę.
Słysząc pukanie do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam siostrę, która ucałowała mój policzek, uśmiechając się przy tym szeroko.
— Cześć, brzydalu — zaszczebiotała radośnie, wchodząc do środka.
— Hej — mruknęłam w odpowiedzi.
Mój brak entuzjazmu nie umknął uwadze Konstancji, która zmarsczyła brwi i spojrzała na mnie, unosząc pytająco brew.
— Kłopoty w raju? — Spytała, poprawiając materiał swojej koszuli, który wysunął się jej zza paska jasnych jeansów.
Dzisiaj moja siostra prezentowała się swobodnie, ale elegancko, z wysoko upiętymi włosami, lekkim makijażem i szpilkami, które dodawały jej kilka centymetrów wzrostu, przez co górowała nade mną.
— Raczej praca, dlatego poprosił ciebie byś towarzyszyła mi w drodze do szpitala — odparłam wymijająco, wysilając się na lekki, nieznaczny uśmiech.
— Czyli kłótnia — podsumowała, obserwując mnie. — O co tym razem?
Zmarsczyłam brwi, słysząc jej słowa, ponieważ nawet ona sugerowała, że nasze konflikty wcale nie były rzadkim zjawiskiem.
— Jego sekretarkę — wyrwało się spomiędzy moich warg, nim chociaż zdołałam pomyśleć, czy powinnam się w ogóle odezwać.
Konstancja pokiwała ze zrozumieniem głową i rozchyliła usta, z których wydobyło się długie, znaczące i przeciągnięte "aha".
Nie skomentowała tego w żaden inny sposób, a ja nie wiedziałam czy powinnam być jej wdzięczna, czy może jednak zła za brak większej reakcji.
— Gotowa? Bo wiesz, korki są, a musisz być w klinice koło dziesiątej — zmieniła temat, uśmiechając się do mnie pocieszająco.
Jakby dawała mi czas na pomyślnie nad tym czy warto poruszać temat Eliwry.
— Wiem, wiem, Mateusz wspomniał coś, że zmienił mi lekarza. Nieważne, chodźmy — pokiwałam głową, łapiąc moją torebkę i skierowałam się do drzwi.
W korytarzu wsunęłam stopy w czarne koturny na paskach, poprawiłam je i opuściłam dom, zamykając go.
Wsiadłam do samochodu siostry i zapięłam pas.
— Więc, tak poza tym, co tam? — Zapytała blondynka, chcąc najpewniej znaleźć jakiś sposób na początek rozmowy.
Spojrzałam na nią, wzruszając nieco obojętnie ramionami. Ciężko było mi skupić się na czymś innym, bo w mojej głowie ciągle od nowa i na nowo pojawiały się myśli związane z tlenioną blondynką i Mateuszem.
Nie sądziłam by potrafił mnie zdradzać, a jednocześnie podświadomie czułam, że wcale nie było to niemożliwe.
— Sądzisz, że on mnie zdradza?
— Aśka, na litość boską, wiesz, że nie przepadam za twoim mężem, ale...Nie sądzę. Wydaje się być szczerze w tobie zakochany, nawet ja to widzę. Ta flądra, Podolska, od zawsze go chciała, ale on jej nigdy. Po prostu docenia jej umiejętności w pracy — odparła i uśmiechnęła się do mnie kącikiem ust, rzucając mi pospieszne spojrzenie, by po chwili w pełni poświęcać uwagę drodze.
![](https://img.wattpad.com/cover/109763195-288-k928755.jpg)
CZYTASZ
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...