Minął tydzień od tam tej akcji. Próbowałam zapomnieć o Adamie. Zaczęłam interesować się nauką. Ciemno włosy próbował się ze mną kontaktować, dzwonić do mnie, pisać oraz przychodzić po mnie.
Spojrzałam na zegarek, który wisi na jasnej ścianie od sali od polskiego. Jeszcze tylko dziesięć minut do końca tej lekcji i mogę iść do domu. W klasie dużo osób mnie polubiło, oczywiście, nie wiedzą jaką mam przyszłość.
Nagle poczułam lekkie szturchnięcie z prawej strony. Spojrzałam na chłopaka, który siedział koło mnie. Ma na imię Alek, jego tęczówki są koloru niebieskiego i jest blondynem. Włosy ma długości do uszu i spięte w kucyka. Chłopak ma bardzo duże branie w szkole.- Może wpadnę dziś do ciebie na kawę? - zapytał.
- W sumie i tak nie mam co robić. Chociaż się poznamy - uśmiechnęłam się do niego.
Po dzwonku zeszłam na dół do szatni, aby ubrać kurtkę. Alek ubrał kurtkę i czekał na mnie przed Liceum.
- Daleko mieszkasz? - zapytał.
- Z jakieś 500 m.
Przez całą drogę szliśmy w ciszy. Weszłam z nim do bloku. Znalazłam klucze do mieszkania i weszłam z nim. Byłyśmy sami w domu, ponieważ ciocia z bratem pojechali do Katowic, do babci.
- Chcesz coś pić? - zapytałam gościnnie.
- Przyniosłem - uniósł dwie flaszki do góry.
Pov Adam
Chyba powinien do niej zadzwonić. Chce z nią to wyjaśnić. Wybrałem jej numer i bez czynnie próbuje się dodzwonić.
Wyszłem z mojego mieszkania, pukając do drzwi Any. Słyszę jakieś krzyki. Bez zastanowienia naciskam na klamkę i drzwi się otwierają.
Weszłem w głąb domu. Krzyki były co raz głośniejsze.
Otworzyłem drzwi do jakiegoś pomieszczenia.
Zobaczyłem Ane, z jakimś chłopakiem.
Ana była przywiązana do łóżka i pół naga. A chłopak ewidentnie podniecony.- Adam, co ty robisz? - zapytała we łzach dziewczyna.
Poszedłem do chłopaka i uderzyłem go z pięści w twarz. Chłopak oddał mi, a ja poczułem jak coś lepiącego spływa mi z nosa. Uderzyłem jeszcze raz, ale mocniej. Chłopak ma rozcięty łuk brwiowy.
Chciał mnie jeszcze raz uderzyć, ale odszedł.-Co się tu stało? - zapytałem.
- On ... - nie mogła się wysłowić - przyszedł do mnie. Napiliśmy się. Ja zgonowałam i obudziłam się tutaj - zaczęła płakać.
Podeszłem do dziewczyny i odwiązałem ja od łóżka. Dziewczyna przytuliła się. Ja się od niej odsunęłem.
- Przyniosę coś, abyś się ubrała.
Wstałem i wybrałem jej ubrania. Dziewczyna natychmiast się w nie ubrała i przytuliła się do mnie.
- Ana, ja przepraszam - zaszeptałem.
- Zamknij się - poczułem ciepłe usta na moich.
Boże, chyba mam stado motylki w brzuchu. Takie piękne uczucie.
Zaczęłem powoli poruszać ustami, oblizujac jej dolną wargę, pozwalając o dostęp. Po chwili nasze języki znalazły wspólną melodie. Moja rękę jeździła góra dół po jej plecach. Po chwili poczułem jak dziewczyna ciągnie mnie lekko za moje włosy. Na to mój kolega się odezwał.
Ana lekko poprawiła się, ocierając się o niego. Na co jęknęłem z podniecenia. Dziewczynie się to chyba spodobało, bo uśmiechnęła się przez nasz pocałunek. Zmieniłem bieg naszej melodii i ugryzłem lekko jej wargę. Na co ona zajęczała. Moja ręka zjechała trochę niżej i spocząła na jej pośladku i lekko ją tam uszczypłem. Znowu jęknęła mi w usta. Nasz pocałunek zmienił się w wielkie uczucie pożądania i tęsknoty.
Dziewczyna zjechała rękoma do mojego przyjaciela.
Oderwałem się raprownie od dziewczyny.- Ja nie chce cię wykorzystać, Ana - spojrzałem w jej oczy.
- Ale ja tego chce - uśmiechnęła się - Tęskniłam za tobą.
- Ana, jesteś pod wpływem alkoholu - stwierdziłem.
- Jestem już trzeźwa. Adam ja tego chce.
Pocałowałem raptownie dziewczynę z myślą, że jeżeli tego chce, to nie powinna tego żałować. Ona na prawdę mi się podoba.
Nasze języków znalazły znowu własną melodie. Dziewczyna lekko pociągnęła mnie za końcówki włosów, pragnąc więcej.______________________________________
Dzień dobry, kochani!
Mam nadzieje, że się podoba.
Teraz mam pytanie do was: mam opisać ich przeżycie?
Pokażcie aktywność
CZYTASZ
,,Niezdecydowana"//Naruciak
FanfictionKażdy ma w życiu trudne chwile. Jedni umieją sobie z nim poradzić, drudzy myślą o śmierci jak o dawnym przyjacielu, z którym wreszcie chcą się spotkać. Zazwyczaj dotrzymują słowa, chronią swe skrzydła u śmierci. Nie zawsze im się dobrze ze śmiercią...