Rozdział specjalny 1. ,,Jak pies z kotem''

1K 35 5
                                    

     Ten rozdział jest z okazji 300 gwiazdek dla mojej książki! Nie wiem jak wyszedł, jest śmieszny, ale nie wiem, jak wam się będzie go czytać. (Sprawdźcie czy czytaliście wczorajszy dodatek!) Więcej napiszę pod koniec rozdziału ;)

    Piękny kot o (K.W.) sierści z (I.K.) plamkami przechadzał się dostojnie po ulicach Konohy. Nie miała właściciela, bo żaden nie spodobał mu się na tyle, żeby mógł zostać tam dłużej niż kilka dni. Nie była głodna, zawsze potrafiła znaleźć sobie jakiś posiłek, albo poprosić jakiegoś człowieka, żeby jej dał. Nie chciała być zwykłym domowym kotem, bo bardzo ceniła sobie wolność i to, że mogła chodzić, gdzie chce.

     Przysiadła sobie na jakimś schodku i wpatrywała się w niebo. Polizała się po łapce i położyła, zapadając w sen, z którego została brutalnie wyrwana. Usłyszała szczekanie, zbliżające się w jej stronę w zastraszającym tempie.

    - Kot, kot, kot!! Czuję kota!

    - Złapmy tego pchlarza, chcę się z nim pobawić.

    Tak, zwierzęta też mają swój język i ona wiedziała, że nie ma czasu na zastanawianie się. Najeżyła się, prychnęła i zaczęła biec przed siebie. Była przerażona, gdyż psy były coraz bliżej, aż poczuła jak coś wbija się w jej przednią łapę. Syknęła, zauważając czerwoną ciecz, ale nie mogła się zatrzymywać, wbiegła w jakąś uliczkę, mając nadzieję, że uda jej się tu ukryć. Okazało się, że to była ślepa uliczka i nie miała nawet w jaki sposób wdrapać się na dach.

     Stanął przed nią czarny pies, a za nim dwa mniejsze, jeden żółty, a drugi różowy.

    - I co teraz kiciuchu? Po co Ci to było? – Zaczął podsuwać się do kotka, który cofał się do tyłu, aż wpadł na ścianę.

    - I co Sasuke? Co mi zrobisz teraz? Zostaw mnie w spokoju! – Warknęła cicho (T.I.), chociaż ból przepełniał każdą cząstkę jej ciała.

    - Bawić się! Chcę się pobawić! – Krzyknął żółty pies, podchodząc do niej bliżej i szczerząc kły.

    - A mnie to nudzi. Mogę pójść? – Odezwała się różowa.

    - Nigdzie nie idziesz Sakura, trzeba dać temu sierściuchowi nauczkę, że nie ma prawa się istnieć, jak się nie ma dla kogo. – Powiedział ich czarny przywódca.

    - Nie znalazłam odpowiedniego człowieka, z którym chciałabym zostać.

    - Bo jesteś nic nie warta i to nikt nie chce Ciebie – prychnął Sasuke, a kocicy zaszkliły się oczy.

    - Odszczekaj to!

    - Bo co mi zrobisz – ogromna, czarna łapa opadła na (K.W.) sierść, przyduszając mniejsze zwierzę do ziemi. - Rozprawię się z Tobą raz na zawsze – warknął, przybliżając kły do głowy kota. (T.I.) zamknęła oczy, szykując się na śmierć. Miała nadzieję, że szybko pójdzie i że jednak jest jakiś zwierzęcy raj. Bo w sumie nie zrobiła nic złego. Więc mogłaby trafić do nieba, prawda?

    - Zostawcie ją – usłyszała głośne szczeknięcie i nacisk na jej kark zniknął.

    Otworzyła jedno oko i ujrzała srebrną sierść. Psią. Nowy zwierzak zjeżył się, był większy od każdego z jej prześladowców, a co za tym szło? Na pewno był dużo silniejszy. Pozostała trójka uciekła skomląc i podkulając ogony. Kocica w końcu mogła ujrzeć pysk swojego wybawcy – rosłego wilczura z czarnymi oczami, blizną przechodzącą przez lewe oko. Przyglądał jej się uważnie i uśmiechnął się – po psiemu.

✅Powroty | Kakashi x reader (Naruto)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz