22. Gdzie masz swoje skrzydła?

9K 416 214
                                    

Larissa

Kiedy schodzimy z parkietu od razu podchodzimy do części barowej. Od tego ciągłego tańczenia dostałam niezłej zadyszki. Ale jest po prostu G‒E‒N‒I‒A‒L‒N‒I‒E!

Nigdy w życiu tak dobrze się nie bawiłam. Jestem tu dopiero od ponad godziny, a już poznałam masę nowych ludzi. Większość gości jest oczywiście z naszej uczelni, ale spoza kampusu też dużo przyszło. Ogólnie to mam wrażenie, że w domu Zacka już jest chyba jakieś sto osób, a i tak ciągle przychodzą kolejni.

Zawsze, gdy czytałam w książkach o tego typu imprezach, zastanawiałam się jak by to wyglądało w rzeczywistości. Czy w każdym kącie i każdej wolnej przestrzeni staliby ludzie z czerwonym kubkiem w ręku, a wokół panowałby gwar wszystkich głosów. Czy dziewczyny paradowałyby w kusych ubraniach, a chłopaki popisywaliby się i podrywali na wyścigi jak największą liczbę kobiet.

W dużej mierze większość się zgadza. W ogromnym salonie domu Zacka, w którym obecnie się znajduję, jest naprawdę wiele osób stojących w mniejszych, bądź większych grupkach. Lecz nie ma plastikowych kubków. Drinki piją jedynie dziewczyny (na szczęście nie wszystkie świecą tyłkiem i cyckami na wierzchu). Zdecydowana większość trzyma jednak w ręku piwo, a ci co piją mocniejszy alkohol podchodzą do baru i tam zamawiają sobie przygotowane przez barmana napoje. Czyli głównie wódkę, bądź whisky.

‒ Wodę z cytryną, poproszę ‒ mówię do barmana, kiedy nadchodzi moja kolej na zamówienie.

‒ Ja to samo ‒ wtrąca Olivia, siadając obok mnie na wysokim krzesełku.

Moja współlokatorka wygląda dzisiaj obłędnie. Swoje czarne sprężynki spięła w wysokiego koka, przez co ukazała w pełni swoją ładną, a zwykle zasłoniętą lokami twarz. Usta pomalowała bordową szminką, przez co wydają się być teraz jeszcze pełniejsze. Do tego ubrała obcisłe spodnie, podkreślające jej długie nogi i cienką bluzeczkę na ramiączkach.

Zauważa, że patrzę na nią, więc posyła mi uśmiech i podaje szklankę z moim napojem.

Od razu upijam duży łyk, chcąc ugasić pragnienie.

‒ A wy co, w ciąży jesteście? ‒ śmieje się z nas jedna z koleżanek Olivii, z którymi razem tańczyłyśmy na parkiecie, a która właśnie patrzy ze zdziwieniem na nasze bezalkoholowe drinki. O ile się nie mylę ma na imię Rebecca.

Parkiecie, czyli na środku salonu Zacka, gdzie zostało wyznaczone miejsce do tańczenia.

‒ Oh, nie. ‒ Zaprzeczam pierwsza. ‒ Nie piję po prostu alkoholu.

Olivia wyjmuje klucze do swojego samochodu z torebki i unosi je wysoko.

‒ Ja tym razem jako kierowca. Ktoś musi być dzisiaj trzeźwy i ogarniać te pijane towarzystwo.

Spogląda w kierunku swojego chłopaka, który w tym momencie po drugiej stronie baru wypija jednym haustem kieliszek wódki razem z jakimiś innymi mężczyznami.

‒ Wolałabym nie podpaść swoim przyszłym teściom, gdyby komuś zachciało się nagle zarzygać im dywan. ‒ Po czym dodaje z udawanym surowym głosem. ‒ Pamiętajcie, że na górę wstęp wzbroniony. Jak się chcecie bździć to znajdźcie sobie miejsce gdzieś tu na dole.

Podchodzi do nas Zack i otacza od tyłu ramionami swoją dziewczynę, całując ją w szyję. Uśmiecham się na ten widok, bo widać, że są naprawdę w sobie zakochani.

‒ Jak tam moje panie? Dobrze się bawicie? ‒ pyta z szerokim uśmiechem, na co zgodnym chórkiem odpowiadamy TAAAK!

I naprawdę tak jest. Ja nie potrafię wręcz przestać się cały czas szczerzyć jak głupia.

Udowodnię ci - już w księgarniach!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz