Adam patrzył mi się z ciekawością w oczach.
- Jak masz na drugie imię? - zapytał.
- Nikola, a ty?
- Robert.
Adam Rober Zimmermann, nawet pasuje jak do niego. Skubany, ten ma życiu prosto.
- Lubisz śpiewać? - zapytałam
- Dla wygłupów - zaśmiał się.
- Ulubione zwierze? - zapytał
- Ciężkie nie powiem, króliki - uśmiechnęłam się
- Piona - przybiłam z nim pionę.
Zadawaliśmy sobie pytania przez pół godziny i dowiedziałam się, że:
- Jego ojciec miał loczki
- Widział swojego ojca 2 lub 3 razy w życiu i nie chce go więcej widzieć
- Kiedyś miał psa Galusa ale pies został z jego dziadkiem gdy chorował a potem wpadł pod samochód
-100 tyś subów wybiło mu w święta
- Jest jaroszem.
- Jego ulubiony serial to Gra o tron.
- Adam boi się horrorów
- był w szkole zagranicznej.
Wstaliśmy z podłogi, po czym Adam poszedł do łazienki umyć ręce. Spojrzałam w tym samym czasie na godzinę, 18:25. No to zaraz trzeba spadać. Nagle usłyszałam charakterystyczne pukanie do drzwi, więc bez zastanowienia przeszłam przez pokój Adama i utworzyłam drzwi wejściowe do domu.
- Hey Aaanaa - powiedział pijany Krex, który był oparty o Zbirka.
Odeszłam od drzwi, aby mogli wejść.
- Sorry Ana, dziewczyna z nim zerwała - tłumaczył Zbirek.
- Spoko nie ma sprawy. Idź go gdzieś połóż, żeby nie zwymiotował, bo Adam się wkurzy - zaśmiałam się.
- Ty się nie śmiej, raz jak zwymiotowałem na dywan, to musiałem go prosić o przebaczenie - zaśmiał się, zanosząc Krexa do jego pokoju.
- Co się dzieje? - Zapytał Adam wychodząc z pomieszczenia.
- Adaamm, tyy mój Buraku, jesteś dla mnieee wszystkim - Krex upadł na kolana przed Naruciakiem.
- Dobra stary już - zaśmiał się czarno włosy.
- Proszę, chociaż ty mnie nie zostawiaj. Ta, Ta ona mi się na prawdę podobała. A ona, ona mnie zostawiłaaa. Ana - zwrócił się do mnie - nie bądź taka dlaaa Adama, to nieeebiański chłopaaak, bożee ile on dla mnie zrobiił. Nie zrań gooo. Będę żygać! - ostatnie zdanie wykrzyczał.
- Na balkon! - zawołał Zbirek.
Krex wstał i bardzo chwjejnym krokiem udał się do łazienki. Po chwili słyszeliśmy jak Krex wymiotuje.
- Adam! - zawołał Krex
- Śpij tam! - zaśmiał się.
- Często to się zdarza? - zapytałam chłopaków bez namysłu.
- Jak jest okazja, to pijemy. Jak nie ma to nie potrzebujemy - wyjaśnił Zbirek.
- Adam, skocz po pół litra, mam okazje - zaśmiałam się.
- Jaką? - zapytali równo.
- Jutro idę do szkoły - zaśmiałam się głośniej.
- Ty się nie śmiej, trzeba to opić - spoważniał Zbirek.
Adam ubrał buty i wyszedł z mieszkania do żabki, aby kupić jakiś alkohol. Usiadłam na krześle w kuchni z współlokatorem Adama.
- Adamowi się podobasz - popatrzałam na Zbirka.
- Co? - What? Ja? Jakim cudem? Ja? Nieee.
- Mówił mi wczoraj - patrzał w dal.
- Aha
Na tym nasza rozmowa się chyba skończyła, bo Adam przyszedł do mieszkania z alkoholem. Wypiliśmy tak trochę za dużo i świat zaczął mi leciutko wirować. Poczułam jak ktoś unosi mnie i kładzie na czymś miękkim.
- Teraz moja droga się zabawimy - ktoś szepnął mi do ucha.
Otworzyłam momentalnie oczy i to był Zbirek. No go chyba pogrzało. To, że mam słabą głowę do alkoholu, to nie musi mnie wykorzystywać.
- Aaadam! - krzyknęłam na całe mieszkanie
- Cicho bądź, chyba nie chcesz trójkącika.
- Wole nawet czworokąt, ale bez ciebie - uderzyłam go w twarz.
Wstałam pospiesznie z łózka Zbirka. Wyszłam chwiejnym krokiem z jego sypialni i odnalazłam Adama przy kieliszku wódki. Chłopak zauważył mnie. Wstał i podszedł do mnie.
- Co się stało, że wołałaś? - odgarnął moje włosy z ramienia.
- Nic takiego.
- Zatańczymy? - w tle leciała piosenka Jamesa Arthura- Recovery.
Chłopak objął mnie w biodrach, a ja moje ręce zarzuciłam na jego szyje. Do końca piosenki lekko się kołyszeliśmy.
- Adam, muszę iść do domu, wytrzeźwieć - szepnęłam mu na ucho.
- Śpij u mnie.
- Adam, nie wiem czy to dobry pomysł... - nie dał mi dokończyć.
- Nalegam.
________________________________________________________________________________
Dzień dobry, kochani!
Mamy następny rozdział!
Następny za 7 gwiazdek i 2 komy.
Pozdrawiam!
CZYTASZ
,,Niezdecydowana"//Naruciak
FanfictionKażdy ma w życiu trudne chwile. Jedni umieją sobie z nim poradzić, drudzy myślą o śmierci jak o dawnym przyjacielu, z którym wreszcie chcą się spotkać. Zazwyczaj dotrzymują słowa, chronią swe skrzydła u śmierci. Nie zawsze im się dobrze ze śmiercią...