Rozdział 25

415 39 5
                                    

Na lotnisku byliśmy po 10:00. Załatwiliśmy wszystko co mieliśmy załatwić i po dwóch godzinach lecieliśmy już w stronę Anglii. Niestety Josefine siedziała gdzie indziej, ponieważ kupiła bilet wcześniej. Ja siedziałam z Williamem oraz jakąś dziewczyną. Chłopak zajął miejsce obok okna, a ja na środku.

- Pierwszy raz lecę samolotem - oznajmiłam i oparłam się o fotel, spoglądając w małe okno maszyny.

- I nie ostatni - mruknął.

Spojrzałam na niego z uśmiechem i pokręciłam głową. Sięgnęłam po telefon, który leżał przede mną i postanowiłam napisać do Eskilda, który nie wiedział o mojej podróży do Londynu. Weszłam w messengera i zaczęłam pisać wiadomość.

Noora: Cześć Eskild, wszystko w porządku? Byli moi rodzice?

Eskild: Hej, jeszcze mi nie wbili na chate

Noora: Ha ha

Noora: Ogólnie zapomniałam ci coś powiedzieć

Kliknęłam w ikonke aparatu i zrobiłam zdjęcie okna samolotu i widoku za nim. Wysłałam Eskildowi.

Eskild: ???

Eskild: Co do cholery Noora?

Noora: Tak się złożyło, że lecę do Londynu?

Eskild: Oszalałaś?! Beze mnie?

Noora: William mi zaproponował, więc się zgodziłam

Eskild: No fajnie

Eskild: Ty sobie lecisz do Londynu, a ja siedze tu w domu i czekam na twoich rodziców

Noora: Przepraszam za nich, naprawdę

Eskild: Boże Noora, żartowałem

Eskld: Miłej podróży :)

Noora: Dzięki Eskild, pozdrów Linn!

Zablokowałam telefon i położyłam go na kolanach.

- Ile jeszcze będziemy lecieć? - spytałam i oparłam się o fotel patrząc na Williama.

- Myślę, że jeszcze z pół godziny - powiedział i zamknął oczy.

Pokiwałam głową spoglądając w okienko samolotu.

***

- O mój Boże, nie wierzę, że tutaj jestem - szepnęłam, gdy wyszliśmy z lotniska. Niebo było trochę zachmurzone, ale było ciepło i nie zapowiadało sie żeby miało padać.

William zaśmiał się i podeszliśmy do taksówki. Mężczyzna włożył nasze bagaże do bagażnika, a my wsiedliśmy do auta. William podał adres i zaczęliśmy jechać. Przez całą droge podziwiałam widoki za oknem.

- Cieszę się, że tu jesteś - szepnął mi do ucha i splótł nasze dłonie.

Z uśmiechem przybliżyłam się do Williama i pocałowałam go lekko w usta. Odsunęłam się i oparłam o jego ramię. Po pewnym czasie taksówkarz zatrzymał się pod domem i wysiadł z auta. Razem z Williamem zrobiliśmy to samo i odebraliśmy bagaże od starszego mężczyzny. William zapłacił mu wyznaczoną sumę i żegnając się ruszyliśmy do beżowego, niezbyt dużego domu. Drzwi i okna były mahoniowe, a ma jednej ścianie była wyłożona czerwnona cegła, która ładnie komponowała z beżowym kolorem domu. Weszliśmy po schodach i William otworzył duże drzwi. Gdy weszliśmy do środka usłyszałam jak deszcz zaczął padać.

- Typowa pogoda w Londynie - mruknął William i zamknął drzwi. Położył walizki na podłodze i rozciągnął się.

Ja w tym czasie zwiedzałam dom. Korytarz był pomalowany na kolor biały, a po lewej stronie stała duża, ciemno brązowa szafa, a na przeciw wielkie lustro. Ruszyłam dalej, zerknęłam w prawo i zobaczyłam kuchnie. Jednak poszłam dalej, minęłam ciemne schody i weszłam do salonu.

- Noora, chcesz coś do picia?

- Możesz zrobić jakąś herbatę - odkrzyknęłam i usiadłam na szarej kanapie. Tego samego koloru były ściany, a na jednej była położona szara kamieniarka. Przede mną wisiał duży telewizor. Spojrzałam na lewo, gdzie stała jasnobrązowa komoda, a po jej bokach były wysokie szafki z przeróżnymi książkami. Natomiast po prawiej stronie było niewielkie biurko, na którym położony był laptop i różne biurowe rzeczy.

Podeszłam do komody i chwyciłam za ramkę ze zdjęciem. Był na nim William z Josefine i jakimś mężczyzna, zapewne był to ojciec chłopaka.

To może wydawać się dziwne, ale nigdy nie poznałam rodziców Williama. On tak samo moich. Wtedy byliśmy w takim związku, że nie obchodziło nas nic poza nami.

- Zrobiłem ci herbatę malinową - usłyszałam głos Williama.

- Okej, dzięki - powiedziałam odwracając się i uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Co robisz?

- Oglądam zdjęcia - oznajmiłam i popatrzyłam na drugą fotografie.

Był na nim tak samo William z jakimś chłopakiem i małą dziewczynką.

- Kto to? - zapytałam i spojrzałam na chłopaka, który znajdował się obok mnie.

- To... to jest mój brat Niko i siostra Amalie - mruknął i uśmiechnął się lekko.

- Gdzie oni są? Mieszkają z twoim tatą? - spytałam i oparłam sie o komodę patrząc na Williama.

Chłopak westchnął. - Nie - zaczął. - Niko mieszka w Sztokholmie a Amalie.. nie żyje.

Zamrugałam parę razy oczami i nie wiedziałam co powiedzieć. - Ja..tak mi przykro William - szepnęłam.

- To było dawno - oznajmił i pocałował mnie w czoło. - Chodź, bo nam herbata wystygnie.

Pokiwałam głową a William złapał za moja dłoń i zaprowadził mnie na kanapę.

Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co będziemy zwiedzać w Londynie gdy przestanie padać deszcz. Nie mogłam się już doczekać.

Summer Love [noorhelm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz