01

3.3K 301 46
                                    

*Dwa lata później*

- Ej, brudasie! Łap! - Yoongi odruchowo złapał rzecz, rzuconą przez obcego mu chłopaka, ale kiedy spojrzał na swoje ręce, westchnął ciężko i odłożył na ziemię puszkę z resztką karmy dla psa. Wstał z chodnika, po czym odwrócił się od grupki, która zebrała się niedaleko, chcąc odejść jak najdalej. Przeszkodziła mu jednak czyjaś silna ręka, która zacisnęła się na jego ramieniu.

- Dajcie mi spokój... - warknął pod nosem Min, strącając dłoń. Zaczął iść przed siebie. Powoli i dość chwiejnie, ale co się dziwić skoro przez ostatnie kilka dni zjadł trzy małe, suche bułeczki, które starsza pani zostawia w reklamówce przy śmietniku. Nie miał siły na nic, a mróz panujący na dworze wcale mu nie pomagał.

- Nasz biedaczek coś się stawia! Chłopcy, myślicie, że powinniśmy nauczyć go szacunku do innych? - Yoongi usłyszał za sobą głośny śmiech i odgłosy zbliżających się kroków. Nie mając ochoty, ani siły na ucieczkę, przystanął po środku drogi, czekając na rozwój wydarzeń. Jednak w pewnej chwili zdał sobie, że nie słyszy, by ktokolwiek się zbliżał, więc niepewnie odwrócił się. Ku jego zaskoczeniu był całkiem sam. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ta grupka nie wychowanych nastolatków ot tak odpuściła sobie okazję do pobicia go.

Yoongi uznał to za swój szczęśliwy dzień i z lekkim uśmiechem skierował się do parku. Było mu dość zimno, ale przywykł już do tego.

Po tym, jak pochował swoją siostrę, sprzedał wszystko, co posiadał, by spłacić dług. Chciał zemścić się za jej śmierć, ale skończyło się tym, że przez miesiąc leżał w szpitalu w śpiączce.

Później nie miał do czego wracać. Nie miał domu, ani rodziny. Podejmował jakieś dorywcze prace, ale przez brak doświadczenia i nieukończoną szkołę, nigdzie nie chcieli go przyjąć na dłużej. Pomagał babciom robić zakupy i wyprowadzać psy, a w zamian pozwalały mu przespać się u nich w domu, wykąpać i zjeść cokolwiek. W ten sposób żył przez ponad rok.

Jednak to nie wystarczało. Chciał zacząć żyć, jak normalny człowiek. Z czasem uznał, że może przeprowadzka do większego miasta pomoże mu w tym. Łapiąc stopa, udało mu się dotrzeć do stolicy, gdzie przez pierwszy miesiąc pracował jako kelner w małej kawiarence. Podobało mu się to.

Właściciel poznał jego historię i wiedząc w jakiej jest sytuacji, pozwolił mu nocować na zapleczu. Yoongi był mu ogromnie wdzięczny. Wypłatę też miał mieć niczego sobie. Już miał plany, żeby wynająć jakiś pokój, czy małą kawalerkę. Jednak pech chciał, że pewnej nocy ktoś włamał się do lokalu. Włamywacz działał cicho i szybko, przez co Min, który miał dość mocny sen, nie był świadomy tego, co działo się za ścianą.

Właściciel na początku oskarżył Yoongiego, uważał, że to jego wina. Nie dał mu nawet szansy na wyjaśnienia. Jednak później sprawdził monitoring, przez co był zmuszony przeprosić chłopaka.

Niestety, właściciel stracił wszystko, co było cenne i nie był w stanie ponownie otworzyć kawiarni. Yoongi dostał swoją wypłatę za dni, które przepracował, ale było tego zbyt mało, by wystarczyło na wynajem czegoś na czas znalezienia nowej pracy. Tak więc Min znów wylądował na ulicy, ale przy odrobinie oszczędzania, nie głodował przez jakiś czas.

Po kilku tygodniach udało mu się zatrudnić na stacji benzynowej. Pracował tam dwa miesiące, a każdy grosz odkładał. Tam również właścicielka pozwoliła mu nocować w miejscu pracy, ale odcinała mu za to małą część pensji. Jednak i tak było to tańsze niż wynajem pokoju czy mieszkania.

Został zwolniony za to, że któregoś dnia pewien starszy pan, o wielkim brzuchu, długiej brodzie i poplamionej koszulce, zaczął się do niego przystawiać. Mężczyzna mówił po angielsku, przez co Min nie potrafił się z nim porozumieć, jednak kiedy zaczął zbytnio się zbliżać, Yoongi powiedział mu kilka słów za dużo, co niestety słyszała jego szefowa. Mimo iż klient nie znał znaczenia słów, skierowanych do niego, domyślił się, że nie było to nic przyjemnego, przez co uderzył chłopaka w twarz. Właścicielka stacji nie chciała słuchać wytłumaczeń Yoongiego. Zwolniła go jeszcze tego samego dnia. Na całe szczęście miał trochę odłożonych pieniędzy.

Minęło pół roku odkąd jest w Seulu. Od dwóch miesięcy szuka pracy, a od miesiąca żywi się jedynie resztkami, które ktoś mu podrzuci, bądź znajdzie. Na jego nieszczęście niedawno spadł też śnieg. Nie stać go było na cieplejsze ubrania, więc marzł całymi dniami, siedząc na dworze.

Jego rozmyślania o swoim życiu przerwało uderzenie w głowę. Syknął cicho, czując jak za kołnierz cienkiej kurtki wpada mu śnieg. Szybko zaczął otrzepywać się z resztek białego puchu i odwrócił się w stronę, skąd przyleciała kulka.

Niedaleko stała grupka chłopaków, których Yoongi wcześniej nigdy nie widział. W pierwszej chwili zwrócił uwagę na kolory ich włosów. Tylko dwóch z nich miało brązowe, ale wydawało się, jakby również były farbowane. Jeden miał jakby sprane czerwone, kolejny różowe, a ostatni czerwone, jakby trochę wpadające w rudy...

Min nie mógł się dłużej przyglądać, gdyż jeden z chłopaków w brązowych włosach przybiegł do niego.

- Przepraszam za nich! Tych dzieciaków czasem nie da się upilnować. Mam nadzieje, że nic ci nie jest? - z jego twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Wydawał się bardzo przyjaznym człowiekiem, ale Yoongi już raz zaufał chłopakowi, który wyglądał „przyjaźnie”.

- W porządku. - Min chciał odejść, jednak nieznajomy zatrzymał go, łapiąc za ramię. Wzdrygnął się lekko, ledwo powstrzymując od odepchnięcia go.

- Na pewno? Nie wyglądasz zbyt dobrze...

- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na „ty”. - warknął, mierząc nieznajomego wrogim spojrzeniem.

- Och, tak... Nazywam się Seokjin, a ty? - Yoongi prychnął tylko i odwrócił się, by zaraz ruszyć przed siebie. Na odchodne rzucił tylko swoje imię, nie przejmując się tym, czy chłopak to usłyszy, czy też nie.

Szedł przez kolejne alejki parku, aż dotarł do wyjścia. Przemierzał kolejne ulice, czując jak z każdą chwilą robi się coraz bardziej głodny, zmarznięty i słaby. W końcu dotarł do małego osiedla, pełnego domków jednorodzinnych, które w większości zamieszkiwali staruszkowie.

Widząc, jak starszy pan próbuje odśnieżyć podjazd, uznał to za swoją szansę. Powolnym krokiem zbliżył się do posesji.

- Dzień dobry, może potrzebna panu pomoc? - zapytał, starając się zabrzmieć przyjaźnie. Mężczyzna przyjrzał mu się dokładnie, po czym z lekkim uśmiechem skinął głową. Yoongi ucieszony złapał za dużą łopatę i zabrał się do pracy.

Odśnieżanie zajęło mu dłuższą chwilę, ale w zamian za to, staruszek, po rozmowie z żoną, zaproponował mu gorący posiłek i możliwość ogrzania się w ich domu. Yoongi zdecydowanie uznał ten dzień za niezwykle szczęśliwy. Miał nadzieję, że następne również takie będą.

* * * * * * *

Do następnego 👋

Just Stay With Me | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz