1. Co jest prawdą?

26.1K 899 757
                                    

Larissa

„–... Największe marzenie?

Z tego pytania byłam bardzo dumna, bo wiedziałam, że zbije go z tropu. Wymagało przemyślenia.

– Żeby cię pocałować.

– Nie ma w tym nic śmiesznego – rzuciłam, wciąż wpatrzona w jego oczy, dziękując Bogu, że się nie zająknęłam.

– Owszem, ale się zarumieniłaś." (Szeptem - Becca Fitzpatrick)

Zamykam książkę z cichym odgłosem trzaśnięcia i odkładam ją z powrotem na półkę, mimowolnie uśmiechając się pod nosem.

Zarówno "Szeptem", jak i całą sagę pani Fitzpatrick przeczytałam już kilkakrotnie, ale i tak dalej chętnie do niej wracam, chcąc na nowo przeżyć miłość, która zaistniała pomiędzy dwójką głównych bohaterów powieści.

Zabieram z niewielkiego stolika, stojącego w kącie biblioteki, stosik przyszykowanych podręczników i wychodzę z działu romanse, kierując się w stronę głównej lady. Idąc, rozglądam się na boki w poszukiwaniu granatowej marynarki i beżowych szpilek, równocześnie myślami cały czas będąc przy Norze i Patchu.

Patch jest taki... intrygujący.

– Wybrałaś już, kochanie?

Mrugam kilkakrotnie oczami, kiedy zamiast zadymionej sali bilardowej i wciągającego w czarną otchłań wzroku mężczyzny, mam przed oczami zielony dywan bibliotecznej podłogi.

Mama znienacka teleportuje się tuż przy moim boku.

– Tak, tak. Możemy już wracać – zapewniam i przyspieszam kroku, by nadążyć za szybkim, ale stłumionym przez puchaty dywan, stukotem obcasów rodzicielki.

Jestem przyzwyczajona do szybkiego chodu mamy, głównie wynikającego z jej notorycznego spóźniania się, ale pomimo wszelkich starań i tak trudno jest mi za nią nadążyć, zważywszy, że jeden krok kobiety równa się dwóm moim.

Kiedy podchodzimy do głównej części biblioteki i siedzącej za wielkim i zawalonym masą książek biurkiem pani Murphy, uśmiecham się do kobiety, wręczając jej stertę wybranych przeze mnie lektur.

Mająca nieco ponad czterdziestkę bibliotekarka, od razu ochoczo zabiera się do roboty, wprowadzając do komputera numery książek.

Dzisiaj ma na sobie kwiecistą bluzkę i pasującą kolorystycznie do ubioru opaskę, utrzymującą w ryzach jej wiecznie rozwiane na boki jasnobrązowe włosy.

Moja mama uważa, że pani Murphy ubiera się, niczym stara babcia albo jak cytuję "wieśka z dziury zabitej dechami", tymi pełnymi przeróżnych wzorów bluzkami dodając sobie niepotrzebnie kilka lat. Ale jak dla mnie styl bibliotekarki świadczy o jej wysokim poziomie fantazji i kreatywności.

Kiwam się na piętach, obserwując jej poczynania, w duchu już ciesząc się na myśl o czekającej mnie w najbliższym czasie lekturze.

– Fantasy? – dziwi się moja mama, która dotychczas zajęta przeglądaniem swojego kieszonkowego notesu, teraz podnosi jedną z wybranych przeze mnie książek, szybko przelatując wzrokiem po jej tylnej okładce. Przeczytawszy opis, odkłada "Czerwoną królową" na blat biurka, cmokając w niezadowoleniu ustami. – Larisso, nie trać czasu na głupoty. Bajkowy świat nie sprawi, że staniesz się mądrzejsza. Czekam na dole.

Zerkam na kontynuującą skanowanie książek bibliotekarkę i zanim zdążę się powstrzymać, przewracam oczami, dobrze wiedząc, że wywołam tym u kobiety uśmiech.

Udowodnię ci - już w księgarniach!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz