Wokół jest przeraźliwie zimno. Bezwzględna cisza otacza mnie z każdej strony, i mrok — wszechobecna ciemność, która zdaje się pochłaniać wszystko. Serce bije mi nienaturalnie szybko, próbuję się poruszyć, ale nie mogę, nie potrafię wykonać żadnego gestu, uwięziony we własnym ciele i błagający o pomoc. Wymęczone kończyny leżą bezwładnie wzdłuż ciała, ponawiam próbę poruszenia choć jedną z nich — na marne.
W pewnym momencie słyszę dźwięk. Jeden. Potem znów nastaje przytłaczająca cisza, z której nie mogę się wyrwać, od której nigdy się nie uwolnię.
Nie wiem jak długo tkwię w tej pozycji, gdy dźwięk znów się pojawia. Jakby szelest gdzieś w oddali. Niknie tak samo jak ten poprzedni, a ja tylko czekam na jego ponowienie.
Jedynym celem staje się usłyszeć.
Słyszę. Jest. Szelest nie ustaje — nie tym razem. Staje się bardziej wyraźny, coraz bliższy. Czuję jak moje serce przyspiesza, jak oddech staje się głębszy i błagam, by cisza nie wróciła już nigdy.
Potem widzę. Ktoś zapala światło, przymykam oczy, bo nieprzyzwyczajone do widzenia, nie mogą znieść jego siły.
Szelest zdaje się być już blisko, tuż obok, jest ze mną. Czuję to, naprawdę czuję.
A potem patrzę i widzę.
Jego przerażająca twarz tkwi zawieszona nade mną i wpatruje się w moje bezwładne ciało z wyraźnym zawodem w zimnych, stalowych oczach. Zamieram. Jego twarz wykrzywia się w przeraźliwym grymasie, jest niezadowolony, potem wściekły i wiem, że to ja stałem się przyczyną takiego stanu rzeczy.
Teraz poniosę karę.
— Nie zrobiłeś tego, Draco — słyszę lodowaty syk, który wydobywa się z jego gardła. — Nie zrobiłeś.
Potem unosi różdżkę, którą celuje we mnie. Tylko we mnie.
— Crucio — szepcze bez zawahania.
Kolejne sekundy stanowią tortury najwyższe, mam wrażenie, że moje ciało płonie od wewnątrz żywym ogniem, wygina się w konwulsjach, rozpada na kawałki, by nigdy już nie powstać. Gdy czuję, że więcej nie zniosę, zaczynam błagać o śmierć.
Głośno i wyraźnie.
A on tylko stoi nade mną i czeka bez słowa, aż nadejdzie mój koniec.
— Nie zrobiłeś tego, co ci rozkazałem, Draco. — Jego przeraźliwy głos pobrzmiewa w mojej głowie przez kolejne sekundy, gdy nie czuję już bólu, a jedynie niemoc i utratę nadziei na cokolwiek. — I już cię nie potrzebuję...
Czerwony błysk to ostatnie, co widzę. Potem nie ma już nic.
Budzę się roztrzęsiony i zlany potem, rozglądając się nerwowo dookoła. To tylko zły sen, powtarzam sobie i próbuję się uspokoić, ale wcale nie jest to proste. Kolejna noc z rzędu stanowi koszmar nie do wytrzymania — on i śmierć. Mam wrażenie, że to jedyny los, jaki może mnie czekać.
Kiedy moje ciało wraca do względnego porządku i mogę na nowo zapanować nad jego działaniem, podnoszę się nieco na łóżku i opieram o zimną ścianę, by przyniosła choć trochę ukojenia. Całe szczęście, tym razem nikt inny się nie obudził i mogę w samotności uporać się ze wstydem i nienawiścią do tego wszystkiego, co mnie spotkało. Zamykam na chwilę zmęczone oczy, ale znów pojawia się on, jego różdżka, jego słowa, ból i śmierć. Koniec.
Nie daję długo rady, znów unoszę powieki i wiem, że dziś już nie zasnę. Zaczynam bać się, że każda kolejna noc będzie koszmarem i nigdy nie zaznam już spokoju. Zsuwam się powoli z łóżka, ściągam mokrą od potu koszulkę i idę pod prysznic, czując się okrutnie bezsilny. Jakby już nic ode mnie nie zależało, jakbym nie miał wpływu nawet na własne życie.
CZYTASZ
NAZNACZENIE | Draco Malfoy FF
FanfictionDraco Malfoy przeżył właśnie najgorsze wakacje w życiu, a kolejny - szósty rok nauki w Hogwarcie, wcale nie zapowiada się lepiej. Ma do wykonania zadanie niebywałe, mocno wykraczające ponad jego możliwości i umiejętności, a zwłaszcza przekonania. Ni...