Larissa
Stukam paznokciami o blat stołu, intensywnie zastanawiając się nad kolejnym ruchem. Zawsze mam dylemat, gdy muszę poświęcić jedną ze swoich figur, by strącić figurę przeciwnika...
Moje rozważania przerywa jednak dzwonek do drzwi.
Obie z mamą unosimy głowy nad planszą szachów, spoglądając na siebie ze zdziwieniem. Ktoś do nas dzwoni? Kto? To pewnie pomyłka...
Mama wzrusza ramionami, najwyraźniej podzielając moje myśli. Wstaje jednak i wychodzi z salonu, chcąc sprawdzić kto to.
Atakuje mnie nagła myśl, w skutek czego moje serce wykonuje obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni. O Boże... A jeśli to Nathan? Może rzeczywiście nie żartował... I teraz dobija się do naszych drzwi.
Od razu wstaję, nieomal biegnąc w kierunku przedpokoju. Nie udaje mi się jednak nawet wyjść z salonu, bo już w progu drzwi wpadamy na siebie razem z mamą, zderzając się boleśnie czołami.
Krzywię się z bólu, dotykając obite miejsce. Moja mama chyba nawet nie poczuła uderzenia albo go po prostu ignoruje, będąc za bardzo czymś przejęta.
– Larisso, komu ty powiedziałaś gdzie mieszkamy?
– Co? Nikomu, oprócz Olivii. Kto to był?
– Jakiś mężczyzna... Pytał o ciebie!
Żołądek podjeżdża mi do gardła. O Boże...Tylko nie to.
Ale skoro go tutaj nie ma to zapewne mama nawet nie otworzyła mu drzwi. Chyba, że... Błyskawicznie oblewa mnie zimny pot.
– Co mu powiedziałaś?
Mama patrzy na mnie szeroko otwartymi oczyma.
– Nic! Zamknęłam mu drzwi przed nosem! Larisso, kto to jest?
Szybka analiza wszystkich pomysłów, które wpadły mi do głowy w przeciągu tego ułamka sekundy.
Macham lekceważąco dłonią, udając, że coś sobie nagle przypomniałam.
Jestem oazą spokoju. Nic nie wytrąci mnie z równowagi. Uśmiech na twarzy i gramy jak najlepiej potrafimy.
– A, już wiem! Mówili nam na uczelni, że w tym tygodniu będą wysyłać dokumenty, potwierdzające, że rozpoczęliśmy u nich naukę. To pewnie był nasz uczelniany kurier.
Tak naprawdę nawet nie wiem, czy uczelnie wysyłają w ogóle takie dokumenty, a tym bardziej wątpię by miały swojego prywatnego listonosza.
Mama chyba również w to nie wierzy.
– I roznosiliby je w niedzielę?
Niech ona przestanie w końcu drążyć!
– Najwyraźniej nie zdążyli wszystkich roznieść do soboty. Nie miał w rękach jakiejś teczki?
Dla niepoznaki, że w środku skręca mnie z paniki, idę wolnym krokiem w stronę kuchni. Okno stamtąd wychodzi na nasz podjazd i wejściowe drzwi. Chcę się przekonać na własne oczy, czy to rzeczywiście był Nathan.
Za sobą słyszę przejęty głos mamy.
– Nie widziałam, bo jedyne co zauważyłam to jego przesadzone mięśnie!
Dotychczasowa nadzieja, że to może jednak nie Nathan, gwałtownie maleje. Jeśli to naprawdę on... To nie wiem co mu zrobię!
Jestem już przy oknie, więc wyglądam dyskretnie przez firankę. Odprężam się, gdy nie zauważam nikogo przed naszymi drzwiami. Samochodu żadnego też nie ma.
CZYTASZ
Udowodnię ci - już w księgarniach!
RomanceKsiążka dostępna w księgarniach od 10.02.2021r! Ze względu na wydanie książki dostępnych jest tylko kilka rozdziałów! Zanim Larissa nie trafiła w sam środek pełnego życia akademika, nawet by nie przypuszczała, że słowa matki mogą okazać się prawdą...