Larissa
– Dzisiaj miałam tylko ogólne spotkanie inauguracyjne dla wszystkich pierwszych roczników – oznajmiam przez telefon mamie, zdając jej relację z pierwszego dnia studiów.
Oficjalnie zajęcia zaczynają się od jutra.
– Dyrektorka wymieniała osiągnięcia uczelni i zachęcała do zapisywania się na różne koła, a studenci ze starszych lat opowiadali o różnych wydarzeniach, jakie będą organizowane w tym semestrze. Ogólnie wszyscy upewniali nas tylko w słuszności podjętej decyzji w związku z wyborem UCD jako swojej uczelni – kontynuuję i odgarniam pojedyncze kosmyki, które przykleiły mi się do twarzy.
Dzisiaj jest naprawdę ciepły dzień, jak na jesienną pogodę. Nie pomaga mi w tym wcale czarna sukienka, którą mam na sobie, a która przyciąga do siebie promienie słońca.
– Yhym. – Słyszę w słuchawce pomrukiwanie mamy. – A jak inni studenci z twojego kierunku? Dużo osób się dostało? Ilu chłopców?
Przewracam oczami, ciesząc się, że mama nie może tego zobaczyć i mnie za to upomnieć. Przechodzę na drugą stronę ulicy zauważywszy wielki supermarket o którym wspominała mi Olivia, tłumacząc trasę z naszego akademika do szpitala.
– Nie mam pojęcia ilu nas dokładnie jest. Ale co najmniej ponad stu, a w tym zdecydowanie większa ilość kobiet.
Tak naprawdę obawiam się, że różnica jest niewielka, ale tego moja mama nie musi wiedzieć. Tak samo jak tego, że zauważyłam, że kilku studentów z mojego kierunku miało tatuaże, a jeden nawet palił papierosa przed budynkiem. Wytatuowany lekarz? Lekarz z petem w ręce? Jak nic, mama kazałaby mi zmienić uczelnię.
– To dobrze. A jak ta twoja współlokatorka?
– Olivia jest naprawdę w porządku, mamo. Dogadujemy się. Może i ma odrobinę szalone podejście do życia i mówi nieco za szybko i za dużo, ale myślę, że złapałyśmy już nić porozumienia.
– No, a inni? – dopytuje moja mama, przez co mam wrażenie, że tylko czeka by wyłapać jakąś złą informację, dzięki której nakłoni mnie do powrotu do domu. – Poznałaś kogoś jeszcze?
– Nikogo więcej.
Poznałam. Chłopaka Olivii. Zacka. Który przyszedł do nas dzisiaj rano po swoją dziewczynę, chcąc odprowadzić ją na uczelnię i który zaprosił mnie na swoją sobotnią imprezę u siebie w domu. Podziękowałam grzecznie, ale odmówiłam. W weekend wracam do domu.
Zauważam pojawiający się na drodze przede mną budynek szpitala.
– Mamo nie za bardzo mogę teraz rozmawiać, bo...
– A co takiego robisz? – pyta natychmiast lekko podenerwowanym głosem.
– ... bo idę właśnie do szpitala zapytać, czy...
– Szpitala?! Coś ci się stało, kochanie?!
Zaciskam usta i kończę niewypowiedziane zdanie.
– Zapytać, czy można u nich oddawać krew.
W moim uchu rozlega oburzony okrzyk.
– Larisso! Przecież ty nie możesz sama chodzić oddawać krwi! Nie pamiętasz, co ci się stało ostatnim razem?!
Przytrzymuję komórkę ramieniem, otwierając drzwi i wchodząc do środka szpitala.
– To był tylko jednorazowy przypadek – odpowiadam, rozglądając się po wnętrzu i szukając wzrokiem punktu informacji. – Mamo, nie panikuj.
CZYTASZ
Udowodnię ci - już w księgarniach!
RomanceKsiążka dostępna w księgarniach od 10.02.2021r! Ze względu na wydanie książki dostępnych jest tylko kilka rozdziałów! Zanim Larissa nie trafiła w sam środek pełnego życia akademika, nawet by nie przypuszczała, że słowa matki mogą okazać się prawdą...