Rozdział 21

659 27 4
                                    

- Wyjdziesz za mnie? - Adam klęknął na jedno kolano. Jest ubrany w czerwoną marynarkę pod nią widać białą koszulę. Włosy jak zawsze starannie ułożone na bok za pomocą lakieru. 

- Tak! - krzyknęłam na całą restauracje. 

Chłopak momentalnie wstał i mnie do siebie przyciągnął i objął mnie w mocnym ucisku. 

- Ana, wstawaj dziesiąta jest - szturchała mnie ciocia. 

Otworzyłam nie chętnie powieki i moim oczom ukazała się moja opiekunka. 

- Ogarnij się i czeka na ciebie śniadanie na stole - puściła do mnie oczko i wyszła z mojego pokoju .

Usiadłam na łóżko po turcku. Sięgnęłam po telefon, który leżał pod poduszką. 

3 nieodebrane od Adam<3

O boże, ciekawe co chciał. Wybrałam jego numer i nacisnęłam połącz. 

- Tak? - odebrał po 3 sygnale. 

- Dzwoniłeś - odparłam z chrypką. 

-No dzwoniłem, ale chyba spałaś - zaśmiał się. 

- Spałam, a co się stało, że dzwoniłeś? - zapytałam nie śmiało. 

- Chciałem ci przypomnieć o naszej dzisiejszej rance. 

O nie! Jak ja mogłam zapomnieć?! Jak można zapomnieć ranki z kraszem? Jestem idiotką do kwadratu. 

- YYY 

- Ubierz się ładnie, dobra muszę lecieć nagrywać odcinek, będę po ciebie za 4 godziny, papa - rozłączył się. 

No to pięknie. ,,Ubierz się ładnie" to znaczy w co? Jest październik, w co ja mogę się ubrać? Ja nawet nie mam odpowiednich ubrań na takie spotkanie. Idiotyzn do sześcianu. Facepalm . Wstałam z łózka, przeciągłam się lekko i podeszłam do szafy. 

To nie, wyrzuciłam po kolei ubrania z szafy. 

- To też nie. 

Przeczesałam całą szafę. Usiadłam na podłodze, boże co ja się ubiorę? Ja nigdzie nie idę! Zostaje w domu! 

- Co się stało? - weszła blondynka do pokoju. 

- Ja nie mam w co się ubrać - schowałam w dłonie twarz. 

- Idziesz na randkę z Borutkiem - objęła mnie 

Kiwłam lekko głową na potwierdzenie jej zdania. 

- Chodź, zjemy coś i pójdziemy coś kupić? 

Wzięłam z twarzy ręce i spojrzałam na nią. 

- Na prawdę? - zapytałam nie dowierzaniem. 

- Tak. 

Przytuliłam ciocie jak najmocniej się dało. Kocham ją! Nigdy praktycznie nie byłam na zakupach. Tata zawsze kupywał mi ubrania, bo ja nie miałam ochoty wychodzić z domu. 

Wstałam z podłogi, aby zjeść te śniadanie. 

***

- Może ta? - wyjęła z wieszaka kolejną spódniczkę rozkoszowaną. Ta akurat była szara z czarną koronką na końcu. 

- Daj przymierze. 

Wzięłam od niej ciuch i poszłam szybko do przymierzali. Chodzimy po sklepach już dwie godziny. Kupiliśmy już sporo ubrań, ale nie takich abym mogła iść z Naruciakiem. Ehh, nie wolno się poddawać. 

- I jak? - spytałam cioci. 

- No no, nieźle. Bierzemy i ubierasz ją, sama się zobacz. 

Spojrzałam w lustro i wyglądałam inaczej. Tak zadbanie, kobieco. Wooow. 

Przebrałam się i poszliśmy od razu do kasy. Zaszliśmy jeszcze do rossmana, aby kupić jakieś kosmetyki. Oczywiście, nie znam się na malowaniu, ale moja ciocia przeszła kurs kosmetyczny, więc jej ufam. 

***

- Teraz idź i się zobacz. 

Jestem już cał wystrojona, od stóp do głów. Spojrzałam w lustro. Woow, z zaskoczenia zasłoniłam usta ręką. 

- Woow 

-Adamowi się spodobasz - puściła mi oczko. 

Naszą rozmowe przerwało pukanie do drzwi. Moja opiekunka od razu poszła otworzyć. 

-O dzień dobry, jest Ana? 

- Tak jest, wejdź. 

Po chwili czułam jak chłopak obejmuje mnie od tyłu. Jak on tak szybko chodzi? 

- Wyglądasz pięknie - szepnął mi do ucha. 

- No gołąbeczki. Idzcie już. 

Ubrałam czarne szpilki, które oczywiście kupiła mi ciocia, wyszliśmy z domu, Adam od razu mnie objął i poszliśmy do winy. 

- Proszę - otworzył mi drzwi do ubera. 

Wsiadłam ostrożnie, aby nic nie było nic widać. Wiecie co mam na myśli. 

***

- Na nazwisko Zimmerman 

- Stolik 13 przy oknie. 

Spojrzałam na Adama, jest ubrany w czerwoną marynarkę oraz rurki. Właśnie rurki! On i rurki! 

Usiedliśmy przy naszym stoliku, wzięłam menu i zaczęłam wybierać danie. Boże, jak tu drogo! O nie. Jak byśmy nie mogli iść na pizze czy coś. 

- Dzień dobry, mógłbym przyjąć zamówienie?  - zapytał zbyt znajomy głos. 

Odłożyłam menu i spojrzałam na mężczyznę. 

Boże, czemu zawsze musi mnie spotkać, nie!

- Ana, szmato, co tu robisz - zasyczał mój ojciec. 

Wstałam pośpiesznie z miejsca, chcąc uciec, niestety mój kochany tatulek złapał mnie za biodra. 

- Puść mnie! - wydarłam się. 

- Nie krzycz tak - klepnął mnie w dupe. 

- Puść ją 

Poczułam jak mnie puszcza, więc nie zwracając uwagi co się a mną dzieje, wybiegłam z restauracji. Czemu zawsze ja? Czy ja nie zasługuje na odrobinę szczęścia? 


___________________________________________________________________

Dzień dobry kochani!

Jak sie podoba rozdział? 

Chcecie takie dłuższe rozdziały czy nieco krótsze? 

Pozdrawiam 


,,Niezdecydowana&quot;//NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz