[27]

105 15 31
                                    


BAEKHYUN:


Byłem cholernie zadowolony z tego jak spędziliśmy wczorajszy wieczór razem z Chanyeolem. Siedzieliśmy nad serialem chyba do północy, a ja spokojnie nadrobiłem wszystkie odcinki. 

Co prawda on zasnął już koło 22:00, ale nie przeszkadzało mi to. Przynajmniej nie rzucał mi głupimi komentarzami.

Zdaję sobie sprawę, że mieliśmy szansę przeżyć ten czas o wiele ciekawiej i nawet wszystko szło w dobrym kierunku, dopóki nie usłyszałem głosu tego imbecyla. Zdenerwowałem się tak bardzo, że nie mogłem odpuścić i musiałem ukarać Chanyeola za niezamknięcie drzwi, albo po prostu za przyjaźń z tym blond idiotą. Nawet jeśli to była kara również dla mnie. Oboje byliśmy już przecież dosyć podnieceni, ale niestety Kai skutecznie zepsuł mi humor. 

Obudziłem się koło 9:00 i od razu potraktowałem to jako szansę od losu, ponieważ zajęcia miałem o 10:30. Ostatnimi czasy chyba wszyscy je olewaliśmy, więc postanowiłem, że dziś pójdę.

- Chan, wstawaj, idź do siebie. Zaraz wychodzę na zajęcia – zacząłem go szarpać za ramię przy okazji zastanawiając się, czy pary nie powinny porankami witać się buziakiem.

- Jestem u siebie, skarbie, a ty się stąd nie ruszasz – mruknął zaspanym głosem i przyciągnął mnie mocniej do siebie, co było naprawdę przyjemne.

Rozejrzałem się po pokoju, w którym spaliśmy i faktycznie wydawał się większy, niż mój dwuosobowy. Ponadto był w nim o wiele większy bałagan. No i oczywiście dwa łóżka oprócz tego, na którym leżeliśmy z Channiem. Dwa łóżka, na których leżały trzy trupy we wczorajszych ubraniach.

Na pierwszym Namjoon na plecach, do połowy odkryty, z rękami obok głowy i szeroko otwartymi ustami, zaś na drugim Jongin w podobnej pozie i z Zelo leżącym mu na klatce. 

Pf, zero klasy...

- Channie, ostatnio nie było mnie znowu prawie tydzień. Obleję przez ciebie ten semestr – zaśmiałem się i próbowałem wydostać z żelaznego uścisku mojego chłopaka.

Chanyeol niechętnie zaczął rozluźniać ramię, żebym mógł się jakoś wydostać, ale zanim całkowicie się odsunąłem podniósł się szybko i połączył nasze usta w delikatnym pocałunku, czyli już drugiej zdecydowanie przyjemnej rzeczy tego poranka. Umówiliśmy się na spotkanie w porze lunchu i cicho opuściłem jego pokój.

Gdy wszedłem do swojego zobaczyłem, że Luhan również jest już na nogach, natomiast Sehun nadal śpi zakopany w kołdrę.

- Cześć, Baek. Ty też dziś lecisz na zajęcia? –uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłem.

Po godzinie oboje wyszliśmy z akademika i odpalając poranne papierosy, szliśmy wolnym krokiem na uczelnię. Pogoda była tak piękna, że aż napełniała mnie pozytywną energią.

- Aha, ej! Zapomniałem spytać. Co to za niebieskowłosy przystojniak? Nie widziałem go wcześniej na uczelni – zagadał Luhan, a ja naburmuszyłem się na wspomnienie o Zelo.

- Weź, nie mów tak, Lu. To były Chanyeola... Przyjechał w odwiedziny – wymamrotałem.

- Były?! - blondyn aż pisnął, a ja zacząłem go uciszać.

Wyjaśniłem mu całą sytuację, która zastała nas ostatnio w moim pokoju, jak to Junhong wprosił się do środka i radośnie oznajmił, że zostanie tak długo jak mu się podoba. Wspomniałem również Luhanowi o żałosnym prezencie, który niebieskowłosy podarował MOJEMU chłopakowi.

- Pff, już go nie lubię – mruknął Luhan i chwilę szliśmy w całkowitej ciszy.

- O MÓJ BOŻE, MAM POMYSŁ – wrzasnął, a ja wręcz podskoczyłem.

Wait For It ✘ [chanbaek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz