02

3.2K 277 87
                                    

- Taehyung, idioto! Patrz może, co robisz! Musiałeś celować akurat w bezdomnego? Jemu i tak pewnie jest ciężko, a ty jeszcze mu dokuczasz! - Seokjin jak zwykle starał się zabrzmieć surowo, gdy zwracał uwagę któremuś ze swoich przyjaciół. Wszyscy byli dla niego jak młodsi bracia i czuł, że musi się nimi opiekować.

- Och... Przepraszam, mamo... - trójka pozostałych przyjaciół zaczęła się śmiać, kiedy Tae udając skruchę, spuścił głowę. Sam ledwo powstrzymywał się od roześmiania.

- Co ja z wami mam... - westchnął zrezygnowany Jin, patrząc na twarze chłopaków. Po chwili sam zaczął się śmiać i kręcić głową. - Może już chodźmy po Kooka, co? Chyba zaraz kończy lekcje...

- Ej, Jimin! Idziesz dzisiaj na tę imprezę? - wspomniany chłopak spojrzał na Hoseoka i pokręcił smętnie głową.

- Obiecałem mamie, że pomogę dziadkowi... Ahg... Dziadkowie mają więcej służących niż moi rodzice, a ciągle chcą coś ode mnie...

- Ciesz się, że przynajmniej ci kupili ten apartament i nie musisz się z nimi męczyć na co dzień... - do rozmowy wtrącił się Taehyung. - Jak wspomniałem moim o wyprowadzce, to myślałem, że mnie wzrokiem zabiją...

- Jak Kook skończy szkołę, zamieszkacie sobie razem. - stwierdził Namjoon, który do tej pory milczał, a na twarzy Tae pojawił się lekki grymas.

- Chciałbym... Ale nasi rodzice nawet nie wiedzą, że jesteśmy razem... No wiecie... Jak syn wielkiego pana Kim może być gejem? Przecież to wstyd dla całej rodziny. Państwo Jeon też by uznali, że Kookie przynosi im wstyd... Czasami wolałbym nie mieć takich znanych rodziców, ale móc normalnie żyć... - chłopcy spojrzeli na siebie zdumieni, słysząc słowa przyjaciela.

- TaeTae... Dobrze się czujesz? - Seokjin lekko zaniepokojony przyłożył dłoń do jego czoła, ale ten ją odtrącił.

- Świetnie... - mruknął i przyspieszył kroku, zostawiając przyjaciół z tyłu.

- Myślicie, że ojciec znowu go męczył, żeby znalazł sobie dziewczynę? - całą czwórką zgodnie pokiwali głowami. Państwo Kim naciskali na syna, by znalazł sobie jakąś porządną dziewczynę, by w przyszłości przypisać mu ich firmę. Taehyung jednak nie chciał być żadnym szefem. Nie czuł się stworzony do tego. Dlatego zazdrościł Jiminowi, którego rodzice już zabezpieczyli na najbliższe kilkanaście lat jego i być może jego dzieci, o ile będzie je miał.

* * * * * * *

Yoongi był wdzięczny małżeństwu za możliwość ogrzania się i zjedzenia porządnego posiłku. Ku jego zdziwieniu zaproponowali mu również, by został na noc. Kobieta dała chłopakowi ubrania swojego syna, by nie musiał chodzić w tych brudnych i poniszczonych, które miał na sobie. W czasie, gdy Min brał gorącą kąpiel, pani Chaewon odnalazła w szafie ciepły płaszcz, który kiedyś kupiła swojemu mężowi na bazarze, ale on nie chciał go nosić. Yoongi czuł się niesamowicie, mogąc w końcu ubrać coś czystego.

Przez chwilę stał w łazience, przyglądając się swojemu odbiciu. Był blady, miał zapadnięte policzki i worki pod oczami, a mino to jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Przejechał palcami po świeżo ogolonej brodzie, ciesząc się, że w końcu pozbył się tego okropnego zarostu.

Pan Byungho przygotował dla Yoongiego łóżko w pokoju, który kiedyś zajmował ich syn. Kiedy Min wszedł do pomieszczenia, w oczach zebrały mu się łzy, ale szybko je odpędził.

- Nawet sobie państwo nie wyobrażają, jak bardzo jestem wdzięczny... - uściskał mocno starsze małżeństwo, na co oni zareagowali śmiechem. Czuł w sercu ciepło, którego dawno mu brakowało.

- Połóż się już spać, pewnie jesteś zmęczony... - Min pokiwał głową i ponownie im podziękował. Staruszkowie wyszli z pokoju, więc Yoongi ułożył się na łóżku. Było trochę stare i twarde, ale dla niego było ważne, że jest mu ciepło. Nawet lekko wystające sprężyny nie przeszkadzały mu w spokojnym zaśnięciu. Dawno nie miał okazji, by spać na normalnym łóżku, w czystej pościeli.

Następnego ranka obudził go zapach ryżu i kimchi. Podniósł się z łóżka i skierował do wyjścia z pokoju. Był wypoczęty jak nigdy. Kiedy chciał chwycić za klamkę, drzwi uchyliły się, a do środka zajrzała pani Chaewon. Zaprosiła go na śniadanie, więc z lekkim uśmiechem na twarzy, skierował się za kobietą do kuchni, gdzie razem z małżeństwem zasiadł do stołu.

- Planujesz coś teraz robić? - zapytał pan Byungho, ale Min jedynie wzruszył ramionami, po czym opowiedział, że szuka pracy, ale przez fakt, iż jest bezdomny, nie ma doświadczenia i nie ukończył szkoły, nikt nie chce go zatrudnić. - Och... To jest... Dość przykre... Zastanawiałem się trochę, czy któryś z naszych znajomych nie szukał kogoś do pomocy, ale nikt nie przychodzi mi do głowy...

- Mi podobnie... - staruszka podsunęła chłopakowi pod nos miseczkę kimchi, mówiąc, żeby jadł dużo, by później mieć siłę na szukanie pracy. Bardzo chciała mu pomóc, ale nie wiedziała jak.

- Nie szkodzi! I tak państwo dużo dla mnie zrobili. Jestem ogromnie wdzięczny. - odparł szczerze, uśmiechając się przy tym lekko. Po śniadaniu pani Chaewon zapakowała Yoongiemu trochę jedzenia do torby oraz dwa ciepłe swetry, by nie było mu aż tak zimno. Do tego dała mu płaszcz męża i gruby szalik.

- Mam nadzieję, że będzie ci w tym ciepło... Jeśli nie będziesz mógł znaleźć pracy, przyjdź do nas znowu. Nasz syn bardzo rzadko nas odwiedza, więc pokój ciągle stoi pusty... A ktoś do pomocy w domu zawsze mógłby się przydać... - Min pokiwał głową, po raz kolejny dziękując im za wszystko, co dla niego zrobili.

Otulony czarnym płaszczem i szarym szalikiem Yoongi, wyszedł na podwórko. Przez chwilę zastanawiał się, gdzie powinien się udać, aż w końcu stwierdził, że najlepiej pójść do centrum i rozejrzeć się za jakąś pracą. Teraz wyglądał dobrze i chciał to wykorzystać.

Jednak szczęście najwyraźniej go opuściło, gdyż przechodząc przez jedną z uliczek, która była skrótem, natknął się na nękających go nastolatków. Chciał im uciec, ale on był jeden, a ich sześcioro. Otoczyli go z każdej strony i śmiejąc się z niego, zaczęli okładać go pięściami i kopać na oślep. Yoongi starał się bronić, ale wciąż był słaby.

W końcu się poddał, co sprawiło, że grupka napastników znudziła się i już mieli odchodzić, kiedy jeden z nich wyciągnął z plecaka małą buteleczkę. Min nie zdążył przeczytać napisu na etykiecie, ale gdy jej zawartość wylądowała na nim, od razu zdał sobie sprawę z tego, co to jest. Sos rybny. Okropny smród uniósł się wokół niego, a sam zaczął kaszleć, gdyż mała ilość sosu dostała mu się do ust. Chłopcy zaczęli się głośno śmiać, po czym uciekli, zostawiając Mina samego.

Yoongi miał ochotę się rozpłakać, ale jakiś czas wcześniej nakazał sobie, że nie będzie pokazywał swoich słabości. Zrzucił z siebie płaszcz, mając nadzieję, że zapach nie przeszedł na inne ubrania. Na szczęście w porę zdjął nakrycie, jednak jego twarz i włosy wciąż były pokryte owym sosem.

Rozejrzał się w poszukiwaniu torby, którą dostał od starego małżeństwa. Jęknął cicho i usiadł na śniegu, widząc, że jej zawartość była rozrzucona po chodniku, a całe pożywienie podeptane i na pewno nie nadające się do jedzenia. Swetry również były całe w śniegu.

W ten sposób Yoongi, który myślał, że w końcu los się do niego uśmiechnął, znów został z niczym. Był przemoczony od śniegu, zmarznięty, a twarz miał poranioną i zakrwawioną. Żałował, że nie został w domu staruszków, ale było mu wstyd ponownie do nich pójść.

Just Stay With Me | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz