Siedziałam w krzakach, zaczęło się ściemniać. Obcy zaczęli zbierać się. Zapakowali mojego tatę mimo licznych protestów na powóz. Kobieta usiadła obok niego. Mężczyźni zaczepili moją klacz przy innych koniach i ruszyli. Zauważyłam, że mój tato patrzy prosto na mnie. Wyczytałam z jego ust, że mówi "Bądź silna. Nie daj się.".
Wróciłam do domu i ruszyłam pędem do swojego pokoju. Zabrałam z niego plecak i spakowałam swoje ulubione ubranie, zdjęcie mamy, brata i taty. Zamknęłam po raz ostatni drzwi do swojego pokoju. Ruszyłam w kierunku spiżarni w której gromadziliśmy pożywienie na zimę. Spakowałam do plecaka sporą ilość pożywienia.
Zabrałam swój ciepły zimowy płaszcz i wyszłam z domu. Bałam się zostać na noc, bo nie wiedziałam czy tamci tu nie wrócą. Ruszyłam przed siebie mijając gałęzie.
Nie wiem jak długo szłam. Było już strasznie ciemno i potykałam się nawet o własne nogi. Usłyszałam ciche " Zaczekaj". Ucieczka. Jedyna jaka rzecz jaka wpadła mi wtedy do głowy. Uniosłam twarz do góry i rozchyliłam gałęzie. Kiedy przebiegł obok wiedziałam, że to moje być albo nie być. Udało się. Byłam wolna. A przynajmniej wtedy tak myślałam. Kiedy odwróciłam się by sprawdzić czy ktoś kto mnie gonił zniknął upadłam. Nie zauważyłam w ciemnościach konaru drzewa, upadłam i uderzyłam się w głowę. Ostatnie co zapamiętałam to blask światła.
CZYTASZ
Bez kresu. #Eldarya
Fanfiction"Cokolwiek by się nie działo, kocham Cię Mag. Nie dam Cię nikomu skrzywdzić, nie ważne gdzie będę ty albo gdzie będę ja. Zawsze będę Cie obserwował i chronił. Zawsze będziesz moją ukochaną, słodką, malutką Mag."