Rozdział 8

2.9K 173 141
                                    

- Tak to dzisiaj!!! - powiedziałam wstając z łóżka i ciesząc się jak dziecko.

Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białą koszulę i czarne spodnie. Dla jasności, ja nie noszę żadnych kiecek ani nic z tych rzeczy, bo nie lubię ich i źle się w nich czuje. Chyba że naprawdę muszę je założyć, ale to są WYJĄTKI. A zakończenie roku szkolnego to nie jest wyjątek.

Wyjęłam jeszcze z komody bieliznę i poszłam się ubrać. Kiedy się ubrałam zeszłam na dół szybko zjeść śniadanie. Oczywiście w trakcie grałam na telefonie :'). No a dlaczego nie?

Po zdjedzonym śniadaniu poszłam ubrać buty, no i wyszłam z domu.

~*~

Wracam sobie do domu spokojnie, bo mi się nigdzie nie spieszy. Albo właściwie spieszy mi się.

Jak byłam blisko swojego domu niczym Sonic pobiegłam do niego i wparowałam do mojego pokoju wywalając się przy tym.

- WAKACJE! - krzyknęłam na cały dom.

Podniosłam się z ziemi i szybko przebrałam się w co innego. Kiedy się przebrałam ten cały strój co miałam rano gdzieś rzuciłam w kont koło szafy, po czym podeszłam do biurka, wzięłam mojego 3DS'a i glebłam się na łóżko odpalając przy tym Oot (Ocarina of Time).

- WATER TEMPLE, NADCHODZĘ!

*5h później*

Obudziłam się przytulona do poduszki.

- Czyli jednak zasnęłam... - powiedziałam do siebie.

Wstałam z łóżka i się przeciągnęłam. Odłożyłam konsole na biurko, po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Kiedy weszłam zobaczyłam na niej kartkę.

- To do mnie? - powiedziałam patrząc na kartkę z moim imieniem.

Wzięłam kartkę do ręki i otworzyłam ją. Zaczęłam czytać... To od Patricka? Ale o co chodzi? Dobra nie ważne.

~*~

Siedziałam przy blacie nie mogąc uwierzyć w to co on napisał. Ta kartka... Właściwie list... Pożegnalny. Patrick się zabił. Już wiem że jak będę szła do szkoły nie spotkam go... Ani Emily... Co jest nie tak z tym światem? Emily wyjechała, Patrick się zabił... Straciłam dwóch najlepszych przyjaciół w tak krótkim czasie... A nie przepraszam został jeszcze jeden osobnik. Ben. Ten (kurcze, i co teraz?)... Pojeb. Tak. Elfi pojeb. Dobrze powiedziane.

Złożyłam kartkę i położyłam ją jak najdalej od siebie na blacie. Wstałam i poszłam do pokoju. Weszłam do niego i zamknęłam drzwi, po czym się o nie oparłam. Nie powstrzymując już emocji rozpłakałam się, zsuwając się po drzwiach na ziemię. Schowałam twarz w dłoniach szlochając bez przerwy.

- Dlaczego Patrick do cholery - powiedziałam cicho opierając głowę o ramę łóżka.

Zamknęłam oczy i powoli przestawałam płakać. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nie, nie przez drzwi. Ani przez okno, bo wtedy bym poczuła wiatr. Tylko wszedł przez mój telefon. Wiedziałam kto to, no bo nikt inny poza Benem tego nie robi.

- Co się stało? - zapytał się mnie kucając na przeciwko mnie i przyglądając mi się.

- No co... - zaczęłam otwierając oczy i wycierając łzy - straciłeś kiedyś najlepszego przyjaciela?

- Ja? Wiem że to dziwne, ale ja prawie nigdy nie miałem przyjaciół. W klasach jakich byłem zawsze znalazła się osoba która musiała coś komuś nagadać o mnie i w ten o to sposób ludzie odwracali się ode mnie. Tak się działo za każdym razem, dopóki ktoś nie pozbawił mnie życia... Ale po śmierci, trafiając do willi zyskałem przyjaciół. I co z tego że może i dziwnych. Ale prawdziwych - powiedział przytulając mnie do siebie.

Przytuliłam się do niego zamykając oczy i zapominając o wszystkim dookoła nas. Skupiłam się właściwie tylko na naszej dwójce.

- Kocha....

- Co? - zapytał się mnie patrząc na mnie.

- Dziękuję że tu jesteś - powiedziałam po czym ugryzłam się w język.

Dziewczyno, co ty gadasz...

Friends? It's just a word... / Ben Drowned (Love Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz