Brymmmmm Brymmmm Brymmm......
Usłyszałam jakieś wkurwiające wyrczenie? buczenie? chuj wie jak to dziadostwo określić no, ale było denerwujące. Leżałam z nadzieją,że się po chwili wyłączy, no ale nie. Otwierając oczy pierwsze co zobaczyłam był wibrujący telefon. Gdyby to nie był telefon dawno by go tu nie było heh no, ale cuż. Chciałam wyłączyć budzik, ale moje oczy trafiły na napis DALSZA ROZMOWA NA TEMAT FILMU Godz. 13:00, a jest 10:23. Szybko podniosłam się i pobiegłam się ogarnąć, Lauren czy ty kiedykolwiek o czymś nie zapomnisz hmmm? Wymalowana wyszłam z toalety, w pokoju nie było Jacoba. Krokiem ,,Nie chce mi się nic'' zeszłam po schodach, podążając w stronę kuchni. Stanęłam jak wryta widząc gotującego Whitesides'a, a obok jedzących chłopców.
-Laauuren t y y sprowadzzzaj częścciejjj ttego Jacoba bo robbi zajebbiste żarciee- wydukał jakoś dziwnie Matthew.
-Ty to Jacoba nie będziesz wykorzystywał - poinformowałam go ostro.
-No aleee, alee..... - zaczął lecz mu przerwałam.
-Daj mi zjeść - uciszyłam Espinose od niechcenia - Śpieszę się.
Wszyscy patrzyli się na mnie wyczekująco jak powoli przeżuwałam omleta czy idk co on tam zrobił. To było zajebiste chyba zatrzymam bruneta jako swoją prywatną gosposię heh.
- Nawet, nawet zjadliwe - ich oczy wykazywały szok - No dobra są wyśmienicie zajebiste okk?
Kuchcikowi wielki kamień spadł z jego bijącego serca. Kącikiem oka zetknęłam na zegarek, który wskazywał planowaną godzinę mojego wyjścia.
-No to pizdochlasty na mnie już pora - posłałam im całusa w powietrzu, a Białej stronie (White sides /Whitesides/ ) szybkiego w policzek.
Chwyciłam jeszcze torebkę i wyszłam z domu.
12:50 stałam pod tym samym budynkiem co ostatnio, ufff zdążyłam. Przed przekroczeniem drzwi zetknęłam na swój wygląd, jak zawsze perfekcyjnie. Podeszłam zgrabnym krokiem do miło wyglądającej kobiety przy drewnianym biurku.
-Dzień dobry - blondynka odchyliła okulary zwracając swoją uwagę na mnie - Dziś o godzinie 13 miałam się spotkać z reżyserem Stylesem.
-Już sprawdzam - zaczęła wpisywać coś w komputer - Teraz Pan Styles przeprowadza rozmowę z Panną Gomez.
- Gomez? Chyba się pani przejęzyczyła, albo ja coś źle usłyszałam - byłam ogromnie zdziwiona.
-Złociutka ja nigdy się nie mylę - jej głos ani trochę się nie zmienił - Podaj nazwisko a ja sprawdzę na którą godzinę jesteś umówiona.
-Mendes - poprawiłam torebkę - Lauren Mendes.
- Nie ma żadnych informacji - na jej słowa moje oczy powiększyły się - Usiądź, a ja zapytam Reżysera.
Wstała i poszła pod czarne drzwi, zapukała cicho. Niespodziewanie moja noga zaczęła nerwowo się trząść, kurwa. Odwróciłam głowę, gdy do moich uszu dobiegł męski głos, brunetki już nie było. Po chwili bezczynnego czekania powróciłam do krainy Lauren heh. Głos kobiety sprawił, że automatycznie spojrzałam na nią i zaczęłam ją słuchać.
- Możesz wejść - wskazała na drzwi pod którymi wcześniej stała.
Bez zbędnych rzeczy i wgl zapukałam ostrożnie, ale nie cicho bo co to by było dla Mendes. Po cichym ,,proszę" znalazłam się w pomieszczeniu, zamykając za sobą drzwi. Gdybym wiedziała co zobaczę nie odwracała bym się, no ale cóż. Odwróciłam się i zobaczyłam Selene oraz przystojnego mężczyznę w brązowych loczkach na głowie. Facet gapił się na sztuczne cycki Gomez, które prawie wyłaziły z jej stanika.
-Yhmm - zwróciłam uwagę wcześniej zajętej sobą dwójki.
- O witam witam co cię do mnie sprowadza - brunet szybko się ogarnął.
- Ja miałam spotkać się z Panem i porozmawiać o filmie w którym mam grać główną rolę - powiedziałam to tak jak by to powinno być dla niego oczywiste.
-Ummm.. przykro mi, twoją rolę zagra ta dziewczyna z niesamowitym talentem pozwól, że ci ją przedstawię Selena Gomez -pokazał na nią ręką z dumą.
-Przepraszam, ale to ja miałam zagrać w tym filmie - próbowałam wyjść na miłą lecz gdyby go tu nie było Szmata nie miała by już tego swojego uśmieszki na twarzy.
-Naprawdę mi przykro z twojego powodu - odpowiedział jak by mówił to z pamięci - Możesz zagrać inną drugoplanową postać. Poczekaj gdzieś miałem tu scenariusz i wgl.
Zaczął szukać po wszystkich papierach na biurku lecz chyba nie znalazł tego co chciał.
-Czekajcie dziewczyny, chyba mam to w jakimś segregatorze, albo Klara ma. Minuta i już jestem - zniknął za innymi drzwiami.
-Oj ta sława - zaczęła teatralnie machając rękami - wszyscy się o mnie biją tylko po to bym była gwiazdą ich filmów.
-Ja wiem co ty knujesz -podeszłam do niej bliżej na niebezpieczną odległość - Robisz to specjalnie, ty nigdy nic nie robisz bez przemyślenia. Wiem, że i tym razem masz jakiś plan w zanadrzu. Ciekawi mnie tylko skąd wiedziałaś akurat o tym, że chciałam zagrać akurat w tym filmie.
-Ja za kogo mnie masz? - rzekła sztucznie wypychając sztuczne piersi.
-Za największą dziwkę stąpającą po tym świecie - nie zawahałam się mówiąc to.
Ta jak by się za czerwieniła za złości i wąchała się czy coś powiedzieć. Czekałam z zadowoloną miną bo wiedziałam, że suka nie wytrzyma. Warga jej nerwowo drgnęła, pochyliła się w moją stronę.
-Zniszczę cię, za wszystko - warkła - będziesz cierpieć po raz kolejny.
- Ta ta ta chyba prędzej ci się cycki rozwalą niż ja będę cierpieć - zaśmiałam się.
Wtedy do pokoju wparował reżyser z kilkoma teczkami.
-Lauren mam dla ciebie mnóstwo ofert - poinformował mnie wesoło - Tu na przykład możesz.....
-Może ja wpadnę innym razem, naprawdę mi się śpieszy - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ochhhh jaka szkoda - odezwał się plastik.
-Wpadnij innym razem, ja zawsze będę na ciebie czekał - porzegnał mnie miło.
Gdy znalazłam się już na zewnątrz odetchnęłam głęboko.
-KURWA - kopłam niewidzialny kamień, teraz zaczęło się we mnie buzować.
Czy kurwa ta szmata zawsze musi wszystko zniszczyć?
Wpierdala się w moje życie z taką prędkością jaką Carter potrafi zjeść wszystko ze swojego talerza.
Nie chcę rozdrapywać starych ran które śmierdzą przeszłością.
Szłam tak rozmyślając do chwili gdy ktoś pociągnął mnie za ramię. Że złością popatrzyłam się na tego osobnika, no nie no po prostu kurwa no nie, jeszcze jego brakowało. Hemmings Spoglądał na mnie z zadowoleniem na twarzy. Moja ręka chciała najwyraźniej znaleźć się na jego twarzy.- A co ty taka dziś wkurzona ? - zapytał wścipsko - Dziś jest zbyt piękny dzień na to by się denerwować.
-Ooo ten dzień jest tak zajebiście piękny jak ty palący się żywcem - posłałam mu mój uśmiech.
- Jest tak piękny, że aż idealny na zemstę - szepnął mi na ucho i zniknął w tłumie ludzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/97556036-288-k880194.jpg)
YOU ARE READING
Miłość? To chyba jakiś żart.
FanfictionCzy Lauren się zmieni? Czy Lauren przestanie bawić się chłopakami? Czy Lauren ktoś zawróci w głowie? Czy Lauren zmieni swoje nastawienie do życia? Czy znajdzie to czego szuka podczas podróży jaką jest życie? Okładkę zrobiła @MadamLeBieber :*