Rozdział 20

440 34 0
                                    

Popchnęłam drzwi i ruszyłam do moich rodziców, którzy rozmawiali między sobą. Przez te dwa lata nic się nie zmienili. Mama wciąż miała ciemno brązowe, długie włosy spięte w nienagannego koka. Ubrana była w czarną spódnice, a do tego marynarkę w tym samym kolorze. Ojciec natoniast był ubrany w szary garnitur, jego już lekko siwe włosy były ułożone tak jak zawsze.

- Cześć - powiedziałam siadając na krześle jak naj dalej od nich.

- Nie przywitasz się z nami? - spytał mężczyzna.

- Przecież powiedziałam cześć - uniosłam brew patrząc na niego.

- Dobrze. Zamówić ci coś? - spytała kobieta z uśmiechem.

- Nie - mruknęłam. - Po co chcieliście się ze mną spotkać?

Brunetka westchnęła i pogładziła jedną dłonią druga. - Ale wyrosłaś. Piękna kobieta z ciebie Noora.

- Tak i zmieniłaś się - rzekł mężczyzna.

- W końcu nie widzieliście mnie dwa lata, miałam prawo się zmienić - parsknęłam. - To powiecie mi po co chcieliście się ze mną spotkać?

- Razem z tatą przez ostatni rok szukaliśmy ciebie - oznajmiła, patrząc na mnie. - Chcielibyśmy znów stać się prawdziwą rodziną, abyśmy znów razem zamieszkali. Nie w Sigdalu, ponieważ wspomnienia stamtąd nie są zbyt dobre...

- Chcemy abyś zamieszkała z nami w Sztokholmie - mężczyzna powiedział wprost a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Wy chyba sobie żartujecie - zaśmiałam się i przetarłam dłoniami twarz.

- Nie jesteś pełnoletnia, więc ciągle decydujemy o tobie i twoim życiu - oznajmiła kobieta.

- Nigdy, nigdy nie wyjadę z wami. Do Sztokholmu? Tutaj mieszkam i tutaj mam przyjaciół, chłopaka, szkołę. Znów chcecie mi zniszczyć życie? - sarknęłam i spojrzałam na nich. - Poza tym za niecałe dwa miesiące będę pełnoletnia i nie macie prawa wtedy o mnie decydować...

- Ale teraz ciągle mamy - przerwała mi brunetka.

- I co myślicie, że zapomne o tym wszystkim co mi zrobiliście? Jak mnie traktowaliście? Nigdy. Nawet nie zauważycie a znów ucieknie i mnie nie znajdziecie - oznajmiłam i wstałam od stołu. - Wy potraficie myśleć tylko o sobie, jesteście w siebie tak strasznie zapatrzeni, że nawet nie widzieliście jak bardzo wtedy cierpiałam. Nie macie pojęcia co przeszłam i nigdy się nie dowiecie - rzekłam i ostatni raz na nich patrząc wyszłam z restauracji.

Wyjęłam telefon i drżącymi rękoma wystukałam numer. Po kilku sygnałach usłyszałam męski głos.

- Halo?

- William? Możesz po mnie przyjechać? - spytałam i przeszłam kawałek drogi dalej, aby rodzice mnie nie widzieli.

- Noora? Wszystko okej? Gdzie mam przyjechać?

- Jak na razie jest jeszcze okej - mruknęłam i podałam adres. William powiedział, że zaraz będzie i rozłączył się.

***

- Co robiłaś pod restauracją? - spytał gdy wyszliśmy z jego samochodu.

- Porozmawiamy w ogrodzie?

William pokiwał głową i oboje ruszyliśmy do jego ogrodu. Usiedliśmy na bujanej huśtawce i westchnęłam.

- Spotkałam się z rodzicami.

- I to była ta tajemnica? - uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń.

Spojrzałam w jego ciemne oczy. - Nie widziałam się z nimi aż dwa lata. Dostałam od nich list, w którym napisali, że chcą się ze mną spotkać. Najpierw miałam nie iść, ale byłam ciekawa o co chodzi - mruknęłam opuszczając głowę i zaczęłam się bawić palcami chłopaka. - Więc poszłam do tej restauracji. Powiedzieli mi, że szukali mnie od dawna, że znów chcą być normalną rodziną - zaśmiałam się cicho. - Nigdy nie byliśmy normalną rodziną. Powiedzieli mi, że jestem niepełnoletnia i mają prawo decydować o moim życiu. Dlatego niby mam się z nimi wyprowadzić do Sztokholmu..

- Do Sztokholmu? Przecież ty mieszkałaś w Sigdalu, więc z jakiej racji do Sztokholmu?

Wzruszyłam ramionami. - Powiedziałam im, że nigdy się tam nie wyprowadze. I nawet znów uciekne, jeśli będą chcieli zabrać mnie tam na siłę.

- Dlaczego jesteś w takich niemiłych stosunkach z rodzicami? - spytał, a ja najbardziej obawiałam się tego pytania.

- To dla mnie trudny temat..

- Jeśli nie chcesz to nie mów - szepnął i ścisnął moja dłoń.

- To nie tak, że nie chce o tym mówić, bo cholernie chce to z siebie wyrzucić - zaśmiałam sie krótko i spojrzałam na Williama, który był zmartwiony. - Po prostu wspomnienia są okropne. Ale chcę żebyś wiedział - powiedziałam, a chłopak pokiwał głową. - Gdy miałam 14 lat moi rodzice zaczęli coraz bardziej zatracać się w pracy. Nie zwracali na mnie uwagi, co było dla mnie fajne bo mogłam robić co chciałam. Nie kontrolowali mnie. Dlatego poszłam na impreze do starszych ludzi ze szkoły. Upiłam się i nie zważałam na konsekwencje. Jednak byłam jeszcze troche trzeźwa by pamiętać, że - przerwałam i przełknęłam ślinę. - Zostałam zgwałcona własnie przez jakiegoś chłopaka ze starszej klasy - spojrzałam na Williama, który miał zaciśnięta szczękę. - Powiedziałam to rodzicom a oni zamiast mnie wesprzeć, zwyzywali mnie od dziwek i postanowili zrobić ze mnie służąca. Od tamtej chwili nie traktowali mnie jak córkę. Wtedy kiedy potrzebowałam ich wsparcia..

William przybliżył się i przytulił mnie. Nie płakałam, może miałam zaszklone oczy, może poleciała mi jedna łza, jednak nie płakałam. Czułam jak ten cały ciężar odszedł.

- Dlatego od nich uciekłam. Nie mogłam z nimi żyć pod jednym dachem. Bałam sie, ze znów przytrafi mi się coś takiego samego, jednak na mojej drodze spotkałam tyle miłych i pomocnych ludzi, w tym Eskilda, który przyjął mnie pod dach. Jestem mu bardzo wdzięczna i zawsze będę - szepnęłam i uśmiechnęłam się. - Uratował mnie.

- Tak bardzo mi przykro - westchnął William i pocałował mnie w głowę. - Gdybym spotkał tego kolesia to nie wiem czy by przeżył.

- Co się wydarzyło, to się nie odstanie - mruknęłam i odsunęłam się od bruneta. - Jednak minęło tyle czasu, a ja poczułam jak kamień spadł mi z serca kiedy ci o tym powiedziałam.

- Nigdy nie pozwolę twoim rodzicom aby cię zabrali - oznajmił. - A nie zaszłaś..no wiesz.. w ciążę? - spytał po chwili ciszy.

Spojrzałam na Williama i pokręciłam głową. - Nie.

- Nie zabiorą cie, nie pozwolę im - powtórzył.

- Dziękuje, że jesteś William.

Summer Love [noorhelm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz