Yoongi uchylił powoli powieki, a przed oczami miał jedynie różowy sweterek Jimina. Dopiero po chwili dotarło do niego, że leży na Parku, a do tego czuł na swoich plecach jego małą dłoń. Chciał wstać, jednak Jimin trzymał go zbyt mocno. Przez moment leżał bez ruchu, wsłuchując się w jego spokojny oddech, lecz po chwili uznał to za niestosowne, więc ponownie próbował się podnieść. Bez skutku.
- Yoongi... - Min drgnął, słysząc zachrypnięty głos chłopaka. - Nie wierć się tak, próbuję spać... - jęknął i przyciągnął przyjaciela jeszcze bardziej do siebie.
- Ale... Jimin, leżę na tobie... Nie jest ci... No nie wiem, niewygodnie? - Yoongi podniósł głowę i przez chwilę przyglądał się jego spokojnej twarzy. Jimin westchnął cicho, otwierając zamknięte do tej pory oczy.
- Jakby tak było, bym cię zrzucił. Po prostu śpij... - mruknął, ponownie przymykając powieki. Jedną ręką wciąż przytrzymywał Yoongi'ego, by nie spadł, a drugą zaczął przeczesywać jego włosy.
W pomieszczeniu panował półmrok, jedynym źródłem światła była mała lampka stojąca w rogu. Przez dłuższy czas Yoongi leżał spokojnie, odprężony, wsłuchując się w miarowy oddech Jimina. Wiedział, iż jest to nieodpowiednie, jednak czuł się dobrze, nawet bardzo.
W pewnym momencie zaczął lekko drżeć, nic dziwnego, kiedy leżeli na kanapie bez żadnego okrycia. Nie wiedział, która jest godzina, ani czy Jimin już zasnął, jednak chłód na plecach i nogach sprawiał, że nie panował nad drżeniem ciała.
- Jimin... - szepnął, ale chłopak nie odpowiedział. Yoongi zaczął się wiercić, chcąc dosięgnąć koc, który leżał na drugim końcu kanapy, jednak jego starania spełzły na niczym. Po chwili usłyszał ciche westchnienie Jimina, przez co zastygł w bezruchu.
Ku zdziwieniu Yoongi'ego, Park przeciągnął go bliżej oparcia kanapy, a sam wstał, by po chwili wrócić z dużym, puszystym kocem. Posłał przyjacielowi radosny uśmiech, po czym znów ułożył się obok niego, przyciągając chude ciało Mina do, a konkretniej na siebie i okrył ich nakryciem. Jimin jeszcze nigdy tak się nie cieszył, że kupując meble do mieszkania, wybrał tak szeroką kanapę.
Później Yoongi jeszcze długo nie mógł zasnąć, podobnie jak Jimin. Obaj jednak myśleli, że ten drugi już dawno był pogrążony w głębokim śnie. Yoongi rozmyślał o swojej przeszłości i przyszłości, a Jimin o tym, czy Min zgodzi się zostać u niego na stałe. Póki co, Yoongi upierał się, iż zostanie jedynie do momentu, kiedy znajdzie pracę.
- Jimin, śpisz? - głos Yoongi'ego był ledwo słyszalny, ale byli na tyle blisko, że Parkowi to nie przeszkadzało.
- Nie... Nie mogę zasnąć...
- Ah! Pewnie ci niewygodnie! - chciał się podnieść, jednak ręka Jimina uniemożliwiła mu to.
- Leż spokojnie, nie o to chodzi. - zaczął kreślić palcami jakieś wzorki na plecach Yoongi'ego, a to sprawiało, iż odprężał się i był bardziej pewny swojej decyzji.
- Jimin... Czy... Mógłbym ci coś powiedzieć? - chłopak spiął się lekko, w duchu skacząc z radości, że Yoongi chce się przed nim otworzyć. Kiedy się zgodził, usłyszał, jak Min bierze głęboki wdech. Chciał dodać mu otuchy, więc zaczął gładzić jego włosy. - Kiedyś byłem bardzo szczęśliwy... - zaczął cicho, chowając twarz w zagłębienie pod szyją Jimina, któremu wcale nie przeszkadzał fakt, iż włosy Yoongi'ego łaskoczą go w policzek. - Miałem cudownych rodziców, kochaną siostrę, dużo przyjaciół. Chodziłem do szkoły i nawet byłem jednym z najlepszych uczniów. - roześmiał się krótko na swoje wspomnienia, jednak zaraz zamilkł. Jimin nic nie mówił, jedynie przeczesywał jego włosy. - Nie byliśmy jakoś bardzo bogaci, ale też nie martwiliśmy się o to, czy wystarczy na jedzenie, kiedy zapłaci się rachunki. Mama była nauczycielką w podstawówce, a tata księgowym. Było nam dobrze, aż do dnia, w którym pojechaliśmy na wycieczkę. Byliśmy w wesołym miasteczku i tata zabrał mamę na jakąś kolejkę. Hyegi była za mała, więc zostałem z nią. Wtedy... Coś się stało... Ta kolejka... Ona po prostu wyleciała... Nie wiem jak to się stało, ale po tamtych ludziach i moich rodzicach... Te ciała były w okropnym stanie... Hyegi tak strasznie płakała, a ja nie rozumiałem tego, co się stało... Byłem w takim szoku, że w momencie kiedy wszyscy z krzykiem uciekali, ja stałem na środku przejścia, patrząc na miejsce, gdzie te wagoniki spadły. - ciało Yoongi'ego znów zaczęło drżeć. Jimin okrył go szczelniej kocem i przyciągnął mocniej do siebie. Chciał mu przerwać, ale rozumiał, że musi się wygadać, dlatego nic nie mówił. Po prostu przy nim był. - Nie byłem na pogrzebie... Hyegi zabrała ciotka, ja nie byłem w stanie. Obwiniałem rodziców za to, co się stało, rozumiesz? Uważałem, że to ich wina, chociaż nie mieli na to wpływu... - Yoongi wziął głęboki wdech, starając się opanować kolejny napad płaczu. Jimin bez przerwy tulił go do siebie, głaskał po plecach i głowie. Nie chciał, by cierpiał i płakał. - Później... Później przygarnęła nas ciotka, ale ona nigdy nas nie lubiła. W domu traktowała nas jak powietrze, nawet kiedy gotowała, nie robiła niczego dla nas. Uważała, że jeśli nas przygarnęła, to więcej robić nie musi nic więcej. Miałem dopiero osiemnaście lat, a musiałem zająć się Hyegi. Pieniądze po rodzicach wystarczyły na całkiem długo, ale później było na tyle ciężko, że zrezygnowałem ze szkoły, znalazłem pracę w barze i wynająłem dla nas malutkie mieszkanie. Wszystko by było dobrze, gdyby nie grupka chłopaków, których poznałem w pracy. Handlowali narkotykami, w końcu wciągnęli mnie w to, bo wiedzieli, że potrzebuję pieniędzy. To miał być łatwy i szybki zarobek, ale od początku chcieli tylko mnie wykorzystać. Rzuciłem pracę w barze, żeby mieć więcej czasu dla nich. Naprawdę sądziłem, że uda mi się szybko zarobić... Ludzie się tak szybko od tego uzależniali... Miałem tylu stałych klientów... Aż w końcu przestali przychodzić i jak później się dowiedziałem, przedawkowali... To, co kupowali ode mnie... Sprzedając to gówno, zniszczyłem życie tylu ludziom... - dodał na koniec ledwo słyszalnie, po czym pokręcił głową, jakby dając znak, że więc nic z siebie nie wydusi.
Yoongi ciągle mówił bardzo cicho, zaciskając mocno dłonie na sweterku Jimina. Mówienie o tym sprawiało mu dużo bólu, lecz jednocześnie czuł swego rodzaju ulgę. Jimin był przy nim, słuchał, nie odtrącił. Yoongi był mu wdzięczny, ale nie potrafił mówić dalej.
Jimin przez dłuższą chwilę trawił słowa nowego przyjaciela. Właśnie trzymał w ramionach byłego dilera. Mimo to, nie czuł do niego jakiejś odrazy, a jedynie współczucie. Było mu żal Yoongi'ego, iż tyle musiał przeżyć, dlatego podjął decyzję.
- Po prostu ze mną zostań. - szepnął, nie przestając bawić się włosami Mina. Yoongi spojrzał na niego zdezorientowany, a Jimin jedynie uśmiechnął się uroczo. - Od teraz będzie już tylko lepiej. Nic złego już ci się nie przydarzy. A teraz chodźmy spać. - roześmiał się cichutko i jeszcze raz pogładził głowę starszego. - Dobranoc, hyung. - dodał, po czym przymknął oczy, a chwilę później pogrążył się w głębokim śnie. Jednak Min jeszcze długo nie mógł usnąć. Dziwiło go zachowanie Parka. Dla niego było niedorzeczne to, iż Jimin wciąż pozwala mu u siebie mieszkać.
Chciał być szczęśliwy, chciał wierzyć, że będzie lepiej. Chciał, naprawdę tego pragnął, ale nie potrafił.
* * * * * * *
W następnym rozdziale będzie trochę akcji, czy czegoś...
Tylko nie wiem, czy zrobić bardziej, czy mniej drastyczną wersję. Jak byście woleli?
Do następnego 👋
CZYTASZ
Just Stay With Me | YoonMin
FanfictionMin Yoongi - bezdomny chłopak, patrzył na śmierć własnej siostry, która została zabita przez to, że zadłużył się u podejrzanych typów Park Jimin - beztrosko żyjący chłopak, którego rodzice są na tyle bogaci, że nie musi martwić się o to, iż w przysz...