- Anastazja, wstawaj! - krzyknął mój ojciec z końca pokoju.
- Zaraz - Przykrywając się szczelnie białą kołdrą, przewróciłam się na drugi bok, plecami do niego.
- Ja muszę iść do pracy, a ty się zaopiekuj bratem - powiedział stanowczo, po czym zamknął drzwi do mojego pokoju.
Przewróciłam się ponownie na bok, aby zasnąć. Nic z tego. Zmieniłam pozycję, aby leżeć na brzuchu. Zamknęłam oczy i wyrównywałam oddech.
Zaraz mnie szlak trafi! Przykryłam się kołdrą po czubek nosa, po czym skopałam ją na ziemię.
Podniosłam z podłogi pierzynę, przykrywając tylko nogi.- Nie wytrzymam!- szepnęłam.
Wstałam po pięciu minutach, ponieważ nie potrafię zasnąć, gdy ktoś mnie obudzi rano. Myślałam, że zaraz wyjdę i uduszę ojca gołymi rękoma, to jego zasrany obowiązek, żeby zajmować się moim bratem, a jego synem! No, ale wiadomo do pracy nie może go wziąć.
Spojrzałam na zegarek, który wisi na mojej kremowej ścianie obok komody z książkami do pierwszej klasy liceum. Wskazówki wskazywały ósmą rano. Mój opiekun miał do pracy na dziewiątą, ale zawsze chodzi wcześniej. Nigdy nie dowiedziałam się czemu, ale mam plan, żeby trochę go pośledzić i zobaczyć gdzie chodzi przed pracą, ale to dopiero w sierpniu, a był początek lipca.Szeroko otworzyłam drzwi mojej jasno różowej szafy i wyjęłam ubrania na dziś, czyli krótkie czarne spodenki z wysokim stanem oraz crop top z napisem ,, I'm in charge". Zamknęłam szafę i wolnym krokiem podreptałam po zimnej podłodze do mojej łazienki w pokoju.
Umyłam się szybko i dokładnie rozprowadzając mój brzoskwiniowy żel do kąpieli, już trochę zwalniając tempo ubrałam się i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.
Spojrzałam na ekran telefonu, aby zobaczyć, która jest godzina. Było prawie wpół do dziewiątej, więc trzeba było obudzić brata na śniadanie.
Otworzyłam drzwi do jego małego pokoju. Na łóżku leżał pięcioletni Wiktor, miał krótko przystrzyżone blond włosy oraz piękne niebieskie oczy, które tak bardzo mu pasowały. Z charakteru bardzo przypominał mi mamę - zawsze była uśmiechnięta i martwiła się o wszystko, co żyło i oddychało.
Ja natomiast jestem ciemną blondynką, po ojcu i mam ciemne brązowe oczy. Mierze metr sześćdziesiąt, jestem strasznie niska jak na swój wiek, chociaż niektórzy mówią, że wzrost dodaje mi uroku, co raczej znaczy dobrze. Ale chciałabym, być troszeczkę, tak ociupinkę wyższa, aby serio nie wyglądać jak każeł przy wysokich ludziach.
Podeszłam wolnym krokiem do jego łóżka i zaczęłam go szturchać.
- Wstawaj Malcu.
- Już, chwile - odpowiedział mi blondyn, zrzucając rękę z łóżka.
- Za pięć minut widzę cię w kuchni - usmiechnęłam się.
Wyszłam z jego pokoju tak samo jak weszłam.
- Co ja mu zrobię na śniadanie?
Wyciągnęłam z lodówki składniki na naleśniki i zaczęłam przygotowywać ciasto.
- Siadaj, zaraz ci podam - powiedziałam ciepłym tonem do brata, który usiadł do stołu. Położyłam naleśnika na talerz i podałam mu.
-To co dziś robimy? - zapytałam Wiktora, gdy skończyliśmy jeść.
- Na plac zabaw!
- A czemu akurat na plac zabaw?! Byliśmy tam ostatnio, może chciał byś gdzieś indziej iść?
- Nie. Chcę na prac zabaw - powiedział stanowczo Wiktor.
Każde dziecko uwielbia plac zabaw, ale mój brat, chyba się w nim zakochał. Gdziekolwiek nie będziemy i zobaczy plac zabaw. Momentalnie musimy tam iść, bo on normalnie nie odpuści. No cóż. Chociaż się wybiega i będzie spał lepiej.
CZYTASZ
,,Niezdecydowana"//Naruciak
FanfictionKażdy ma w życiu trudne chwile. Jedni umieją sobie z nim poradzić, drudzy myślą o śmierci jak o dawnym przyjacielu, z którym wreszcie chcą się spotkać. Zazwyczaj dotrzymują słowa, chronią swe skrzydła u śmierci. Nie zawsze im się dobrze ze śmiercią...