2. Doznanie odrętwienia

21.4K 797 400
                                    

Nathan

Strumień wody spływa wzdłuż mojego ciała, zmywając wszelki ślad potu i krwi i koloryzując pojedyncze krople ciemnoróżową barwą.

Umysł wypełnia mi powtarzający się ciąg tych samych krzyków, skandujących głośno jedno słowo. Fiver.

Fiver!

Fiver!

Fiver!

Zaciskam szczękę, czując pulsowanie w skroniach, towarzyszące przy każdym dźwięku wydzierających się w mojej głowie głosów. To tak jakby ktoś specjalnie walił w drzwi pięściami, usiłując za pomocą samego dudnienia doprowadzić mnie do szewskiej pasji.

W kontakcie ciepłej wody z świeżymi ranami i niewielkimi otarciami od razu odczuwam dokuczliwe pieczenie, ale ignoruję to. Jestem przyzwyczajony do bólu.

Nieraz bywało gorzej. Teraz to jedynie przyjemne odrętwienie.

Odrętwienie, które nie jest jednak, aż tak intensywne jakbym chciał.

Z opartym o ścianę przedramieniem i pochyloną głową, pozwalam gorącej parze wypełnić niewielką przestrzeń kabiny, nawet nie reagując, kiedy z każdą kolejną chwilą zmniejsza się dopływ świeżego powietrza.

Krążąca w żyłach adrenalina jeszcze nie opadła, przez co wyraźnie czuję, jak moja klatka piersiowa unosi się rytmicznie, kontrolowana przyspieszonym tempem pulsu. Podobna gonitwa obecna jest także w sercu, które swoim echem głośno odbija się mi w uszach.

Jednak wiem, że nie uspokoję się całkowicie, dopóki nie uzyskam tego, czego najbardziej potrzebuję.

Mojego jedynego odprężenia.

Odrętwienia.

Niezawodnego sposobu na odpędzenie wszystkich emocji i myśli.

Rozchylam lekko wargi i wciągam ze świstem powietrze, pozwalając, by ciepło przepływało wzdłuż gardła i krtani.

Nieomal czuję, jak upragniony dym wypełnia moje płuca, uśmierzając kojącą ulgą.

Jak koi moje nerwy. Łagodzi. Uspokaja mnie...

Wypuszczam wstrzymywane powietrze z głośnym westchnieniem, ale zaraz zaciskam powieki, kiedy odrętwienie nadal nie ogarnia mnie ulgą.

To na nic.

Teraz nic mi nie pomoże.

Ale wiem, gdzie znajdę to, czego chwilowo najbardziej potrzebuję.

Wiem, gdzie zaznam ukojenia.

Przekręcam zawór ciepłej wody i przejeżdżam dłońmi po twarzy, zgarniając mokre kosmyki czarnych włosów do tyłu. Wychodzę spod prysznica i jak najszybciej wycieram ręcznikiem mokre ciało.

Głosy w mojej głowie w końcu milkną. Dłonie przestają piec, a krew spowalnia bieg, zamiast adrenaliną, wypełniając się czystą ekscytacją.

Zarzucam na siebie ciemne, przetarte jeansy i zwykłą, czarną koszulkę, przed wyjściem z łazienki nawet nie przeglądając się w lustrze.

Nie powinny być już widoczne żadne ślady krwi.

Przechodzę do drugiego pomieszczenia, po drodze zakładając swoje buty i przeklinam pod nosem, kiedy mój wzrok napotyka zmrużone oczy Turnera.

Siedząc za położonym w najdalszym kącie pokoju biurkiem, obserwuje mnie z łokciami wspartymi o blat i dłońmi stykającymi się w palcach. Jego wzrok sprawia, że mimowolnie spinam mięśnie ciała, odczuwając nagłą potrzebę wciśnięcia mu pięści prosto w twarz. Nie daję jednak po sobie poznać żadnych uczuć i przechodzę przez środek pomieszczenia, zmuszając się do podejścia bliżej.

Udowodnię ci - już w księgarniach!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz