Rozdział 1

2.7K 121 14
                                    

    Stałaś przy bramie Konohy i przyglądałaś się jej. Zastanawiałaś się czy wejść, może dużo się tu zmieniło? Tak dawno Cię tutaj nie było, to już jakieś 4 lata. Wtedy to Trzeci dał Ci zadanie, które miało wstępnie trwać ,,nieco'' krócej, ale napotkaliście z towarzyszami drobne problemy podczas ochrony księżniczki z bardzo odległej krainy. Dopiero miesiąc temu udało wam się stwierdzić, że w końcu kobieta jest bezpieczna, a wy możecie wrócić z raportami do swoich wiosek. Byłaś taka szczęśliwa z tego powodu, ale teraz... Stojąc tuż przed bramą do swojego domu, zaczęłaś się wahać. W końcu nikt tutaj na Ciebie nie czeka, nie masz nikogo. Twoi rodzice nie żyją od bardzo dawna, umarli gdy miałaś 12 lat. Znajomi z akademii i pracy nie kojarzą Cię, ponieważ wydajesz się im być... Zwyczajna. W sumie wolisz, żeby tak zostało.

    Z Twojego rozmyślania wyrwał Cię znajomy głos.

   - Masz tak zamiar tam stać, czy jednak wejdziesz?

    Odwróciłaś głowę w stronę, z której dochodził głos i zauważyłaś siedzących w jakiejś budce dwóch shinobi. Podeszłaś bliżej i ich poznałaś.

   - Izumo! Kotetsu! Jak ja się cieszę, że was widzę! – uśmiechnęłaś się do nich szeroko.

    Oni spojrzeli tylko na Ciebie niepewnie, przyglądając Ci się uważnie. Zaśmiałaś się cicho w duchu ,,jakie to typowe, nie poznali mnie''.

   - Przepraszam, ale czy my się znamy? – zapytał w końcu Kotetsu.

    Westchnęłaś cicho i kiwnęłaś głową. Wyjęłaś spod ciemnej bluzy ochraniacz ze znakiem Konohy. Obaj zmarszczyli brwi i przyglądali Ci się jeszcze bardziej.

   - (T.I.), (T.I.) (T.N.) – powiedziałaś lekko zarumieniona. Nie pamiętasz kiedy ostatnio ktoś przyglądał Ci się tak intensywnie, więc chciałaś to przerwać. Mężczyźni popatrzyli na siebie, gdy nagle ich oświeciło i spojrzeli na Ciebie zaskoczeni. Poczułaś, że robisz się bardziej czerwona niż wcześniej.

   - (T.I.)-chan?! – krzyknął Kotetsu – jak długo Cię nie było w wiosce..

   - Kotetsu – senpai nie było mnie chyba z 4 lata, ale chyba nic się nie zmieniło – Twój wzrok powędrował w stronę góry z twarzami Hokage – albo jednak trochę... Co się stało z Trzecim?

   - Trochę po tym jak wyruszyłaś w podróż zaatakował nas Orochimaru. Konoha była po tym strasznie zniszczona, wielu z naszych shinobi zginęło razem z Trzecim – tym razem odpowiedział Ci Izumo (nie wiem jak to odmienić ;-;).

    Popatrzyłaś na nich i skinęłaś smutno głową. Jednak sporo się zmieniło odkąd opuściłaś wioskę. Byłaś ciekawa kto teraz jest Hokage, ale nie chciałaś pytać chłopaków. W końcu niedługo sama zobaczysz go na własne oczy. Porozmawiałaś z nimi jeszcze chwilę i pożegnałaś się z nimi. Byłaś zmęczona po długiej podróży i chciałaś się w końcu położyć w swoim miękkim łóżku. Powędrowałaś powolnym krokiem do budynku administracyjnego Konohy. Rozglądałaś się po drodze, ale nie widziałaś żadnych zmian. Według Ciebie wszystko wyglądało jak 4 lata temu. Uśmiechnęłaś się pod nosem i zatopiłaś się w różnych wspomnieniach związanych z tym miejscem. Zamyślona nagle znalazłaś się przed drzwiami do biura Hokage. Zapukałaś i ku Twojemu zdziwieniu odezwał się stanowczy, kobiecy głos. Otworzyłaś je niepewnie, bo może pomyliłaś wejścia, ale nie.. Poznałaś to miejsce. Za ogromnym biurkiem siedziała blondwłosa, młoda kobieta z obfitym biustem. Delikatnie pochyliłaś głowę, ale ona dopiero po chwili zaszczyciła Cię swoim pytającym spojrzeniem.

   - Witam nową głowę wioski – kobieta uśmiechnęła się lekko, ale nic nie powiedziała – jestem (T.I.) (T.N.). Jestem kunoichi z Konohy i zostałam wysłana 4 lata temu na misję. Miałam ochraniać księżniczkę z kraju morza.

   - Z tego co wiem, co było zapisane w aktach – przerwała Ci kobieta – Twoja misja miała trwać 3 lata, a nie 4.

   - Owszem Hokage-sama. Miała trwać 3 lata, jednak niestety w tym czasie nie udało nam się wyeliminować wszystkich wrogów naszej klientki. Musieliśmy przedłużyć misję o rok. Wysłałam gołębia z informacją na ten temat.

    Kobieta kiwnęła głową i machnęła ręką, a Ty sięgnęłaś do plecaka i wyjęłaś przygotowane już wcześniej raporty. Blondynka zerknęła na nie ze zbolałą miną. Dopiero teraz zauważyłaś jak wiele różnych dokumentów leży obok niej. Ukłoniłaś się i wyszłaś. W końcu mogłaś iść do domu, Twoje łóżko czekało na Ciebie. Chociaż wszędzie pewnie było mnóstwo kurzu, ale nie było to dla Ciebie w tym momencie ważne, chciałaś się tam znaleźć jak najszybciej. Spieszyłaś się tak bardzo, że nagle wpadłaś na kogoś, przewalając go na ziemię.

   - Przepraszam! – pisnęłaś i spojrzałaś na potrąconą osobę. Z Twoimi (K.O.) spotkały się błękitne oczy. Zmarszczyłaś brwi i przyjrzałaś się uważniej twarzy chłopaka, który wstał i popatrzył na Ciebie pytająco.

   - Naruto - kun? – nie wierzyłaś, że to właśnie on stoi przed Tobą. Wydoroślał, pamiętałaś go jeszcze jako małego brzdąca (no może nie do końca takiego małego), który dopiero kończył akademię. A teraz był niewiele, ale jednak, wyższy od Ciebie.

   - (T.I.) onee-san?! To naprawdę Ty? – podskoczył radośnie i wyszczerzając swoje zęby w charakterystycznym dla niego uśmiechu, jednak aż tak bardzo się nie zmienił. – Jak ja dawno Cię nie widziałem? Wróciłaś z misji? Jak było? Długo już jesteś?

   - Naruto- kun, dopiero wróciłam. Jestem trochę zmęczona, chciałabym już się położyć, ale później chętnie Ci wszystko opowiem – kiwnęłaś mu głową na pożegnanie i chciałaś już pójść, ale on złapał Cię za rękę. – Coś się stało?

   - Onee-san, ale nie będziesz zła? – zmarszczyłaś brwi i pokręciłaś głową – no bo.. Wiesz.. – Zawahał się – bo jak Orochimaru zaatakował Konohę były takie ogromne węże i one niszczyły budynki. Zniszczyły też Twój dom. No inne mieszkania były odbudowywane, ale.. Ciebie nie było w wiosce. Ja im mówiłem, że wrócisz, ale uznali, że nie ma takiej potrzeby. Najpierw trzeba zbudować te domy, które ktoś zamieszkuje. – Patrzyłaś w dal zszokowana, właśnie się dowiedziałaś, że nie masz gdzie wrócić. – Onee-san? (T.I.) onee-san wszystko w porządku?

    Stałaś w osłupieniu. Tyle razy marzyłaś, żeby tutaj wrócić, do swojego małego, przytulnego domku, a teraz? Chłopak zaczął Ci machać dłonią przed oczami.

   -Yo Naruto! Kim jest Twoja znajoma? – usłyszałaś nowy głos za plecami, który kojarzyłaś.

   - Kakashi –sensei! – no tak... Hatake Kakashi, kopiujący ninja, jak mogłaś zapomnieć ten głęboki, lekko zachrypnięty głos? – To jest (T.I.) onee-san, właśnie wróciła z misji, ale jej dom został zniszczony i jej właśnie o tym powiedziałem, i ona się teraz nie rusza, i nie wiem, co mam zrobić.. – Chłopak wyrzucił z siebie szybki potok słów, a Ty na to tylko westchnęłaś cicho i postanowiłaś przesunąć się w bok, tak żeby widzieć obu rozmówców.

   - (T.I.) mówisz..? – Hatake podrapał się po karku i spojrzał na Twoją twarz. Znowu to samo, czyżbym aż tak się zmieniła? – Kojarzę kogoś o takim imieniu.. – mężczyzna odwrócił głowę i popatrzył w niebo, jakby na czymś się zastanawiał, po chwili pstryknął palcami. – Może chcesz przenocować u mnie? Dopóki nie znajdziesz nowego mieszkania oczywiście.. – Uśmiechnął się, przynajmniej tak Ci się wydawało, bo jedyne co widziałaś to jego przymknięte oko.

   - Bardzo dziękuję za propozycję Kakashi-senpai, ale odmówię. – Spojrzałaś na niego chłodno, może zbyt chłodno. – Na razie pomieszkam w swoim namiocie. – Kiwnęłaś głową i już chciałaś odejść, ale poczułaś uścisk na swoim nadgarstku.

   - Może jednak? – To był głos szarowłosego – ninja muszą sobie pomagać. To jak?

   - Ja... 



No to narazie tyle. Jeśli ktoś się tym zainteresuje - co dalej? Nasza reader idzie do Kakashiego, czy jednak woli namiot? :3 Zobaczymy, czy ktoś odpowie. Jeśli nie, to sama wybiorę. :P 

Pozdrawiam! Coni :)

✅Powroty | Kakashi x reader (Naruto)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz