Rozdział 19

1.9K 118 41
                                    

- I co, wiesz jaką mam moc? - zapytałam się Bena, po 10 minutach patrzenia się mu w oczy.

- Nie - odpowiedział - ale masz ładne oczy.

- Aha, dobrze wiedzieć - powiedziałam siadając na ziemi - to co teraz? Mam iść z tym do Slendermana?

- On nic nie poradzi - odparł Jeff - musisz sama odkryć jaką masz moc.

- Ale jak ja mam, to zrobić? - zapytałam się go.

- Hah - zaśmiał się - zadajesz za dużo pytań. Odkryjesz, zobaczysz to.

Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam.

- Kiedyś napewno odkryję...

~*~

Przechadzałam się z Benem po lesie, trzymając go za rękę. Można to nazwać „romantycznym spacerkiem", ale bez nocy, gwiazd i księżyca. Jest za to niebo, chmury i słońce. Wiem, bardzo romantycznie.

- Ogólnie, to twoje oko, nie ma teraz tego znaku. Więc znak, pojawia się wtedy kiedy, będziesz używała mocy - powiedział Ben.

- Hmm, w sumie nie takie głupie - odparłam - chciałabym szybko odkryć tą moc.. Ciekawość mnie zżera.

- Nie dziwię ci się, gdybym sam miał takie coś to od razu chciałbym wiedzieć jaką mam moc - zaśmiał się Ben.

Również się zaśmiałam i lekko zarumieniłam. Jaki on jest uroczy. Jak dobrze że go mam, przynajmniej wiem, że on mnie w życiu nie zostawi. Kocham go, całym mym małym serduszkiem.

- Dobra Ben, może usiądźmy gdzieś, nogi mi już odpadają - powiedziałam zatrzymując się i siadając na trawie.

- Mówisz że chcesz gdzieś usiąść, jak właśnie usiadłaś. Julie? Co ty brałaś? - zapytał się mnie Ben siadają koło mnie.

- Jaaa? Nic haha - zaśmiałam się i położyłam na trawie - po prostu tak mam czasami, odbija mi i tyle.

- Dobrze wiedzieć - odparł łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce - kocham cię, Julietto.

- Ja ciebie też kocham Benełku.

Ben podniósł mnie i przytulił do siebie. Jaki on jest ciepły... I te jego perfumy, aaa. Oszaleć można.

- Słyszałeś to? - zapytałam go po chwili - ktoś tu jest. Gdzieś tam za drzewami.

- Ty serio coś brałaś - powiedział - tu nic nie ma Julie..

- Jest! - krzyknęłam - ja się nie przesłyszałam!

Wstałam z ziemi i otrzepałam spodnie z trawy. Nagle coś na mnie wyskoczyło. Z przerażenia padłam na ziemię patrząc na tą postać, kiedy ona nagle zatrzymała się. Jak to możliwe?

- Ben, uciekamy! - krzyknęłam łapiąc go za rękę i szybko zwiewający stamtąd.

~*~

Siedzieliśmy u mnie w pokoju i ciężko dyszeliśmy. Jeszcze nigdy nie uciekałam tak szybko przed kimś.

- Dlaczego on tak nagle się zatrzymaj w powietrzu? To w ogóle jest wykonalne? - zapytał się mnie Ben patrząc na mnie.

- Nie wiem - odparłam - może ja coś z nim zrobiłam... Znaczy, ja się tylko spojrzałam na niego, a on nagle zawisł sobie w powietrzu.

- Hmm... Masz teraz ten znak w oku.. Może to ta moc?

- Może tak być. Yay, w końcu odkryłam co to jest. Zatrzymywanie czasu.

Ben spojrzał na mnie zaniepokojony.

- Zatrzymywanie czasu? Już ktoś kiedyś miał taką moc. Nie wykorzystywała jej w dobry sposób. Jak z kimś walczyła to zatrzymywała czas i zabijała tą osobę jednym ciosem. Ten ktoś, kto ci dał tą moc to mógł być ten cosiek, tylko w formie ducha. Bo w sumie ta osoba nie żyje od dłuższego czasu..

- Skąd o tym wiesz Ben? Jaki znowu „cosiek"? O co chodzi?

- Ten „cosiek" był kiedyś jednym z nas. Zabijał wrogów, ale jakiś czas później i swoich towarzyszy. Ostatecznie Slender go zabił, ale nie spodziewał się że po śmierci, ta moc zostanie z ciośkiem, i ten cosiek da ją komuś innemu...

- To dobrze czy źle że ją mam? To już się zaczyna robić dziwne.

- Nie dobrze że ją masz. Osoba która ci ją dała może później przejąć kontrolę nad twoim ciałem.. I będzie próbowała zabić Slendermana jak i nas.

- C-co? Ja nie zamierzam was zabijać! Pozbędę się tej mocy! A ten cosiek zniknie z tej ziemi raz, na zawsze!

Friends? It's just a word... / Ben Drowned (Love Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz