Krążyłem jak zmora po kwaterze. Nie mogłem znaleźć swojego miejsca. Mijały dni a ja stałem w miejscu, coraz to nowa misja, sprawozdanie i dalej ta sama monotonia. Usiadłem na parapecie i patrzyłem na zachodzące słońce. Trzymałem w dłoni naszyjnik. W środku był diament, który bił światłem tak jakby chciał mi coś powiedzieć ale nie wiedział jak. Chrome leżał teraz na trawie pod wielkim drzewem. Obserwowałem jak śpi, co chwilę nerwowo przekręcał się na plecach, mówił coś więc postanowiłem pójść sprawdzić.
Schodząc po schodach zauważyłem światło w kryształowej sali. Miałem zamiar się przywitać lecz szybko ktoś przywarł mnie do ściany.-Nevra musisz być cicho!
Usłyszałem szept blisko swojego ucha. Brzmiał tak dziwnie znajomo jednak nie potrafiłem połączyć go z żadną osobą z mojej pamięci. Jej jasne zielone oczy patrzyły prosto w moje. Miała twarz przepasaną materiałem a ja czułem, że wiem kim jest. Pociągnęła mnie delikatnie za dłoń i wyszła a ja poszedłem za nią. Ufałem jej. Gdy byliśmy już poza murami kwatery ściągnęła maskę. Przenikliwie badała moją twarz. Nagle rzuciła się na mnie i mocno przywarła swoim ciałem.-Braciszku tak bardzo tęskniłem.
Musnęła mnie swoją dłonią po policzku. Nie rozumiałem nic, nie wiedziałem kim jest. Jednak ucieszyłem się widząc ją.
-Tu masz list od Mag a tu jest mój list dla Chroma. Trzymajcie się i wrócicie do nas.
Odwróciła się i zniknęła gdzieś w lesie. A ja dalej nie wiedziałem kim jest Mag. Wróciłem do kwatery i zostawiłem list w dłoni wilczka. Nie chciałem go budzić, a on ciągle powtarzał imię Karenn. Gdybym mógł zrozumieć czemu.
Usiadłem na schodach i odpieczętowałem list. Zacząłem powoli przejeżdżać po nim palcem.
" Kochany Nevro!Bardzo za Tobą tęsknię. Chciałabym, żebyś ty mój brat Chrome i Ezarel wrócili do nas. Jest nam bez Was ciężko mimo to dajemy sobie radę. Nasz synek ma już rok. Bardzo chciałby poznać ojca. Nie martw się, Leiftan się mną opiekuję. Jednak to nie to samo jakbyś ty był przy mnie.
Wielu ludzi udało się do nas w poszukiwaniu schronienia i wyżywienia. Dzięki temu rozszerzyliśmy naszą malutką społeczność do kilkuset osób. Udało nam się zbudować wiele miejsc do przechowywania plonów a nawet znaleźliśmy możliwość doprowadzania wody do naszej osady. Niestety brakuje nam leków a ludzie chorują. Doszliśmy również do porozumienia z Miiko i dzięki temu nie mamy już statusu uciekinierów. Jednak nie rozumiem dlaczego nie ma ciebie. Zima minęła nam bardzo ciężko. Nie mieliśmy co jeść, spędzaliśmy czas tylko w jednym budynku bo nie potrafiliśmy się dogadać. Oczywiście twoja siostra chciała zostać przywódcą. Jednak to Leiftan został naszym "szefem" a ja mu pomagam. Trudno jest panować nad tak wielką grupą osób. Dziwie się, że Mikko daje sobie radę. Ja często mam dosyć, często płaczę. Ale nie jestem sama. Nawet Ykhar do nas wróciła. To ona załatwiała wszelkie ugody i była naszym łącznikiem. Straż też nam pomagała, podobno nawet ty miałeś wpływ na wyżywienie nas. Nadal Cię kocham.
Wróć do nas.
Twoja Mag."
To wszystko było takie bez sensowne. Moje dziecko? Moja siostra? Mag? Więcej pytań niż odpowiedzi. Pomagałem jakiejś wiosce, bo Kero dał mi taką misję. Jak to się stało, że niczego nie pamiętam.
CZYTASZ
Bez kresu. #Eldarya
Fanfiction"Cokolwiek by się nie działo, kocham Cię Mag. Nie dam Cię nikomu skrzywdzić, nie ważne gdzie będę ty albo gdzie będę ja. Zawsze będę Cie obserwował i chronił. Zawsze będziesz moją ukochaną, słodką, malutką Mag."